- Mamo spójrz! Zaraz złapie ten patyk! - powiedziała skacząc na patyk. Jarząb spojrzała na kociaka, który nie trafił w cel, tylko wylądował obok.
- Jeszcze trochę poćwiczysz i będziesz łapała prawdziwe myszy - odpowiedziała uśmiechając się ciepło. - Już niedługo twój mentor, lub mentorka cię tego wszystkiego nauczy.
Na te słowa kociak z czekoladowym futrem podskoczył z radości. Nie mogła doczekać się swojej ceremonii na uczennicę. Będę zwiedzać tereny klanu, walczyć i polować! - pomyślała podekscytowana i wróciła do zabawy.
- A ty miałaś ucznia? - zapytała po chwili ciszy.
- Tak, oczywiście. Ostatnio nawet u nas był. Nazywa się Mniszek.
Kociak przypomniał sobie, jak przez mgłę spotkanie w żłobku. Była chwilę po przebudzeniu i nie kontaktowała wtedy jeszcze dobrze. Pamiętała, rozmazanego w jej oczach przez zeza, kota z białym futrem na całym ciele, ale z niebieską głową. Wyglądał przyjaźnie, ale Sówka nie wiedziała co o nim myśleć, przecież w ogóle z nim nie rozmawiała.
- Możemy jutro do niego pójść - zaproponowała Jarząb. - Lepiej go poznasz, może powie ci coś na temat szkolenia.
Sówka nie była za bardzo przekonana. Miała już plany, chciała pójść pozbierać nowe liście i poszukać ciekawej kryjówki do przechowywania ich.
- Nie chcę - miauknęła, lecz gdy zobaczyła smutek wkradający się na pysk matki zmieniła zdanie.
Kolejny dzień był taki jak zazwyczaj. Sówka wstała, wypiła trochę mleka, pobawiła się w walkę i polowanie, znalazła kilka nowych liści, odkryła nowe miejsce w obozie, wysłuchała opowieści Jarzębia o gwiazdach i opowieści Żbika o Komarnicy i ciekawych zdarzeniach na patrolach i tak dalej...
Dzień zleciał szybko i zanim się obejrzała był już wieczór. Nadeszła pora na spotkanie z dawnym uczniem białej kotki. Wyszły ze żłobka i skierowały się do wielkiego kasztanowca, w którego gałęziach znajdowało się legowisko uczniów. Zajrzały do środka, lecz kocura tam nie było. Jarząb mówiła, że pewnie jest na treningu i miała rację. Chwilę później do obozu weszła Fretka, a za nim Mniszek. Uczeń wyglądał na wykończonego treningiem i obowiązkami ucznia. Gdy tylko kotka podeszła do niego ten momentalnie się uśmiechnął. Sówka niezdarnie szła za matką, chowając się za jej białym jak śnieg ogonem. Wymienili parę zdań i później Mniszek zauważył kociaka. Jego wyraz pyska się zmienił, a jasno niebieskie oczy przeleciały kociaka od góry do dołu.
- Hej! Jestem Sówka - przedstawiła się, zostawiając ogon albinoski.
- Mniszek - odpowiedział i przeniósł wzrok na Jarząb. Sówka usłyszała małą niechęć w głosie kocura. Chciała coś powiedzieć, ale w tym momencie odezwała się Jarząb:
- Może pójdziesz odpocząć? Mogę opowiedzieć ci kolejną historię o gwiazdach, tak jak to robiliśmy po treningach - zaproponowała. - Sówka też z chęcią posłucha.
Kociak ucieszył się z zaproponowanego pomysłu i od razu zapomniała o usłyszanej niechęci kocura. Wyglądało na to, że on też się ucieszył, przynajmniej dopóki kotka nie wspomniała o swojej córce. Ale zdania nie zmienił i wszyscy razem poszli usłyszeć historię. Usiedli obok stosu zwierzyny, a albinoska zaczęła opowiadać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz