Opuścili obóz. Nikogo nie musieli pytać o zgodę, taka ogromna zaleta bycia wojownikiem. Szczawiowy Liść pewnie ruszył przed siebie, z czujnością się rozglądając, natomiast wysunięte pazury dreptającej obok niego Daliowego Pąka, mówiły jasno, że również wolała zachować ostrożność. Nigdy nie wiadomo, kogo mogą spotkać w tak spokojny dzień. Kocur kontem oka spoglądał na siostrę, uśmiechając się wesoło. Urośli tak bardzo, odkąd jako kociaki bawili się w żłobku. Wiele się też zmieniło. Nie w ich relacji, ale ogólnie. Ciekawe ile jeszcze przed nimi pojawi się wyzwań, przez które z odwagą będą musieli przebrnąć.
- Teraz będzie już tylko lepiej, Daliowy Pąku. Pewnie za kilka księżyców zostaniesz mentorką, a jeśli wtedy będę miał trzeciego ucznia, będziemy mogli wychodzić razem na treningu. To jednak jeszcze odległa przyszłość. - miauknął kocur, pomału zaczynając się rozgadywać.
Dalia wyczuwając to, poruszyła wąsami i zatkała mu pysk ogonem.
- Jak idzie Kasztanowej Łapie?
Zabrała ogon, pozwalając mu mówić. Wywrócił oczami, odwracając w jej stronę pyszczek, na którym dalej widniał uśmiech.
- Może być. - krótko odpowiedział.
Nie chciał rozmawiać o swoim uczniu podczas ich wspólnego polowania. Zwłaszcza, że coś wyczuł. Wojownik przystanął, otwierając pysk, żeby posmakować powietrza. Dotarła do niego od razu woń wiewiórki. Spiął mięśnie, przybierając pozycję łowiecką. Rude stworzonko kryło się w trawie, skupiając swoją uwagę na ziarenku. Wnuk Sroczego Żaru powoli podkradł się bliżej, stąpając ostrożnie, zważając na każdy swój krok. Wreszcie odbił się od ziemi, prosto na stworzonko, któremu od razu odebrał życie. Zakopał je w pobliżu, gotowy wrócić po nie później. Odwrócił się z powrotem w stronę siostry. Daliowy Pąk również węszyła w poszukiwaniu pożywienia. Mogli zrobić tutaj postój, skoro sądząc po zapachach, ich łowy będą udane i wrócą z całą masą zwierzyny.
- Chciałabym żeby tata mógł nas teraz widzieć. - miauknął kocur, kierując słowa do swojej siostry. Ta zastrzygła uszami i odwróciła się w jego kierunku, z nieocenionym wyrazem pyszczka. - Myślisz, że kiedy wróci?
Próbował nie tracić nadziei, że Żywiczna Mordka wróci i lada dzień zjawi się w obozie, z radością witając swoje potomstwo oraz partnerkę. Z każdym kolejnym dniem, ta nadzieja zamieniała się jednak w smutek. A on tak bardzo nie chciał, by powrót taty stał się jedynie marzeniem.
<Daliowy Pąku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz