- Dajesz dziadku, wstawaj. - zachęcił kocura do działania.
- O co chodzi?
- Nauczę cię chodzić tak jak ja - wyjaśnił, wskazując na wyjście.
Chciał jakoś odwdzięczyć się kocurowi za to, że jako kociak mógł spać w jego legowisku. Dziś nadszedł ten moment, gdy lider go potrzebował. Miedziana Iskra zachęciła partnera do spędzenia czasu ze swoją rodziną. Musiał się pozbyć tych nieprzyjemnych myśli.
- Naprawdę nie mam ochoty, Trójeczko... Może kiedy indziej?
Jak to kiedy indziej? Do tego czasu mógł zostać już trupem! Widząc jednak jego zmęczenie, westchnął i tylko kiwnął głową. No dobrze. Kiedy indziej.
***
Był to poranek po spotkaniu medyków. Nikt jeszcze nie wiedział, co zrobił młody wyznawca Klanu Gwiazdy. Sam trójłapy dopiero teraz, zaczął uświadamiać sobie w jakiej sytuacji się znalazł. Przez gniew i bezczelność Fasolkowej Łapy, nazwał ją Krzywicą. Czuł, że dziadek nie będzie zadowolony, dlatego też starał się unikać lidera. Na szczęście ten jeszcze go nie zawołał, więc pewnie o niczym nie wiedział. W tym czasie Potrójny Krok skorzystał z pogody i wybrał się po świeże zioła. Znalazł ich trochę, jednak widać było, że zbliża się pora nagich drzew. Zaraz już nie będzie nic!
Wracając do obozu, zauważył dziadka, który zmierzał w jego stronę. O nie, o nie... Dowiedział się?
- Cześć, Trójeczko. Jak tam wczorajsze mianowanie?
On grał z nim w jakąś grę, czy jeszcze o niczym nie wiedział? No nic... Musiał jak najdłużej utrzymać go w nieświadomości.
- A dobrze. Fasola tylko nie przysięgła wierności Klanowi Gwiazdy, ale się poprawiła i została medyczką.
Jak na złość, gdzieś z boku dostrzegł wspomnianą kocicę. Czy ona się przysłuchiwała ich rozmowie?
- Może pochwalisz się dziadkowi jakie imię mi nadałeś? - zapytała, siadając obok swojego ojca.
O nie, nie, nie, nie. Przełknął gule w gardle. Musiał stąd jak najszybciej zwiewać. Na szczęście od odpowiedzi, wybawiło go jakieś poruszenie w żłobku. To jego siostra darła się na masę sierot, którymi musiała się opiekować. Nie sądził, że ta ocali mu życie! Widząc, że oboje skupili się na krzykach, szybko uciekł.
Następnego dnia jednak, został wezwany do Iglastej Gwiazdy. Czyli już się dowiedział? Lider siedział przed swoim legowiskiem, mordując go wzrokiem. No świetnie... Czyli nie dało się tego ukryć, chociaż odrobiny dłużej... Przełknął ślinę, czekając reprymendę.
<Iglasta Gwiazdo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz