- Witaj, Królicza Łapo! - zawołał do niego. - Mam wieści.
Uczeń zaprzestał jedzenia i z wyczekiwaniem spojrzał na mentora. Wieści? Takie dobre czy złe? Kocurek niespokojnie dreptał łapkami w miejscu, oczekując jakie słowa opuszczą pysk Jesionowego Wichru.
- Zostaniesz mianowany. Gratulację!
Króliczek poczuł przyjemne ciepło, rozlewające się po całym jego ciele. Mentor wspominał mu na Zgromadzeniu, że jest gotowy do mianowania, ale dopiero teraz poczuł napływające do niego podekscytowanie. Tak bardzo się cieszył! Wreszcie zostanie wojownikiem! Jupi!
Domyślał o wszystkich super chwilach, które przeżył z mentorem na treningach. Będzie mu tego brakować, jednak Królicza Łapa nauczył się już, że wiele się zmienia i wszystkiemu trzeba sprostać. Czuł ogromną dumę. Rodzice pewnie też będą odczuwać taką, gdy stanie przed Pstrągową Gwiazdą, przysięgając lojalność i poświęcenie Klanowi Nocy, stając się pełnoprawnym wojownikiem. A nie tak dawno łapał listki jako kociak! Niesamowite jak szybko leciał czas! Jakie dostanie imię? Nie mógł się doczekać! Miał ochotę skakać, jednak powstrzymał się, żeby wyglądać na bardziej poważnego. Czas błogiej młodości minął, teraz jego życie będzie skupiało się jedynie na obowiązkach.
- To cudownie, Jesionowy Wichrze! Jestem taki szczęśliwy! - miauknął kocurek, z szerokim uśmiechem na pyszczku. Mentor odpowiedział tym samym.
- Zasłużyłeś, Królicza Łapo.
Kocurek machnął ogonem z podekscytowania. Zostanie wojownikiem! Zostanie wojownikiem! Ten dzień zapowiadał się najlepszym w jego krótkim życiu.
Kocurek machnął ogonem z podekscytowania. Zostanie wojownikiem! Zostanie wojownikiem! Ten dzień zapowiadał się najlepszym w jego krótkim życiu.
***
Przygotował się. Jeszcze zanim Pstrągowa Gwiazda wezwała do siebie Klan, Króliczek uważnie umył swoje futerko. Nie przepadał za czystością, jednak ten jeden raz mógł się wysilić i zadbać o futerko. Lśniło teraz w blasku zachodzącego słońce, gdy uczeń przemierzał obóz. Trzymał wysoko ogonek, pokazując swoje szczęście. Na pysku widniał jednak nieśmiały uśmiech. Bał się stanąć przed ciotką-liderką i to jeszcze wiedząc, że cały Klan obserwuje każdy jego ruch. Tak długo czekał jednak na tą chwilę, że odgonił wszystkie wątpliwości. Wierzyli, że sobie poradzi. Przeszedł szkolenie, był gotowy. I musiał wierzyć, że teraz udowodni wszystkim, że jest szlachetnym wojownikiem. Poradzi sobie! Musiał.
Królicza Łapa poczekał, aż Pstrągowa Gwiazda da mu znać ogonem, żeby podszedł bliżej. Pewnie wystąpił do przodu. W jego niebieskich ślepiach odbijało się podekscytowanie, zmartwienie oraz duma. Liderka utkwiła w nim spojrzenie.
- Ja, Pstrągowa Gwiazda, przywódczyni Klanu Nocy, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam jako kolejnego wojownika. - zamilkła. Królicza Łapa wsłuchał się w melodię graną przez opadające wraz z wiatrem liście. Zostanie mianowany na wojownika podczas swojej ulubionej pory! To był znak. - Królicza Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
Otworzył pyszczek, chcąc od razu obiecać. W końcu łatwo było wypuścić z siebie te słowa i ich przestrzegać, będąc lojalnym członkiem Klanu Nocy. Nieśmiałość wzięła jednak górę i nic nie potrafiło opuścić jego pyszczka. Pstrągowa Gwiazda przyglądała mu się zniecierpliwiona. Przełknął ślinę. Musiał dać radę. Nie był takim tchórzem!
- Przysięgam.
- Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Królicza Łapo, od tej pory będziesz znany jako Królicze Serce. Klan Gwiazdy cieni twoją lojalność i sprawiedliwość oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Nocy.
Przywódczyni dotknęła pyskiem jego głowy. Królicze Serce od razu wiedział, jak ma postąpić. Polizał ją z szacunkiem po barku. Przez kilka uderzeń serca, nie mógł w to wszystko uwierzyć. Odsunął się od liderki. Serce biło mu jak oszalałe. Królicze Serce. Jego nowe, cudowne imię! Czy otrzymał je przez swoją nieśmiałość? Osobiście wolał uważać, że było poświęcone Wróblowemu Sercu, który pomógł mu, gdy zgubił się na Zgromadzeniu. To brzmiało lepiej.
Powtórzył je w myślach.
- Królicze Serce! Królicze Serce!
Zastrzygł uszkami, gdy członkowie Klanu, wykrzykiwali jego imię, składając tym samym mu szacunek i gratulacje. Wkrótce do wojownika podbiegła Szałwiowa Chmura i towarzyszący jej Żółwi Brzask. Mama przytuliła go, czule liżąc za uchem.
- Gratulacje. - miauknęła.
- Jesteśmy z ciebie bardzo dumni. - usłyszał głos ojca, który oparł ogon na jego barku.
Kocurek zamruczał z radości. On także był z siebie dumny. Dał radę przejść przez szkolenie i w pełni zasłużył na nowe imię i pozycję.
Podbiegły jeszcze do niego Murówkowa Łapa i Zwinkowa Łapa, wyrażając żal, że teraz nie będą już się widzieć w jednym legowisku, ale są z niego zadowolone. No tak, on teraz będzie sypiał w ciasnym legowisku wojowników. Będzie musiał znaleźć dla siebie przytulny kącik, gdy tylko odbędzie milczące czuwanie.
Powinien od razu udać się na czuwanie. Musiał jednak najpierw podziękować swojemu mentorowi. Dojrzał wujka siedzącego w tłumie, z dumą w ślepiach. Królicze Serce podbiegł do Jesionowego Wichru i wtulił się w jego sierść, mrucząc z zadowoleniem.
- Dziękuję! - miauknął.
Spojrzał na mentora z błyskiem w oczach, zanim oddalił się w stronę wyjścia z obozu. Usiadł, owijając ogon wokół łap i skupiając się na pilnowaniu obozu, podczas, gdy inni będą spać.
<Jesionowy Wichrze?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz