Kocurek obudził się po długiej drzemce, podczas której był przytulony do jego dwójki rodzeństwa. Jego uszka zaczęły wyłapywać niewyraźne słowa na wietrze. Powoli zaczynał słyszeć. Wcześniej do uszu docierał tylko cichy szum. Skupił się na cichym miauknięciu, które zostało wypowiedziane blisko kociaka.
- Spójrz… Diament… obudził. – słyszał tylko niektóre fragmenty. Nie wiedział jeszcze, co oznaczają te słowa. Ale wiedział, że to miauknęła kotka, która wraz z jego mamą go tu przyniosła. Czuł jej zapach. Nie był taki mocny, jak inne, bo rzadko tu przychodziła.
Ciekawe, gdzie spędza resztę czasu. – pomyślał Diament, niezgrabnie przekręcając się. Lubił tą kotkę, chociaż znał ją tylko ze słuchu.
- Bazalt i… nie… - to była jego mama. – Wojownicy… - chętnie podsłuchałby rozmowę, ale nie rozumiał wielu słów i nadal słabo słyszał.
- Błotniste… - przyjaciółka jego rodzicielki.
Czemu sobie poświęcają uwagę, a mi nie? – gniewne myśli pojawiły się w główce kociaka. Pisnął cienko, żeby zainteresowały się nim. Szorstki język polizał go po główce, a ogon popchnął kocurka w kierunku brzucha, tam, gdzie czekało na niego mleko. Z rozkoszą ugniatał brzuch, ssąc i mlaskając.
***
Kilka wschodów słońca później Diament znowu wyczuł zapach tamtej kotki. Ucieszył się, że przyszła. Już dobrze słyszał, więc wiedział, co mówią mama i jej przyjaciółka. Mógł podsłuchiwać, przy okazji wylegując się na mchu, przytulając się i ssąc mleko.
- Witaj, Błotniste Ziele. – inne koty, jak mówiły do rodzicielki kociaka, często miauczały coś w stylu „Błotniste Ziele”.
- Jak się masz, Krokus? – powiedziała matka.
- Dobrze, a ty? – kotka nachyliła się nad kociakami. Diament czuł, jak jej oddech rusza jego futerkiem. Wtedy stało się coś dziwnego. Świat nabrał kolorów. Przestał być cały czarny. Kocurek widział rozmyty krajobraz, kilka razy zamrugał i pierwsze, co zobaczył, to żółto miodowe oczy. Potrzebował chwili, żeby reszta widoku się wyostrzyła, żeby rozróżniał poszczególne elementy i kolory. Za oczami zobaczył trochę niską sylwetkę o półdługiej sierści. Na burym futrze gdzieniegdzie występowały czarne kropki. Końcówka długiego ogona i jedna z tylnych łap były białe. Skupił się na głowie kotki. Miała wywinięte uszy, z czego jedno było nadgryzione. Futro na policzkach kręciło się i wyglądało na puszyste. Gdy machnęła ogonem, zobaczył pośród sierści cienką bliznę.
- Zobacz, Diament otworzył oczy. – miauknęła.
<Krokus?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz