- My ciebie też - zamruczała, zanim to Igła zdążył odpowiedzieć.
Wyciągnęła nieco szyję i liznęła partnera po policzku swoim szorstkim, różowym językiem. Jedna z klusek rozwijających się w jej brzuchu nagle kopnęła mocno w jego ścianę, jakby dając o sobie znać. To było potężne uderzenie jak na takiego malca, ale Miedziana Iskra i tak się uśmiechnęła.
- Tak tak, was też kochamy - miauknęła, klepiąc się po wielkim brzuchu. Leszczynek uśmiechnął się lekko, a Igła zachichotał. Wręcz przesłodzony nastrój przerwał nieśmiały głos rudzielca.
- J-ja chyba bę-będę musiał j-już i-iść... - wyjąkał cicho.
Miedziana przechyliła nieznacznie puchatą głowę.
- Ojej, już? Tak miło nam się siedziało - westchnął Iglasta Gwiazda.
- T-tak, z-zaraz mam patro-ol.
Grzebnął łapą w ziemi.
- Oh, no dobrze, patrol też jest ważny. No, to leć. Powodzenia życzę! - miauknęła ciepło Miedź.
Pożegnali się, a pointka odprowadziła go wzrokiem, aż nie zniknął za wyjściem ze żłobka, machając mu przy tym ogonem. Znowu została tylko z Igłą, który pewnie też niedługo będzie musiał iść, żeby wypełnić swoje liderowe obowiązki. Westchnęła rozmarzona.
Tak strasznie mocno ich wszystkich kochała.
***
Bardzo cieszyła się, że w końcu może wrócić do obowiązków wojownika. Tęskniła za tymi wszystkimi patrolami, a przede wszystkim za polowaniem. I chodzeniem po drzewach.
Przeciągnęła się, pozwalając aby jakaś część jej kręgosłupa przyjemnie strzyknęła. Słońce powoli zbliżało się do horyzontu, a co jakiś czas powiewała przyjemnie chłodna, wieczorna bryza. Miała zaraz iść z Leszczynową Bryzą na patrol łowiecki. Rozejrzała się po obozie i szybko znalazła go, siedzącego gdzieś na skraju. Podeszła żwawym krokiem i posłała mu ciepły uśmiech.
- Cześć Leszczynku! To jak, idziemy?
Kocur kiwnął krótko łbem i wstał ze swojego dotychczasowego miejsca. W kilka uderzeń serca później, już znaleźli się poza obozem Klanu Wilka. Rozglądała się i węszyła w poszukiwaniu zwierzyny, podobnie zresztą jak rudzielec. Kotka coraz częściej jednak zaczęła zerkać w stronę nieba. Delikatne światło w odcieniach fioletu przebiło się na chwilę przez wysokie drzewa. Nie mogła się już powstrzymać.
- Stój stój stój - miauknęła nagle, sama się zatrzymując.
Zanim Leszczynek zdążył się zapytać o co chodzi, ta już wbijała pazury w korę najbliżej rosnącego drzewa. Kilka skoków i podciągnięć później, usiadła zadowolona na jednej z wyższych gałęzi. Westchnęła, wystawiając pysk na ostatnie promienie zachodzącego słońca. Pozwoliła, aby lekki wiatr zmierzwił jej futro. Pięknie.
Tęskniła za tym.
- Leszczynku, na co czekasz? Chodź tu do mnie i zobacz jak ślicznie! - zawołała głośno, aby wojownik ją usłyszał.
<Leszcz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz