Krzywe spojrzenia.
To była pierwsza rzecz, jaką ujrzała. Nie rozumiała tego za bardzo. Urodziła się w Klanie, to chyba jest kotem klanowym, co nie? Ale chyba będzie musiała się do tego przyzwyczaić, i tyle. Rozejrzała się zaciekawionym wzrokiem po obozie, po czym popędziła przed siebie, aby wziąć i kogoś zaczepić. Przecież kto nie oprze się tej małej, uroczej kuleczce? No właśnie. Jej wędrówkę przerwała matka Borówki, która jednym ruchem wzięła i zgarnęła ją w swoje szczęki. Szylkretka wierciła się strasznie, chcąc się uwolnić.
- Puuuś! Ide swecac obós! - krzyknęła, po czym machnęła przednimi łapami tak, aby trafić i uderzyć w pysk matki. Niestety na marne. Starsza kocica położyła się w wygodnej pozycji przed kociarnią, odkładając w końcu kociaka na ziemię. Wystawiła język, pokazując go Trzcinie. Dlaczego ona jej przerwała tą suuper wyprawę? To chyba nic złego, że kociak przy pierwszym wyjściu z kociarni chce poznać swój obóz! Karmicielka ziewnęła przeciągle, rzucając córce znudzone spojrzenie.
- Jeszcze raz mi taki numer wypalisz, że pójdziesz gdzieś bez mojego pozwolenia, a nie wyjdziesz z kociarni przez połowę księżyca. - burknęła, marszcząc skórę na nosie. Młoda kotka trochę się przeraziła tymi słowami. Przecież nie chciała znowu utknąć zamknięta w czterech ścianach, gdzie nic się nie dzieje! Nie było tam żadnych kociaków, więc nie miała się z kim bawić. Splotka ją zawsze odtrącała, a Pszczółka wolała siedzieć i czyścić swoje futro, które zaraz i tak było brudne.
- To moge poswecac obós? - zapytała z nadzieją, robiąc maślane oczka. Koty przy tym spojrzeniu zawsze jej odpuszczały i pozwolili robić jej to, co sobie tylko wymarzyła. Ale czy będzie tak teraz? Trzcina wydawała się być odporna na takie spojrzenia. Królowa pokręciła głową na "nie".
- Teraz nie. Później, jak będzie mi się chciało. Samej cię nie puszcze.
*mały time skip do popołudnia*
Borówka siedziała odwrócona tyłem do matki, rozszarpując kulkę mchu swoimi malutkimi pazurkami. Karmicielka powiedziała jej, że pokaże kotce obóz gdy się zdrzemnie. Ale ona spała, i spała. Wyglądało, jakby nigdy nie miała się wybudzić! Wstała więc, zrobiła parę kroków do przodu aby zbliżyć się do rodzicielki, następie wspięła się na nią.
- Obucc see! Chce zobacyc obós! - wykrzyknęła jej prosto do ucha, na co starsza kotka drgnęła i uchyliła swoje ślepia. Wypuściła głośno powietrze poprzez nozdrza, i podniosła głowę do góry, zrzucając tym samym Borówkę na ziemię. Ta, szybko wstała i otrzepała swoje futerko, od razu kierując się przed pysk matki.
- Obiecałass! Obiecałas, se wesmies i pokases mi obós! - wykrzyknęła, strosząc futerko.
- Ty dalej to samo? No, niech będzie. Chodź. - mruknęła, podnosząc się powoli. Spojrzała jeszcze na jej dwójkę kociąt, upewniając się, że śpią, i czy nie zrobią niczego głupiego pod jej nieobecność.
Borówka została poprowadzona przez swoją matkę poza kociarnię. Zapowiadała się super wycieczka z mamusią!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz