Szepcząca Łapa wróciła ze zgromadzenia. Była wściekła na Burzową Noc, Kaczy Lot, Aroniową Gwiazdę i Mokrą Gwiazdę. Miała być „pilnowana” przez wojowników. Na szczęście gdy ci poszli spać mogła odetchnąć z ulgą, że nikt jej już nie obserwuje. Po cichu wymknęła się z legowiska uczniów. Było to dla niej bardzo proste, bo już nie raz to robiła. Potrafiła przemieszczać się bez szmeru i wtapiać w mrok. Weszła do legowiska starszyzny, gdzie obecnie mieszkała Pląsająca Sójka. Podeszła do starszej. Szylkretka mówiła jej, że chciała by się z nią spotkać. Srebrna kotka trąciła ją łapą, a ta od razu się obudziła. Usiadła obok niej po czym wtuliła się w futro starszej.
- Mówili, że broniłaś Konwaliowego Serca. Podobno prawie sprowadziłaś gniew przodków – powiedziała po chwili ciszy Sójka lekko się odsuwając – co się tam stało tak naprawdę?
Starsza prawdopodobnie oczekiwała od niej odpowiedzi przy pomocy gestów, jednak otrzymała coś innego.
- Mówią, że zakłóciłam zgromadzenie, ale to nie do końca było tak! – odezwała się głosem, którego żaden inny kot nigdy nie słyszał. Pląs wbiła w nią zaskoczone spojrzenie, podczas gdy córka Sikory kontynuowała po krótkiej przerwie – Gdyby nie to, że była pełnia Burzowa Noc rozszarpała by Konwalię! Może i według kodeksu medyka Konwaliowe Serce zdradziła nasz klan, ale nie zrobiła tym poza sobą nikomu krzywdy! Uważam, że źle postąpiła nie mówiąc Burzy i Stokrotce o ich pokrewieństwie, ale widać że bardzo cierpi! Skoczyłam między Burzę a Konwalie i nasyczałam na nią, ale jej przyjaciel Kawczy Lot chwycił mnie za kark, nie dość, że czułam się jak bezbronny kociak to jeszcze to bolało! Uwolniłam się i próbowałam uciec wraz z Konwalią ale nie udało nam się. Ten ciemny kocur znów chwycił mnie za kark. Kopnęłam go i uciekłam. Na domiar złego, słyszałam jak Mokra Gwiazda pytał Aroniową Gwiazdę, czy „nie chce problematycznej kotki, która sypia z kamieniami” CHCIAŁ MNIE ODDAĆ CHCIAŁ ZABRAĆ OD CIEBIE! – pełno łez skapnęło po polikach Szepczącej Łapy mocząc mech. Młodsza kotka rozpłakała się już na dobre wtulając w cętkowaną. Nie obchodziło ją czy kocica będzie zdziwiona jej niespodziewaną wypowiedzią. Chciała tylko bliskości szylkretki.
- Jeśli było tak jak mówisz, to oni nie mają racji. Nic nie mogę niestety zrobić. Jestem w końcu tylko starszą…ale co ty masz z tym wszystkim zamiar zrobić Szept?
Momentalnie wyraz pyska Szepczącej Łapy zmienił się. Odsłoniła swe kły, jej nos się zmarszczył, długie i ostre pazury wysunęły i wbiły w posłanie a futro nastroszyło.
- Zemszczę się na Burzowej Nocy, na Kawczym Locie i na Mokrej Gwieździe!
Jej ślepia błysnęły złowrogo. W oczach jej babci pojawił się strach, który szybko zniknął gdy przytuliła swą wnuczkę.
***
Młoda członkini Klanu Burzy wracała do swojego legowiska, żeby nie pogorszyć jeszcze bardziej swojej sytuacji. Przechodziła akurat obok legowiska wojowników i usłyszała jakąś rozmowę. Zbliżyła się do wejścia, po czym z ukrytej pozycji zaczęła się przysłuchiwać rozmawiającej dwójce kotów. Po chwili rozpoznała dwa głosy.
- Czemu ona tak broi! Nie mówi i jeszcze teraz to!
- Każdy popełnia w życiu błędy Sikoro. Poza tym, tak z innej beczki powinniśmy powiedzieć jej oraz jej braciom o…
- O czym niby? – spytała Sikorkowy Śpiew.
- Dobrze wiesz o czym. – odpowiedział jej Orzechowe Futro.
- Nie, nie wiem. Oświeć mnie.
- O tym, że są dziećmi tego pieszczocha Bąbla.
- Ciszej bądź bo jeszcze ktoś usłyszy! – wysyczała cicho przez zęby jej matka. – Myślałam, że obgadaliśmy już ten temat! Nie mówimy im i już! Koniec tego tematu! Idź spać lepiej!
Szepczącej aż serce na moment stanęło. Nie była córką Orzechowego Futra?! Jest pół pieszczochem?! Jej matka oszukiwała ją tak długo…Orzech chciał im powiedzieć…Wyszło szydło z worka. Ona, Pląsająca Sójka i jej rodzeństwo byli oszukiwani przez tak długi czas! Rozumiała, czemu jej matka nie powiedziała tego całemu klanowi. W końcu mogło by to wywołać nie mały raban. Ale że swoim własnym dzieciom nie powiedziała o tym?! Niebieska kotka poczuła się oszukana, nie szanowana i wykiwana. Wróciła do legowiska terminatorów. Po jej polikach spłynęło kilka łez gdy kładła się spać tuląc swą ukochaną zabawkę „myszkę” w której był jej ukochany kamień.
***
- Klanie Burzy! – Zaczął lider klanu. Szepcząca Łapa przyszła na spotkanie klanu. Dobrze wiedziała, że chodziło o nią i o Burzową Noc. Z zewnątrz wyglądała na opanowaną, jednak w jej środku szalała prawdziwa trąba powietrzna - Jak zapewne wszyscy już wiecie, wczorajszej nocy, na Zgromadzeniu wydarzył się pewien incydent. Zdrajczyni naszego Klanu, Konwaliowe Serce, pod nowym imieniem przebywa w Klanie Nocy. Co jednak dla nas ważniejsze - znalazł wzrokiem obie kotki w tłumie. - Szepcząca Łapa jak i Burzowa Noc nieomal sprowadziły na zgromadzonych gniew przodków.
Machnął ogonem, patrząc na ich pyski.
Phi, ci to byli najlepsi. To oni ustanowili te głupie zasady w kodzie medyka oraz kodzie wojownika. To przez nich teraz musiała tutaj stać otoczona przez koty raczej nie nastawione do niej zbyt przychylnie. To oni to wszystko zaczęli i to oni popełnili błędy, do których się nie przyznają i których nie chcą naprawić.
Podjął dialog dalej.
- Zostaną ukarane. Burzowa Noc będzie sprzątać wszystkie legowiska przez najbliższe trzy księżyce, a także nie może wychodzić na Zgromadzenia przez dwa następne. - Oznajmił. Dobrze, że dostała jakąś karę! Przynajmniej nie tylko jej oberwie się przez to pechowe zgromadzenie. - Szepcząca Łapa z kolei zostaje zdegradowana do rangi kociaka na sześć księżyców, wracając tym samym do żłobka. Jej trening będzie zawieszony, tak jak obowiązki. Dostaje również zakaz chodzenia na Zgromadzenia do końca jej dni. Niesubordynacja będzie surowo karana. - Podkreślił ostatnie zdanie, mówiąc je poważnie, chłodno. Serce Szepczącej Łapy stanęło, a potem zaczęło bić jak szalone. Do rangi kociaka?! Na sześć księżyców?! Ma nie chodzić na zgromadzenia aż do jej ostatniego tchnienia, podczas gdy Burzowa Noc dostała marne sprzątanie legowisk przez trzy księżyce oraz zakaz chodzenia na zgromadzenia przez dwa księżyce?! Czy on sobie z niej żartował?! Przecież to Burzowa Noc się darła! Przecież to jednolita kocica to wszystko zaczęła! Ona praktycznie nie miała okazji tego zgromadzenia porządnie zakłócić bo została chwycona za kark, a dostaje karę znacznie większą?!
Patrzył beznamiętnie na obydwie. Następnie na klan, który wyraził aprobatę danym im karom.
- Oczekuję od was wszystkich rozwagi. - Oznajmił. ROZWAGI?! Czy on siebie samego słyszy?! - Nie chcę podobnych sytuacji. Możecie wrócić do swoich zajęć. Kara Burzowej Nocy i Szepczącej Łapy obowiązuje od teraz.
Następnie zakończył zebranie, schodząc z kamienia. Rozciągnął kości, idąc przez obóz. Tymczasem w Szepczącej Łapie gotowało się jak w garnku z wodą, który został wystawiony na działanie ognia stanowczo za długo. Teraz dopiero zorientowała się, jak bardzo nie pasuje do reszty jej klanu. Były tu wredoty takie jak Chabrowa Bryza, które nie patrzyły na to czemu ktoś coś zrobił tylko czy „Świętemu Klanowi Gwiazdy” to nie przeszkadza, jej brat lis oraz matka, która nie zdradziła prawdy o pochodzeniu swoim dzieciom. Lider, który jej zdaniem był posłusznym pupilkiem Klanu Gwiazdy. Chyba jedyną osobą (poza jej bratem oczywiście) która ją trzymała w tym klanie była Pląsająca Sójka, czyli ukochana babcia. Podążyła powoli do żłobka, kątem oka zauważając kremowego kocurka, który szedł w jej kierunku. Ta informacja nie dotarła jednak w pełni do jej świadomości, bo nie zatrzymała się tylko podążyła dalej. Gdy weszła do kociarni od razu zauważyła byłą samotniczkę imieniem Trzcina. Szylkretka zwróciła wzrok w jej stronę, po czym odezwała się.
- Wiesz…nawet ci trochę współczuję.
Po chwili Szepcząca Łapa, a raczej pewnie teraz już Szept wychyliła głowę ze żłobka gdyż usłyszała coś dziwnego. Dostrzegła jak Mniszkowy Kwiat oraz Tańcząca Zorza niosą ciało….Pląsającej Sójki. Momentalnie po polikach młodej kotki zaczęły skapywać łzy. Serce biło szybciej niż przy najszybszym biegu jaki kiedykolwiek odbyła. Podbiegła do ciała starszej kotki, niegdyś wiecznej karmicielki jej klanu. Wtuliła swoją głowę w futerko cętkowanej mocząc je słonymi łzami. Zapach śmierci był lekko wyczuwalny. Nic już nie będzie takie samo…
***
Na następny dzień młoda kotka nie czuła nic, poza ewentualną wściekłością i rozpaczą. Jej serce zamieniło się w kawał czystego lodu. Stała się inna, bardziej posępna i zimna. Na jej szczęście wiedziała już co z tym wszystkim zrobi. Teraz musi tylko poczekać na możliwość realizacji swego obecnego planu…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz