Niezadowolony dreptał za Górskim Szczytem, Borsuczym Krokiem i Modrzewiową Korą. Patrol był nudny i na dodatek był jedynym uczniem. Towarzystwo staruchów nigdy nie wróżyło nic dobrego. Byli zbyt poważni na cokolwiek co mogło urozmaicić patrol. Kawcza Łapa puścił mimo uszu, których w sumie nie posiadał, uwagę Borsuk, że ma przyspieszyć. Nie jego wina, że miał krótsze łapy niż ta banda olbrzymów. I może faktycznie długość lisa pomiędzy nimi, a człapiącym się na z tyłu Kawką nie wyglądała za dobrze, ale czarny miał to gdzieś. Będzie szedł w swoim tempie. Nie będzie łapał niepotrzebnie zadyszki. Coś zaszurało za krzakami, więc cała trójka wojowników zastrzygła uszami. Borsuk stanęła na przodzie i otworzyła pysk, by posmakować powietrze.
— Obcy — szepnęła do pozostałych członków patrolu.
Kawcza Łapa zaciekawiony uniósł ogon wyżej. Kolejny samotnik do ich wspaniałego pseudo klanu rządzonego przez Burzaki. Cudownie. Trójka wojowników ruszyła w stronę krzewów szybkim krokiem, a Kawka nieco wolniej za nimi.
— Co robisz na terytorium Klanu Wilka? — burknęła Borsuczy Krok, mierząc obcego.
Kawcza Łapa zasłonięty przez Górski Szczyt i Modrzewiową Korę nie miał szans zobaczyć samotnika. Puszyste tyłki wojowników zasłaniały mu cały widok. Zdenerwowany sapnął, próbując ominąć kocury i nie wpaść w krzew jeżyny.
— Mam na imię Puszczyk — miauknął obcy, a jego smród dotarł do nozdrzy Kawki.
Skrzywił się pod wpływem ledwo wyczuwalnego smrodu Dwunogów.
— Chciałbym dołączyć do waszego klanu, by szkolić się na wojownika. — dodał młody samotnik.
Kawcza Łapa, któremu udało się już okrążyć wojowników, spojrzał na przybłędę. Bury kocur był duży, choć nie wydawał się dużo starszy od niego. Nie podobało się to czarnemu. Jeszcze wbił te swoje maślane żółte ślipia w jego siostrę zastanawiającą się, czy powinni wziąć go od tak do obozu. Kawka nie dziwił się jej. Ostatnio wszystko wychodziło im na gorzej, a nikt nie chciał przygarniać Stwórcy Junior.
— Nie potrzebujemy więcej wielkoludów, spadaj — Kawka prychnął na niego, co poskutkowało capnięciem w łeb od siostry.
— Nie skacz, młody — warknęła na niego. — A przynajmniej nie na większych od siebie. Puszczyku idziesz z nami, Iglasta Gwiazda zadecyduje co z tobą dalej zrobić.
Bury skinął łbem, ignorując uwagę Kawczej Łapy. Czwórka wybryków natury skierowała łapy w stronę obozu, nie czekając na Kawkę. Zły pokazał im wszystkim język i ruszył za nimi. Jak dorośnie na pewno przewyższy ich wszystkich, wtedy oni nie będą mogli mu poskakać.
* * *
Borsuczy Krok poszła gadać z jego leniwym mentorem, a on siedział z tym całym Puszczykiem i Górskim Szczytem. Obydwoje nie byli zbyt rozmowni, a Kawcza Łapa w ciszy nudził się. Mógłby robić tyle innych rzeczy. Widząc spoglądającego na pozostałość z jego uszu Puszczyka, zjeżył się.
— Co się gapisz, wyrośnięta przybłędo? — prychnął na starszego kocura.
<Puszczyk?>
Mmm, obiecujący początek znajomości xD
OdpowiedzUsuń