- Tak wiem czym są klany, moja mama mi o nich opowiadała i nie, nie należałam do żadnego. A po cóż to tak wielka osobistość jak Mokra Gwiazda chce się widzieć ze zwykłą samotniczką? - zapytała.
- Bo weszłaś na nasze tereny i chcemy się dowiedzieć co ty tutaj tak właściwie robisz i po co - mruknął Jeż pogrążony w sortowaniu ziół, przekładał mak podejrzanie blisko jej chwilowego posłanka.
- Ty chyba nie masz zamiaru mnie uspokajać co? - zapytała i najeżyła się. - Nie potrzebuję tego.
- Spokojnie, to tylko na wypadek gdybyś się źle poczuła, a i proszę, żebyś nie wstawała, ani nigdzie nie chodziła - miauknął medyk. Jeżeli mu się wydaje, że dobrowolnie zje te nasiona maku to się grubo myli. Przypomniała sobie Kruka, jak próbował ją wyleczyć wpychając jej jakieś zioła do pyszczka, gdy była młodsza i uśmiechnęła się. Jednak zaraz opanowała się i znowu przybrała cyniczny wyraz mordki. Może jeżeliby dołączyła do klanu to mogłaby zostać medyczką, w sumie ten Jeżowa Ścieżka nie był taki zły. Może jeżeli ma zostać powinna być milsza. Ale odłożyła te rozważania na później. Wróciła do teraźniejszości. Właśnie miała coś powiedzieć, gdy zobaczyła, że jej tymczasowy rozmówca zniknął. Zniknęły też Konwalia i ten mały knypek. Może jest mało kotów na dworze pomyślała węglowa. Właśnie zamierzała się do wyjścia na zewnątrz i ucieczki, gdy drogę zastąpił jej Jeżowa Ścieżka, patrząc na nią tak jakby był nią zawiedziony, chyba zależało mu na tym aby Żar nigdzie się nie ruszała.
- Przecież prosiłem byś nie wstawała - miauknął.
- Nie będziesz mi rozkazywał nie lubię przez dłuższy czas nie siedzieć w jednym miejscu - miauknęła i nagle zabolała ją głowie po czym zatoczyła się. Chwilę później kocur zagonił ją na mech.
- Głowa mnie boli - miauknęła kotka, jednak zaraz skarciła się w myślach za pokazanie słabości.
- Masz, zjedz to - miauknął kocur i podał jej nasiona maku.
- Nic od ciebie nie w-wez... - zaczęła kotka, ale znowu zaczęła boleć ją głowa. Zjadła podawane jej przez medyka lekarstwo i po kilku minutach przeszło.
- Widzisz my naprawdę nie mamy złych zamiarów wobec ciebie - miauknął czekoladowy i uśmiechnął się do niej. Nie odpowiedziała uśmiechem jak robiłaby to większość kotów. Jedynie trzepnęła nerwowo ogonem i odwróciła się od niego. Nienawidziła być od kogoś uzależniona, wolała być samowystarczalna. Co starała się dać jasno do zrozumienia Jeżowi, jednak nie najlepiej jej to wychodziło albo on był tak niemożliwie uparty. Położyła się spać nie miała ochoty dłużej się z nim użerać.
***Rano***
Otworzyła jedno oko mając nadzieję, że znalezienie się w legowisku medyka to był tylko sen, bądź raczej koszmar. Jednak jej nadzieje okazały się płonne. Westchnęła i zobaczyła niebieskookiego kocura podchodzącego do niej. Zgromiła go wzrokiem dając do zrozumienia, że nie ma ochoty na rozmowę, jednak czekoladowy nic sobie z tego nie zrobił.
- Cześć, jak się dziś czujesz? - zapytał.
- Czułabym się na pewno lepiej gdybym mogła wyjść w końcu na dwór - prychnęła.
- Może powiesz mi jak się nazywasz? - zapytał szybko zmieniając temat.
- Żar - miauknęła cicho i niechętnie. - Dobra skoro już wiesz to może pozwolisz mi wyjść na zewnątrz, a jeżeli to konieczne to możesz iść ze mną.
<Jeżowa Ścieżko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz