- Trochę ci z nim współczuję. Niby to młody kocur, a narzeka,
jakby skończył siedemdziesiąt księżyców, albo i ze sto –
skomentowała uszczypliwą uwagę o Potrójnym Kroku Pierzasta Łapa.
Podziwiała siostrę, że potrafiła wytrzymać z tak upierdliwym
kocurem. Może i trójnogi posiadał wiedzę odpowiednią do
przekazania jej dalej, ale charakterem odstraszał wielu.
- Przyzwyczaiłam się – odpowiedziała lakonicznie Fasolkowa Łapa.
Siostry, pod czujnym okiem Ciężkiego Kroku, udały się na
zbieranie ziół. Mentor Pierzastej Łapy został poproszony przez
Strzyżykową Pręgę o doglądanie dwóch kotek, a przy okazji
również przyłączył się do pomocy medykom. Im więcej roślinek,
tym na dłużej starczą.
Fasolkowa Łapa zabrała siostrę i jej mentora do miejsca z naprawdę
dużą ilością potrzebnych ziółek. Do nozdrzy Pierzastej Łapy
docierały piękne zapachy zarówno leczniczych pędów, jak i tych
zwyczajnych, ozdobnych plantacji. Zanurzyła się w świat fauny. Od
najmłodszych księżyców kochała naturę, ucząc się podświadomie
rozpoznawania nazw drobnych roślin. Dzięki temu zrozumiała, że
ważne jest dbanie o otoczenie, bo inaczej ono zemściłoby się tak
samo brutalnie, jak klan gwiazdy. Z wyższych partii trawy widać
było zaledwie liliowy koniuszek ogona uczennicy Ciężkiego Kroku.
Fasolkowa Łapa przez chwilę przypatrywała się z uśmiechem na
pysku swojej siostrze.
- Przydałabyś się medykom, skoro tak lubisz zapach roślin. W miarę
umiesz je rozpoznawać, więc coś z tej wiedzy masz –
skomentowała morskooka.
Pierzasta Łapa uniosła głowę, pokrytą kwiatowym pyłem.
- Wiesz co? Nie potrafiłabym zapamiętać tych wszystkich zastosowań.
Wygląd i estetyka kwiatów na grządce to prosta sprawa, ale
przyporządkowanie użycia ziół do chorób... Nie mój koci klan –
uznała przyszła wojowniczka. Nie chciała nic dodawać na temat
Potrójnego Dziada, który samym wrednym spojrzeniem wzbudzał
strach u kociąt. Drgnęła na myśl o liliowym, chociaż chwaliła
go za nieskazitelne futro.
Kotki zbierały rośliny, raz po raz rzucając jakąś ciekawą
plotką czy uwagą na temat życia w klanie wilka. Sytuacja wydawała
się względnie opanowana, ale Fasolkowa Łapa wydawała się nieco
przygaszona po spotkaniu medyków w Szponiasty Księżyc. Pierzasta
Łapa pragnęła dowiedzieć się, co okropnego pokazali przodkowie,
lecz leczących obowiązywała tajemnica. Nie wolno im zdradzać
wiadomości od klanu gwiazdy, złamaliby swój święty Kodeks.
Ciężki Krok zasnął smacznie z boku, znużony wyprawą po rośliny.
- Czy mamy coś jeszcze do zebrania? - zapytała się Pierzasta Łapa
liliowej. Niebieskooka spojrzała z dumą na stos ziół, zebranych
przez nie dwie. Uporały się z tym naprawdę szybko. Uśmiechnęła
się, machając spokojnie ogonem. W zamian za okazaną pomoc powinna
otrzymać nieco więcej pożywienia, niż zwykle. Nie należała do
żarłoków (jak Borsuk), ale nieco większa porcja drozda czy
innego ptaka zawsze zapychała na dłużej.- Hmmm. - Fasolkowa Łapa zamyśliła się, patrząc na ziołowy kopczyk. - Mamy za mało powoju. Zbieraj rośliny o liściach w kształcie strzały, mają kwiaty jak trąbki. Białe lub różowe, potem możemy wracać.
Pierzasta Łapa kiwnęła głową z zapałem. Rozejrzała się w
dosyć szybkim tempie znalazła nieznaną sobie roślinę. Od pointki
usłyszała o niej pierwszy raz. Zbliżyła się do powoju i
zanurzyła swój nos w biały kwiat. Wzięła głęboki wdech, czując
piękny zapach. Drgnęła z zadowoleniem. Postanowiła, że zabierze
chociaż jeden powój do swojej grządki. Wyhoduje własny i podzieli
się nimi z siostrą, mimo pospolitości rośliny na kocim
terytorium.
Spokojne rozmyślanie przerwał ból ogona. Coś wgryzło się w
tkanki Pierzastej Łapy. Niebieskooka krzyknęła głośno, machając
końcówką ciała, pozbywając się tym sprawcy bólu. Ów ktoś
wleciał na pobliskie drzewo, następnie wydając pełen bólu pisk.
Liliowa bez namysłu podbiegła do nieprzytomnego zwierzęcia, którym
okazał się szczur. Sprawnym ruchem kotka zabiła gryzonia.
- Ty mała gnido... - powiedziała pod nosem Pierzasta Łapa. Ciągle
czuła ból swojego ogona. Spojrzała z troską na miejsce
ugryzienia. Zauważyła ranę, krwawiącą i zabarwiającą liliowe
futro na ciemniejszy kolor. Kotka skrzywiła się. Szybko wzięła
pęczek powoju do pyska i pobiegła do mentora i sisotry.- Coś się stało? Słyszałam, że krzyczysz! – miauknęła od razu Fasolkowa Łapa. Na widok rany niebiekookiej, wytrzeszczyła oczy.
- Ugryzł mnie szczur! Spędzę godziny na czyszczeniu futra z krwi! Jasny kolor w połączeniu z takim ciemnym to fatalna sprawa – oceniła Pierzasta Łapa po odłożeniu powoju na górkę z ziół.
<Fasolkowa Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz