Splotka miała serdecznie dość swojego rodzeństwa.
Szczerze mówiąc, wolałaby urodzić się jedynaczką. W pewnym sensie zazdrościła Płacz pod tym względem, mimo że wcale nie chciałaby nie znaleźć się na jej miejscu – z dziwnego powodu jej relacje z rodzicami wydawały się okrutnie oziębłe. Nie chodziło o to, że Splotka usilnie pragnęła rodzicielskiej miłości, której (ze względu na osobowość Trzciny) nie dostawała za wiele. Chodziło o samo poczucie, że obok ciebie jest ktoś, kto przekaże ci swoje umiejętności i stanie za tobą murem.
Wracając do tych dwóch diabłów wcielonych zwanych siostrami Splotki.
Pszczółka nie podpadła jej od razu - niechęć do siostry gromadziła się w szylkretowej przez wiele wschodów słońca. Im starsze robiły się kotki, tym bardziej ruda irytowała Splotkę. Głównie chodziło o idiotyczne poczucie wyższości Pszczółki. Jej przeświadczenie o byciu kimś ważniejszym kolidowało z wiarą Splotki w swoją nieomylność oraz jej ogólnymi poglądami. Szylkretową denerwowało zachowanie siostry, więc Pszczółka popadła w niełaskę.
Borówkę znielubić było dużo łatwiej. Ta mała kupa futra okazała się okropnie głośna i rozbrykana - zachowanie te zostało określone przez Splotkę jako „dziecinne” i „niewarte jej uwagi”. Wbrew pozorom, kotkę bardzo trudno było zniechęcić do ciągłych zabaw i przeszkadzania innym. Splotka po jakimś czasie nabrała przekonania, że to właśnie przez takie kocięta, których inteligencje można było określić co najwyżej słowem „mierna”, dorośli nie traktowali jej poważnie, nie pozwalając brać czynnego udziału w swoich dyskusjach.
Tak więc Splotka gardziła swoimi siostrami.
Niestety, pomimo swojej niechęci do przebywania z dwoma pomiotami szatana, wciąż była tylko kocięciem, zmuszonym do przebywania w żłobku. Dni wyglądały praktycznie tak samo. Chcąc uciec od nudy, Splotka czasami angażowała się w te dziecinne, głupie zabawy Borówki (które tak na marginesie sprawiały jej pewną frajdę, ale nikt nie musiał o tym wiedzieć).
- Pobawmy się w Klan! - zawołała Borówka, podbiegając do siostry. Splotka ziewnęła przeciągle, obdarzając kotkę najbardziej znudzonym i wyniosłym spojrzeniem, na jakie było ją stać.
- Tylko jeśli będę liderką – oznajmiła, mrużąc oczy. Niższa mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem i bojowo najeżyła sierść.
- Zawsze chcesz być liderką! - stwierdziła gniewnie, uderzając łapą w ziemię. Splotka parsknęła, zirytowana sprzeciwem siostry. Czemu ta kupa futra nie mogła po prostu pozwolić inteligentniejszym rządzić?
- Pewnego dnia zostanę Splątaną Gwiazdą - oznajmiła pewnie, podnosząc się. Borówka przewróciła oczami i zniżyła się do myśliwskiego przysiadu, który wcześniej pokazała im Trzcina.
- W takim razie zmierz się ze mną, Borówkową Gwiazdą! - pisnęła i rzuciła się na zdezorientowaną Splotkę. Kotki potoczyły się po ziemi. Brązowooka zasyczała i odepchnęła siostrę, która ze śmiechem zaczęła uciekać. „Co za dziecinada” pomyślała niezadowolona Splotka, jednocześnie rzucając się w pogoń za Borówką.
To nie tak, że jej się to podobało.
Borówka wybiegła ze żłobka, znikając z zasięgu wzroku Splotki. Szylkretowa rozejrzała się, zaskoczona refleksem siostry - ostatnim razem udało jej się ją dopaść praktycznie od razu. Nagle jej wzrok padł na wystający zza rogu szary koniuszek ogona. Uśmiechnęła się jadowicie, czołgając się do celu.
- MAM CIĘ, MYSI BOBKU! - wrzasnęła z tryumfem, rzucając się na kotkę. Właścicielka szarego ogona natychmiast skoczyła na równe nogi i zasyczała głośno.
W tamtej chwili Splotka uświadomiła sobie, że wcale nie zaatakowała Borówki.
< Burzowa Nocy? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz