odpis 1 i 2
Wiadomość o rezygnacji ze stanowiska Czaplego Potoku, mogła być do przewidzenia, jednak i tak wywarła zaskoczenie na czekoladowym kocurze. Teraz musiał przyzwyczaić się do widoku, dawniej tego silnego wojownika, w legowisku starszych. Dziwna odmiana. Wraz z jego rezygnacją, liderem został Mokra Blizna, a właściwie już Gwiazda. Najlepszy i niezastąpiony przyjaciel Jeżowej Ścieżki. Asystent medyka był zachwycony taką wizją. Wiedział, że Mokry miał duże doświadczenie jako wojownik i chociaż zastępcą był stosunkowo krótko, nie zawiedzie jako przywódca. Klan Burzy będzie bezpieczny i silny, a właśnie o to chodziło, prawda?
Z początku jednak Jeżykowi ciężko będzie się przyzwyczaić do muru, który wyrośnie między nim i przyjacielem. W końcu oboje mieli swoje obowiązki i o ile te Jeżowej Ścieżki były dość łatwe, wszak mógł liczyć na pomoc Zajęczej Stopy i Konwaliowego Serca, to zajęcia nowego przywódcy nie będą już takie przyjemne. Będą wiązać się z ogromną odpowiedzialność. Jeden ruch mógłby wpłynąć na cały klan. Mokra Gwiazda i Jeżowa Ścieżka prawdopodobnie będą spędzać mniej czasu razem, skończy się wspólnie wychodzenie na patrole, spacery, polowania. To było takie przykre, że mogą się od siebie odsunąć, że każda taka myśl raniła serduszko Jeżyka. Wiedział jednak, że najważniejszy jest klan i liczył na to, że mimo wszystko, znajdą dla siebie chociaż dziennie kilka uderzeń serca, żeby zamienić chociaż kilka zdań. Teraz Jeżowa Ścieżka zamierzał być nie tylko przyjacielem, ale również doradcą przywódcy, dając mu wsparcie i swoją lojalną, zawsze stając u jego boku, służąc swoją pomocą.
Syn Brzozowego Szeptu wyrwał się z zamyślenia, by zwrócił łagodne spojrzenie na Mokrą Gwiazdę. Widział zmartwienie przyjaciela, widocznie na jego pysku. Ociągał się z jedzeniem, co wskazywało także na brak apetytu, a to już nie wróżyło dobrze. Jeżyk westchnął. Sam dokończył swój posiłek, czekając, aż to samo zrobi towarzysz. Siedząc tak wspominał początki ich znajomości, w tę niesamowitą noc, gdy Dwunożni puszczali fajerwerki na niebie, oraz dzień, gdy Mokry uratował mu życie. W ich przyjaźni nie liczył się wiek, ale wzajemne zaufanie, lojalność, którymi się darzyli, oraz to, że dobrze czuli się w swoim towarzystwie, bezpiecznie i miło.
- No to, do jutra - zaczął Jeżyk, na co Mokry machnął ogonem.
- Wyśpij się. - mruknął troskliwie przyszły przywódca.
Jeżowa Ścieżka wstał na równe łapy. Otarł się bokiem o bok swojego przyjaciela.
- Śpij dobrze i niczym się nie martw, będę z tobą. - miauknął kocur.
Czekoladowy zawrócił do legowiska medyczek. Ostrożnie przeszedł koło składzika, gdzie trzymali zioła. Gdyby jakieś były rozrzucone i by je poniszczył, odnieśli by spore szkody, w tak cennych medykamentach. Czujnie podszedł do swojego mchu, stanowiącego posłanie. Konwaliowe Serce już spała, natomiast Zajęcza Stopa jeszcze się krzątała. Zauważając swojego dawnego ucznia, podeszła do niego. Jeżyk zdążył w tym czasie usiąść i przystąpić do pielęgnacji futra. Wczesne pobudki, nigdy nie były mu na łapę.
- Uważajcie na siebie. - miauknęła medyczka, siadając naprzeciwko niego. - To będzie długa podróż.
- Nie martw się o nas. - zamruczał Jeżyk, z lekką niepewnością.
Zajęcza Stopa westchnęła.
- Ktoś może chcieć zaszkodzić życiu Mokrej Gwiazdy. - uniosła wyżej głowę. - Może pośle z wami jeszcze jednego wojownika?
Brat Psianki zmrużył oczy w zastanowieniu.
- Nie będzie to konieczne. Poradzimy sobie. Poza tym Mokra Gwiazda potrzebuje też przemyśleć kilka spraw, w końcu nie często zostaje się przywódcą, a takie przebywanie na świeżym powietrzu, może być ku temu pomocne.
Medyczka pokręciła łebkiem, dalej pozostając nieugięta. Jeżyk czuł, że zaraz naprawdę kogoś z nim pośle, dlatego szybko otarł się pyskiem o futro na jej boku, dając jej tym przyjacielską bliskość.
- Czyżbyś mi nie ufała?
Uśmiechnął się psotnie do kocicy, zanim zwinął się w ciasną kulkę na posłaniu. Zastrzygł uszami na dźwięk oddalając się kroków. Ziewnął sennie. Cudownie. Wreszcie odpoczynek, po całym dniu.
Noc minęła znacznie szybciej, niż młody asystent mógł się domyśleć. Zanim się zorientował, promienie słońca wkradły się do legowiska medyków, budząc go ze spokojnego snu, w którym gonił za myszą. Przetarł oczy łapą, niechętny do wstawania. Nawet nie wiedział, dlaczego tak wcześnie to zrobił. Świadomość, że Mokra Gwiazda pójdzie dzisiaj odebrać życia, zmyła mu całkowicie sen z powiek. Kocur prędko sporządził potrzebne zioła, zanim pobiegł do legowiska przywódcy. Wparował do środka, bez zaproszenia, liczył, że Mokry nie będzie o to zły. Rozejrzał się wokół, w poszukiwaniu kocura, a widząc go smacznie śpiącego w posłaniu, nie chciał go budzić. Wiedział jednak, że musi, dlatego podszedł bliżej i go szturchnął mocno. Niebieski otworzył spanikowany oczy, siadając szybko. Na moment zmrużył oczy, co zaniepokoiło Jeżową Ścieżkę.
- W porządku? - spytał miło.
- Tak. Dobry, Jeżowa Ścieżko. - przywitał się, ocierając łapą pysk.
Zapach ziół był doskonale wyczuwalny w legowisku. Ich uspokajający (dla niektórych ostry) zapach, bardzo podobał się czekoladowemu. Podsunął jeden bliżej najlepszego przyjaciela.
- Wzmacniające, na podróż. - wyjaśnił. - Zjedz je szybko, to nie poczujesz nawet.
Obserwował, jak Mokra Gwiazda zlizuję swoją porcję. Sam Jeżyk również to zrobił, prędkim ruchem, by mieć siły na całą podróż.
- Gotowy? - zapytał.
- Tak, czy Chabrowa Bryza już wstała? - mruknął Mokry, wychodząc na rześkie powietrze.
***
Wyruszyli w wędrówkę. Czekała ich długa droga, zanim dojdą do celu. Niepokojące były pogłoski o dziwnym stworzeniu grasującym w lesie. Na samą myśl o zagrożeniu, Jeżykowi sierść jeżyła się na grzbiecie. Nawet mimo wyruszenia o świcie, dwójka przyjaciół musiała zrobić postój na odpoczynek i sen. Oczywiście Jeżyk cały czas pilnował, by lider nie skusił się na polowanie. Musiał przestrzegać tradycji. Oboje byli tego świadomi.
Słońce unosiło się wysoko na błękitnym niebie, przysłaniane jedynie chmurami. Czyżby miało padać? Jeżowa Ścieżka nie skupił się na tym uważniej.
- Czujesz?Zwrócił pysk w stronę przyjaciela.
- Klifiaków?
Otworzył pysk, by wychwycić woń. Faktycznie czuć było Klan Klifu. Musieli teraz mieć się na baczności. Nie wiadomo, co Lisia Gwiazda mógłby wymyślić. Jeżyk był ciekawy, jaki stosunek z rudym liderem będzie mieć Mokry, gdy tylko spotkają się na Zgromadzeniu. Nie chciał wojen i przelanej krwi. Klan Klifu był jednak znany z siłowych sposobów, na rozwiązywanie problemów. Niejedno słyszało się już na Zgromadzeniach.
- Tak, muszą gdzieś tu być, skoro rzeka nie powstrzymała ich zapachu. - miauknął Mokra Gwiazda.
- A wy to kto?
Głos z granicy zwrócił uwagę kocurów. Dostrzegli kotkę.
- Spokojnie, nie mamy złych zamiarów. - zaczął. - Jestem Mokra Gwiazda, nowy lider Klanu Burzy.
Jeżowa Ścieżka dotknął ramienia przywódcy swoim ogonem, dając mu znać, żeby na niego poczekał. Sam podszedł do wojowniczki, chcąc zamienić z nią parę słów.
- Wybieramy się do Księżycowej Groty. Jestem medykiem, Jeżowa Ścieżka, pozwólcie, że my już ruszymy, oczywiście nie stanowiąc dla was problemu.
- Idźcie, byle szybko i słowo daję, jeśli ukradniecie nam zwierzynę, spotkacie się z moimi pazurami na swoich pyskach.
Czekoladowy skinął głową.
- Będziemy wiedzieć. - miauknął. Chciał już wrócić do czuwającego przyjaciela, gdy nadeszła go nagła myśl. - Pozdrów ode mnie Poranną Łapę.
Wrócił do Mokrej Gwiazdy. Ruszyli dalej przed siebie, idąc ramię w ramię, niespiesznym krokiem, wznawiając ich wyjątkową i ważną wędrówkę.
Szli cały dzień. Gdy dotarli do Księżycowej Groty, była już noc, chociaż pierwsze gwiazdy jeszcze nie zalśniły na skórze. Powoli skierowali się do jaskini. To był moment prawdy.
- Gdy znajdziesz się przy księżycowym kamieniu, poliżesz go i Klan Gwiazdy ześle ci dar dziewięciu żywotów. Pamiętaj, miej do nich szacunek i się nie odzywaj, gdy wejdziemy całkowicie do środki. - miauknął spokojnym, nieśmiałym głosem. - Powodzenia, Mokra Gwiazdo.
W pewnej chwili, Jeżyk musiał zostawić Mokrego samego. Zatrzymał się niedaleko wejścia, pozwalając dalej pójść tylko liderowi. Klan Gwiazdy miał mu zesłać siły. Jeżowa Ścieżka uśmiechnął się pod nosem. Wybrał dla siebie dobre miejsce, gdzie usiadł, ciasno owijając ogon wokół łap. Mamo, czy ty także czuwasz teraz wraz ze mną? pomyślał.
Przez cały czas, medyk grzecznie siedział, dalej w jednej pozycji, pomału stającej się niewygodną. Czuwał. Spokój ogarniał ciało Jeżyka, pozwalając mu na ulgę. Wiedział, że oboje są bezpieczni wśród przodków. Nie rozumiał jak niektórzy mogą nie wierzyć w Klan Gwiazdy. Jeżowa Ścieżka nawet nie wyobrażał sobie, że mógłby nie mieć przodków, albo ci mogliby być na niego źli. Zadrżał na samą myśl o tym. Wrócił myślami do chwili obecnej.
Mokra Gwiazda długo nie wracał, więc gdy tylko jego sylwetka stała się wyraźna, Jeżowa Ścieżka wstał pośpiesznie na łapy. Prawie nie poznał przyjaciela. Nie chodziło o wygląd, znajomy tak jak własny ogon, a bardziej przez blask, który mimo iż niewidzialny, zdawał się bić od kocura. Siła, odwaga, duma i szlachetność. Te wszystkie cechy zdawały się pokazywał, jak bardzo po jednym zetknięciu z księżycowym kamieniem zmieniał się przywódca. Syn Kucykowego Ogona nawet nie zauważył, gdy pochylił z szacunkiem głowę. Mokra Gwiazda, przywódca Klanu Burzy, zdawali się krzyczeć przodkowie.
Zmusił się, by na niego ponownie spojrzeć, po czym dał znać ogonem, żeby już wracali. Droga powrotna do wyjścia z groty, przeminęła w milczeniu, zgodnie z tradycją. Kiedy znaleźli się na zewnątrz, a chłodny wiatr musnął ich po pyskach, Jeżyk zwrócił ślepia w stronę Mokrego.
- Jak było? - zamruczał miło. - Odebrałeś życia?
- Było... niesamowicie. - odpowiedział przywódca. - Widziałem tak dużo bliskich memu sercu kotów. Czuję się taki...
- Szlachetny? - dopowiedział Jeżowa Ścieżka. Większy uśmiech wkradł się na jego pyszczek. Skromnie zaszurał łapą po ziemi. - Ale wiesz, że dla mnie pozostaniesz Mokrą Gwiazdą, moim przyjacielem? Dla innych możesz być najlepszym w historii klanu przywódcą.
Zdawało się, że jeszcze księżyc temu rozmawiali o jego potencjalnym zostaniu liderem. Los potrafił płatać figle. Doczekali tego dnia. Teraz Mokra Gwiazda będzie z nimi jeszcze przez wiele, wiele sezonów.
- Dziękuję, że we mnie wierzysz. Dużo to dla mnie znaczy. - miauknął przyjaciel.
- Będę ciebie zawsze wspierał. Zawsze. - miauknął z pewnością w głosie medyk. - A teraz wracajmy do obozu.
Mokra Gwiazda krótko skinął głową. Ruszyli więc w drogę powrotną, kierując się tą samą trasą, z której przyszli. Nim jednak byli w połowie, dotarła do nich dziwna, intensywna woń, niesiona z wiatrem. Jeżowa Ścieżka wysunął pazury. Miał szczęście, że Pliszkowy Krok był dobrą mentorką i dużo go nauczyła, chociaż w walce miałby właściwie niemożliwe szanse, był gotowy bronić Mokrej Gwiazdy, nawet za cenę własnego życia. Zjeżył instynktownie sierść.
- M-może przyspieszmy? - nawet nie wyczuł, gdy zaczął mu się łamać głos.
Cokolwiek to było, zdawało się, że jest bardzo blisko.
<Mokra Gwiazdo? 💙>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz