*Przed wyzwoleniem*
Rudy kocur mógł tylko przyglądać się z boku temu, co postanowiła robić Tygrysia Gwiazda wraz z Różaną Przełęczą. Z chęcią przyłączyłby się do tego, ale infekcja ucha zatrzymała go w legowisku medyka, który teraz świecił pustkami. Gepardzia Łapa nie miała dużego pola do popisu, bo większość jej ziół postanowili zabrać wojownicy z wrogiego klanu. Uczennica radziła sobie całkiem dobrze, a przynajmniej tak myślał Hiacynt. Dokładniej nie znał się na medycynie, więc nie mógł nic więcej powiedzieć. Na całe szczęście nie tylko on utknął u medyka. Mżyste Futro wraz z Glinianym Uchem również utknęli w tym miejscu z powodu ich chorób. Zwiędły Hiacynt nie miał zamiaru o nie wypytywać, więc jedyne co mógł zrobić to czekać, aż niebieska medyczka go wypuści.
Położył głowę na swych łapach i zamknął oczy, mając nadzieję, że sen przyjdzie szybko. Nie minęła chwila, a do uszu rudego wojownika doszedł znany mu głos. Otworzył powoli oczy, aby ujrzeć, że jego brat stoi przed nim. Ta mała kulka rozkoszy, która nie zdawała sobie sprawy, w jakiej sytuacji się znajduje, stała przed nim. Malwowa Łapa postawił przed nim królika, po czym usiadł obok niego.
- Przyniosłem coś dla Ciebie. - Powiedział kremowy uczeń, a na jego pysku pojawił się uśmiech. - Jako iż utknąłeś tutaj, to przyszedłem również umilić Ci ten czas.
- Nie musiałeś, jednak dziękuje. - Powiedział Zwiędły Hiacynt, a swój wzrok wbił w brata. Czasem się zastanawiał, co by zrobił, gdyby Malwowej Łapy nie było obok? Czy zostałby w Klanie Burzy, czy może spróbował czegoś zupełnie innego? Dalej czuł, że ten klan nie jest miejscem dla niego, jednak ze względu na brata, musiał zostać. Nie mógł go zostawić na pastwę losu, bo był on jedynym kotem, o którego troszczył się rudy kocur.
- Jak już tu jesteś, to mogę Cię pomęczyć pytaniami. - Zaczął wojownik, a na jego pysku pojawił się lekki uśmiech. - To teraz mi mów jak tam trening. Czy Owcza Pierś…
I tu rozpoczęła się długa rozmowa z bratem Hiacynta odnośnie jego treningu. Hiacynt wypytywał o wszystko, co tylko mógł. Przecież musiał upewnić się, że jego trening dobrnie do końca i nie będzie trwać w nieskończoność przez źle dobranego mentora.
*******
Klan Burzy znowu był wolny. Wyzwolili się spod łap Klanu Wilka, a plan Tygrysiej Gwiazdy i Różanej Przełęczy zadziałał, chociaż Hiacynt wolał określać to jako zwykłe szczęście. Wilczaki wycofali się i wreszcie zostawili ich. Teraz rudy wojownik siedział w obozie, wpatrując się w wojowników, którzy byli zmuszeni udać się do legowiska medyka przez rany zdobyte w walce. Jednym z tych kotów był Owcza Pierś, na którego rudy wojownik miał oko. Gdy wzrok białego kocura spoczął na Hiacyncie, na jego pysku pojawił się grymas niezadowolenia. I niby ten wojownik był mentorem jego brata?
Wyleczeni: Zwiędły Hiacynt, Mżyste Futro, Gliniane Ucho
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz