Wracała właśnie z treningu z Szakal i zaszła po drodze do żłobka, gdzie spoczywała Płonąca Dusza ze spoczywającymi u jej boku kociętami. Wreszcie nie kwiliły, a dały matce odpocząć. Położyła kawałek zwierzyny pod łapami królowej. To był w końcu jeden z jej obowiązków. Starszyzna musiała sobie radzić sama, ale karmicielki wciąż były bardzo ważne, bo rodziły i opiekowały się przyszłością klanu.
— Dziękuję.
Wilcza Łapa wzruszyła ramionami. Nie zrobiła tego z cudownego dobrodziejstwa.
— To mój obowiązek.
— Mimo wszystko, dobry gest.
Płonąca nie była szczęśliwa. Czuć było przygnębienie w jej głosie.
— Nie lubisz tu siedzieć?
— Nie lubię być zamknięta w czterech ścianach, więc można tak powiedzieć.
Wilcza Łapa skinęła głową, ale nie powiedziała nic więcej.
— Zatem życzę, żeby twoje życie było trochę milsze, ale mam inne sprawy na głowie.
I szybko ewakuowała się z legowiska, wypuszczając powietrze z płuc. Nie chciała słuchać czyichś żalów. Nie była bynajmniej odpowiednią do tego osobą, a tragiczne życie innych osób nie było jej sprawą.
Skwar otaczał ją z każdej strony, co przyprawiało o cholerny ból głowy. Gdyby mogła, nie ruszałaby się z legowiska przez cały dzień, ale nie mogła zaniedbywać swojej powinności. Mimo to musiała przyznać, że czuła się, jakby gotowano ją żywcem. Wypatrzyła jakąś odpowiednią zwierzynę ze sterty i wzięła ją w pysk. Odnalazła w obozie Różaną Łapę i położyła się koło niej w cieniu jednego z drzew.
— Proszę, zjedz — podała jej szaro-brązową mysz.
Róża nie protestowała, skinęła tylko głową w podzięce i zajęła się konsumowaniem łupu któregoś z członków klanu.
— Jak trening?
— Nie nadaję się.
— Przesadzasz. Nie może być tak źle — choć sama wierzyła, że tak, mogło być.
— Trenowałam walkę i udało mi się ją raz pokonać, ale mam wrażenie, że dawała mi fory.
— Nie martw się. Jestem pewna, że już słabsze koty przystępowały do ceremonii.
— I jak myślisz, co się z nimi działo? — Różana Łapa skierowała na nią spojrzenie, a Wilk utrzymywała z nią kontakt wzrokowy, wpatrując się w nią chłodno. W końcu jednak westchnęła i odwróciła wzrok.
— Jeśli będą mieli w planach się ciebie pozbyć, to obiecuję, że ja zrobię to wcześniej z nimi. Do walki nie trzeba tylko siły fizycznej. Możesz pokonać kogoś sprytem.
Uczennica zdawała się nie być przekonana, ale pokiwała lekko głową.
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz