Chociaż Krótki wraz z siostrą Chodem dopiero nauczyli się chodzić, oboje byli chętni do poznawania nie tylko żłobka, ale też reszty obozu, która była dla nich szczególnie interesująca. Oczywiście Biegnący Potok nie pozwalała im jeszcze wychodzić, kiedy tylko chcieli, zawsze musieli najpierw ją poinformować, aby mogła usiąść przy wejściu do kociarni i uważnie obserwować, czy nic im się nie stanie lub czy nie zrobią czegoś głupiego. Nie było w tym nic nadzwyczajnego, w końcu pierwszy raz miała kocięta i na pewno chciała się nimi zajmować jak najlepiej.
O ile Krótki zazwyczaj stosował się do wszystkich zasad mamy i starał się być grzeczny, z jego siostrą było nieco inaczej. Koteczka żyła własnymi regułami i po prostu robiła wszystko, na co miała ochotę. Niestety nie zawsze kończyło się to dobrze, dlatego Krótki starał się jej pilnować. Chociaż z jej strony nie czuł zbyt wiele miłości, sam bardzo ją kochał i nie wybaczyłby sobie, gdyby któregoś dnia przez głupie żarty stałoby się jej coś poważnego.
Tego dnia dla kocurka było bardzo ciepło. Tak naprawdę słońce nie grzało aż tak mocno, jak w Porę Zielonych Liści, ale Krótki urodził się w Porze Nagich Drzew i nie miał pojęcia, jak upalnie może być już niedługo. Przeciągnął się porządnie i poleżał jeszcze chwilę, po czym otworzył oczy. Tuż obok niego sapała Biegnący Potok, przykrywając pysk swoim puszystym ogonem, a jej ciało unosiło się równo w górę i w dół. Krótki zawsze zastanawiał się, jak on sam wygląda, kiedy śpi.
Usiadł i rozejrzał się. W drugim kącie żłobka chrapały inne karmicielki, między innymi Obłok, której blizny zawsze ściskały Krótkiego za serce. Kocurek uświadomił sobie jednak, że brakuje... Chodu. Wstał gwałtownie. Wyszła ze żłobka, kiedy wszyscy spali? Dlaczego jeszcze nie wróciła?
Musiał koniecznie ją odnaleźć i sprowadzić z powrotem do legowiska, zanim Biegnący Potok się obudzi. Miał tylko nadzieję, że mama nie zauważy ich zniknięcia, w końcu on też właśnie wychodził bez pytania. No trudno. W razie czego powie, że poszedł po siostrę.
Zatrzymał się przed wyjściem i przebiegł wzrokiem po całym obozie. Całe szczęście, Chód stała gdzieś z boku razem z jakimś wojownikiem. Krotki znał już kilka kotów mieszkających poza żłobkiem, między innymi przywódczynię Pstrągową Gwiazdę i jej zastępcę Aroniowy Podmuch, a także swojego ojca, Szczupaczy Grzbiet, lub medyka Poranną Zorzę, który często odwiedzał żłobek. Jednak tego wojownika chyba nie kojarzył, ale był bardzo podobny do zastępcy i z początku van pomyślał nawet, że to on. Dopiero kiedy podszedł bliżej, zorientował się, że kocur ma zupełnie inne oczy, a także więcej białego na czarno-białym futrze. Zdawało się też, że był nieco niższy od Aronii.
- Dz-dzień dobry - miauknął Krótki na powitanie, po czym zerknął na siostrę, przybierając bardziej zdenerwowany wyraz pyszczka. - Musimy szybko wracać do żłobka, bo zaraz mama się obudzi. Nie rób tak więcej, przestraszyłaś mnie!
O ile Krótki zazwyczaj stosował się do wszystkich zasad mamy i starał się być grzeczny, z jego siostrą było nieco inaczej. Koteczka żyła własnymi regułami i po prostu robiła wszystko, na co miała ochotę. Niestety nie zawsze kończyło się to dobrze, dlatego Krótki starał się jej pilnować. Chociaż z jej strony nie czuł zbyt wiele miłości, sam bardzo ją kochał i nie wybaczyłby sobie, gdyby któregoś dnia przez głupie żarty stałoby się jej coś poważnego.
Tego dnia dla kocurka było bardzo ciepło. Tak naprawdę słońce nie grzało aż tak mocno, jak w Porę Zielonych Liści, ale Krótki urodził się w Porze Nagich Drzew i nie miał pojęcia, jak upalnie może być już niedługo. Przeciągnął się porządnie i poleżał jeszcze chwilę, po czym otworzył oczy. Tuż obok niego sapała Biegnący Potok, przykrywając pysk swoim puszystym ogonem, a jej ciało unosiło się równo w górę i w dół. Krótki zawsze zastanawiał się, jak on sam wygląda, kiedy śpi.
Usiadł i rozejrzał się. W drugim kącie żłobka chrapały inne karmicielki, między innymi Obłok, której blizny zawsze ściskały Krótkiego za serce. Kocurek uświadomił sobie jednak, że brakuje... Chodu. Wstał gwałtownie. Wyszła ze żłobka, kiedy wszyscy spali? Dlaczego jeszcze nie wróciła?
Musiał koniecznie ją odnaleźć i sprowadzić z powrotem do legowiska, zanim Biegnący Potok się obudzi. Miał tylko nadzieję, że mama nie zauważy ich zniknięcia, w końcu on też właśnie wychodził bez pytania. No trudno. W razie czego powie, że poszedł po siostrę.
Zatrzymał się przed wyjściem i przebiegł wzrokiem po całym obozie. Całe szczęście, Chód stała gdzieś z boku razem z jakimś wojownikiem. Krotki znał już kilka kotów mieszkających poza żłobkiem, między innymi przywódczynię Pstrągową Gwiazdę i jej zastępcę Aroniowy Podmuch, a także swojego ojca, Szczupaczy Grzbiet, lub medyka Poranną Zorzę, który często odwiedzał żłobek. Jednak tego wojownika chyba nie kojarzył, ale był bardzo podobny do zastępcy i z początku van pomyślał nawet, że to on. Dopiero kiedy podszedł bliżej, zorientował się, że kocur ma zupełnie inne oczy, a także więcej białego na czarno-białym futrze. Zdawało się też, że był nieco niższy od Aronii.
- Dz-dzień dobry - miauknął Krótki na powitanie, po czym zerknął na siostrę, przybierając bardziej zdenerwowany wyraz pyszczka. - Musimy szybko wracać do żłobka, bo zaraz mama się obudzi. Nie rób tak więcej, przestraszyłaś mnie!
<Pigwo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz