Po odejściu Srokoszowej Wzgardy nie mogła wypatrzeć kogoś innego do zaczepienia na zgromadzeniu, została więc gdzieś w okolicy, zamiast rozmowy, zaczynając patrzeć na gwiazdki. Nie wiedziała, ile tak siedziała, gdy nagle usłyszała głośne “Buuu!” tuż obok swojego ucha i drugie w tle. Przerażona, podskoczyła w miejscu, głośno sycząc i machając na najbliższą kotkę łapą.
— Au! Nie znasz się na żartach, czy co? — czarno-biała uczennica odwróciła się do swojej… prawdopodobnie starszej siostry, w końcu różniły się tylko kolorem oczu — Kawcza Łapo, ona mnie bije!
— Hej, spokojnie! - zwróciła się do Kwiatuszka starsza, na co ta jeszcze bardziej się zjeżyła i gniewnie zmrużyła oczy. Ona ma być spokojna! To one na nią naskakują!
Po chwili dramatyzowania zielonooka zwróciła się z powrotem do niej.
— Jak masz na imię? Ja jestem Kawcza Łapa.
— Kwiecista Łapa. — zerkała to na jedną, to na drugą, wciąż trochę zmartwiona
— A ja Słoneczna Łapa! Jesteś z Klanu Klifu, prawda? Umiesz skakać wysoko? Wyżej ode mnie? — zaprezentowała swoje umiejętności. — Wiesz, że prawie zamieszkałam w Klanie Klifu? Ale ten paskudny niebieski wojownik mnie skrzyczał!
Przerwała im jakaś dorosła wojowniczka, zabierając ze sobą starszą uczennicę. Czyli jednak… nie były spokrewnione? Śmiesznie.
— N-nie wiem, bo nie wiem, jak wysoko skaczesz. I nie znam żadnego niebieskiego wojownika, ale zapraszamy do nas, chyba? — przekrzywiła głowę
Słoneczna Łapa otworzyła szerzej ślepia.
— Naprawdę? Wasz lider nie miałby nic przeciwko? — dopytywała. — No wiesz, Wilczaki niezbyt za nami przepadają... — jęknęła zniesmaczona.
— Nie jestem pewna co do lidera, ale moja mama jest zastępczynią, mogę ją poprosić! Na pewno się zgodzi i nam pomoże!
Czarno-biała wydawała się nad czymś głęboko myśleć.
— Czekaj... — miauknęła, łapiąc się za łebek — Jesteś siostrą Ksieżycowej Łapy??
— Tak! Znacie się?
— Wcześniej ją straszyłam — zaśmiała się. — W sumie jesteście nawet podobne. — naprawdę? Wcale tak nie czuła, zawsze uważała, że jej najbliżej do Promyczka i one z Listek i Księżycek mogłyby być osobnym miotem — Ja z moim bratem wcale... Ja przypominam tatę, a on mamę. Ty za to też przypominasz swoją mamę... bo twoją mamą jest ta kotka, co kłóciła się z Mroczną Gwiazdą, prawda?
Przypomniała sobie, że liderzy istnieją i szybko tam spojrzała, stwierdzając zaraz, że nie dzieje się nic ciekawego.
— Chyba...? Nie wiem, nie patrzyłam na skałę, tyle się tu dzieje! Ale jesteśmy bardzo podobne, więc prawdopodobnie to była ona! Jestem do niej najbardziej podobna z rodzeństwa! — dumnie, usatysfakcjonowana, wyprostowała ogon.
Kotka westchnęła.
— Ah, zazdroszczę. Nie może się ciebie wyrzec! — miauknęła wesoło. — Ja bym chciała mieć takie ładne kolorowe futerko jak ty. Moje jest takie nudne... — burknęła zrozpaczona.
— Aa, może masz jednokolorowe futro, ale myślę, że jesteś całkiem urocza jako całość!
Zachichotała cicho, sprawiając, że Kwiatuszkowi zrobiło się ciepło w serduszku.
— Myślisz? Może faktycznie masz rację. Na co dzień prezentuje się jeszcze lepiej. — lekko zawstydzona dotknęła łapą wodorostu. — To taka moda u Nocniaków, wiesz?
— Oh, naprawdę? Dziwne, nie widziałam żadnego z czymś takim. — przekrzywiła zaskoczona głowę.
Niedługo jednak klan musiał się zbierać, więc pożegnały się i ruszyły do swoich.
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz