Zastrzygła uszami, na dźwięk głosu swojej zastępczyni. Niespiesznie przechyliła głowę w jej kierunku, zawieszając wzrok na jej spokojnym wyrazie pyska, oczekującym na jakąkolwiek odpowiedź.
Wilczaki. Ich kondycja zdecydowanie się pogarszała, choć niektórzy wciąż zbyt śmiało stąpali po tych ziemiach. Księżyc na niebie bił tej nocy pełnym blaskiem, a gwiazdy tylko dopełniały piękno tego obrazu. Tygrys powtórzyła sobie w myślach wnioski, jakie wyciągnęła z tego, co zdążyła już zauważyć na przełomie ostatnich dni. Stopniowo zwiększano dawkę trucizny w ich pożywieniu, a skutki zaczynały być coraz bardziej widoczne i zaczynały sprawiać jej większą satysfakcję.
— Ciężko stwierdzić. Mroczna Gwiazda z jednej strony ma nas za bandę nieudolnych ofiar, a z drugiej może mieć na uwadze, że nasza bierność jest podejrzana i możemy coś po cichu knuć. Nie powinien nas lekceważyć, ale to, czy do tego doszedł, to już inna sprawa. Jak na razie jest to na naszą korzyść — zauważyła.
Czas był po ich stronie. Czekali na odpowiedni moment, kiedy wrogowie będą na tyle osłabione, że będą mogli uderzyć. Ale nie mogli sobie pozwolić na pochopne działania. Musieli być cierpliwi i obserwować, aż przeciwnicy zaczną padać sami z siebie, a skoro już potykali się o własne łapy, byli na dobrej drodze.
— Nie będziemy dłużej zwlekać, jeśli to cię trapi — zapewniła, choć długo wahała się nad wypowiedzeniem tych słów. — Następnego świtu po zgromadzeniu dokonamy ostatniego kroku. W pierwszej kolejności powiadomimy tych, którzy będą w naszym obozie, o dziwnych zamieszeniach w okolicy ich granicy. Poproszę jednego z uczniów by przybiegł zdyszany i oznajmił o zamęcie. Rozdzielą się najpewniej, część z nich pójdzie to sprawdzić, niektórzy zostaną, a ktoś inny może zapewne zawiadomić ich lidera. Trzeba wziąć pod uwagę każdy ruch, nawet to, że oleją tę sprawę i zostaną, w co jednak akurat wątpię — mruknęła. — Na granice poślemy odpowiednią ilość wojowników, jeszcze w nocy, by nikt tego nie zauważył. Zaatakują ich tam z ukrycia, a wtedy my zaczniemy nasze działanie. W międzyczasie przyda nam się jeszcze jedna grupa, która uderzy w samo serce obozu Wilczaków. Musimy odbić Wiśniową Iskrę i moją córkę. Potrzebujemy sprawnego medyka, bo Gepardziej Łapie trening idzie zdecydowanie za długo i zaczynam powątpiewać, czy w takim przypadku jej leczenie jest jakkolwiek skuteczne — rzekła, marszcząc nos. — Ale to akurat problem do rozwiązania po wojnie.
— Starczy nam wojowników? — spytała szylkretka, spoglądając na moment w dal. — Zakładasz rozdzielenie nas na 3 grupy.
Pokiwała w odpowiedzi głową.
— Przeanalizowałam już to. Później powiem ci, kogo chcę gdzie rozstawić i wezmę pod uwagę twoje spostrzeżenia, jednak starałam się uwzględnić jak najwięcej szczegółów, więc powinno być dobrze — przyznała, biorąc głęboki wdech.
Jej własny spokój ją martwił. Nie była pewna zwycięstwa, miała masę wątpliwości co do słuszności swoich decyzji, jednak nie chciała się negatywnie nastawiać. Jeśli ona zmieni podejście, to może zarazi tą wiarą w sukces innych.
Wilczaki. Ich kondycja zdecydowanie się pogarszała, choć niektórzy wciąż zbyt śmiało stąpali po tych ziemiach. Księżyc na niebie bił tej nocy pełnym blaskiem, a gwiazdy tylko dopełniały piękno tego obrazu. Tygrys powtórzyła sobie w myślach wnioski, jakie wyciągnęła z tego, co zdążyła już zauważyć na przełomie ostatnich dni. Stopniowo zwiększano dawkę trucizny w ich pożywieniu, a skutki zaczynały być coraz bardziej widoczne i zaczynały sprawiać jej większą satysfakcję.
— Ciężko stwierdzić. Mroczna Gwiazda z jednej strony ma nas za bandę nieudolnych ofiar, a z drugiej może mieć na uwadze, że nasza bierność jest podejrzana i możemy coś po cichu knuć. Nie powinien nas lekceważyć, ale to, czy do tego doszedł, to już inna sprawa. Jak na razie jest to na naszą korzyść — zauważyła.
Czas był po ich stronie. Czekali na odpowiedni moment, kiedy wrogowie będą na tyle osłabione, że będą mogli uderzyć. Ale nie mogli sobie pozwolić na pochopne działania. Musieli być cierpliwi i obserwować, aż przeciwnicy zaczną padać sami z siebie, a skoro już potykali się o własne łapy, byli na dobrej drodze.
— Nie będziemy dłużej zwlekać, jeśli to cię trapi — zapewniła, choć długo wahała się nad wypowiedzeniem tych słów. — Następnego świtu po zgromadzeniu dokonamy ostatniego kroku. W pierwszej kolejności powiadomimy tych, którzy będą w naszym obozie, o dziwnych zamieszeniach w okolicy ich granicy. Poproszę jednego z uczniów by przybiegł zdyszany i oznajmił o zamęcie. Rozdzielą się najpewniej, część z nich pójdzie to sprawdzić, niektórzy zostaną, a ktoś inny może zapewne zawiadomić ich lidera. Trzeba wziąć pod uwagę każdy ruch, nawet to, że oleją tę sprawę i zostaną, w co jednak akurat wątpię — mruknęła. — Na granice poślemy odpowiednią ilość wojowników, jeszcze w nocy, by nikt tego nie zauważył. Zaatakują ich tam z ukrycia, a wtedy my zaczniemy nasze działanie. W międzyczasie przyda nam się jeszcze jedna grupa, która uderzy w samo serce obozu Wilczaków. Musimy odbić Wiśniową Iskrę i moją córkę. Potrzebujemy sprawnego medyka, bo Gepardziej Łapie trening idzie zdecydowanie za długo i zaczynam powątpiewać, czy w takim przypadku jej leczenie jest jakkolwiek skuteczne — rzekła, marszcząc nos. — Ale to akurat problem do rozwiązania po wojnie.
— Starczy nam wojowników? — spytała szylkretka, spoglądając na moment w dal. — Zakładasz rozdzielenie nas na 3 grupy.
Pokiwała w odpowiedzi głową.
— Przeanalizowałam już to. Później powiem ci, kogo chcę gdzie rozstawić i wezmę pod uwagę twoje spostrzeżenia, jednak starałam się uwzględnić jak najwięcej szczegółów, więc powinno być dobrze — przyznała, biorąc głęboki wdech.
Jej własny spokój ją martwił. Nie była pewna zwycięstwa, miała masę wątpliwości co do słuszności swoich decyzji, jednak nie chciała się negatywnie nastawiać. Jeśli ona zmieni podejście, to może zarazi tą wiarą w sukces innych.
***
Po całodniowym dopieszczaniu planu i poinformowaniu reszty Burzaków o kolejności działań nadszedł czas na atak. Tym razem — jak miała nadzieję — skuteczniejszy niż ten poprzedni. Teraz polegali tylko na sobie, nie było nikogo, kto miałby ich zostawić na pastwę losu, chociaż Tygrysia Gwiazda zdawała sobie sprawę, że często zdrajcy czają się pod nosem.
Zgodnie z planem, uczeń imieniem Gradowa Łapa, wraz z wyznaczoną grupą, w trakcie, gdy większość spała, ruszyli w kierunku granicy. Skryci pod osłoną nocy mieli szansę pozostać niezauważeni. Następnie, gdy nastał ranek, przyszło im czekać. Zadanie terminatora było kluczowe, ponieważ miało na celu wprowadzenie zamieszania i podzielenie sił wroga na mniejsze grupy.
Wilczaków nie było aż tak wielu na ich terenach. Może doszli do wniosku, że źródłem ich osłabień jest Klan Burzy? Tygrys nie narzekała, powinno łatwiej być ich pokonać. Rozglądała się w skupieniu po pałętających się wzdłuż obozu kotach i w duchu dziękowała, że Mrocznej Gwiazdy tu nie było. To zepsułoby znacznie jej wizję.
— Tygrysia Gwiazdo!
Gwałtownie obróciła głowę na dźwięk młodzieńczego głosu. Szylkret wbiegł do obozu, zdyszany, z całkiem dobrze odwzorowanym przerażeniem przyklejonym do pyska.
— Jakaś grupa samotników zaatakowała nasz patrol! — pisnął, skupiając na niej uwagę.
— Gdzie? — zapytała, powtarzając w głowie przygotowaną wcześniej rozmowę.
— Blisko granicy z Klanem Wilka — wymamrotał, co natychmiastowo zwróciło uwagę obecnych wśród nich Wilczaków. Z zainteresowaniem zbliżyli się do nich, nie spuszczając wzroku z ucznia.
Tygrys zerknęła ukradkiem na nich. Czarny kocur i bura kotka wydawali się mocno zdezorientowani. Stali jak dwa kołki, które nie wiedziały, co ze sobą zrobić.
— Powinnam pójść to sprawdzić — orzekła ruda, siląc się na skruchę w głosie.
— Nie kłopocz się. Skoro to blisko nas, sami to sprawdzimy — stwierdził pręgowany, szepcząc coś do swojej towarzyszki, po czym spojrzał na Gradową Łapę. — Gdzie konkretnie ma miejsce ten zamęt? Zaprowadź nas — zażądał, a zaraz to za nim zebrała się kilkuosobowa grupka.
Szylkret przytaknął głową, odwracając się i pomimo zmęczenia ruszył w kierunku, z którego przybył. Rudej pozostało błagać Gwiezdnych, aby ci, którzy tam czekali, bez problemu poradzili sobie z tą gromadą.
Obserwowała burą kotkę z szybko bijącym sercem. Podeszłą do innego wojownika ze swojego klanu, mruknęła coś do niego, a ten chwilę później opuścił ich obóz.
I wtedy rzeź zaczęła się na nowo.
Sama doskoczyła do stojącego w pobliżu kocura. Choć nie była zwolenniczką wojen, tak teraz musiała raz a porządnie zmusić się do zadania kilku mocniejszych ciosów, aby móc w późniejszym czasie choć przez moment zadowolić się spokojem. Była świadoma, że każdy ruch i decyzja miały znaczenie w osiągnięciu zwycięstwa dla jej klanu.
Pozwolili jednemu z Wilczaków uciec. Wiedziała, że zaraz zawiadomi resztę, a wojna przybierze jeszcze szybszego tempa. W tym czasie kolejna grupa, która miała udać się do wrogiego obozu, szykowała się do drogi. Różana Przełęcz miała im przewodzić, bowiem tylko jej Tygrys mogła na tyle zaufać, aby wierzyć, że wszyscy wrócą z tego cało.
Pieczę nad akcją graniczną przyjęła Czajkowe Zaćmienie, która jednak dobrze radziła sobie w walkach, a zastępczyni poleciła jej ją jako godną zaufania do powierzenia tak ważnego zadania.
W tym momencie wszyscy się rozdzielili. Zarówno oni jak i Wilczaki. Z jednej strony szansę wydawały się wyrównane, z drugiej to oni mieli przewagę z uwagi na wdrażany od pewnego czasu w życie plan.
Charknęła, gdy krew spłynęła po jej futrze. Jej własna, z okolic piersi. Cudem uniknęła oberwania w kark. Miała niby życia od Gwiezdnych, ale tak czy siak, każde uderzenie mogło być rychłą śmiercią. Zresztą, jeśli grupa na czele z Różaną Przełęczą nie przyprowadzi im całej i zdrowej Wiśniowej Iskry, to wszyscy skończą jako trupy.
Spojrzała w bok. Liliowe futro jednego z jej wojowników zjawiło się na horyzoncie, zatrzymując się dopiero przy niej. Rumiankowy Wschód przybył przekazać jej wieści odnośnie spraw przy granicy.
— Jak sytuacja u was? — Tygrysia Gwiazda liczyła na sprawną odpowiedź.
— Ci, którzy przybiegli z Gradową Łapą, zostali szybko powaleni i wrzuciliśmy ich do tej dziury co tam była, nie mają za bardzo jak stamtąd na razie wyjść. Potem przybiegło 3 z obozu, ale zaraz to udało nam się ich przegonić. Najpewniej wrócili do siebie, ale nie wiemy, czy nie poszli po większą grupę — westchnął Rumiankowy Wschód.
Ruda skinęła z wdzięczności głową. I do ich obozu wtargnęła kolejna liczba tych śmierdzących kundli.
— Dziękuję ci, jeśli cokolwiek się u was zmieni, wyślij tu kogoś jak najszybciej, by dał nam znać — mruknęła, obserwując, jak krew coraz to bardziej zalewa ich obóz. Już drugi raz karmili tę ziemię zwykłą nienawiścią.
Nie zostawiła swoich wojowników samych. Z ulgą zauważyła, że Wilczaki, które dotychczas ochoczo podjadały im ze stosu, niemalże same padały na ziemię od najlżejszych uderzeń. Trucizna działała.
Wstawali, chwiali się i próbowali uciekać.
Ani razu nie ujrzała Mrocznej Gwiazdy. Go obawiała się najbardziej, nie znosiła ich dziwnych taktyk, które z pewnością wypracowali przez te wszystkie księżyce. Sama, gdy cały ten chaos się skończy, zadba o sytuacje w klanie i rozwój niektórych wojowników.
Smak zwycięstwa zawitał na ich językach. Klan Wilka po prostu się wycofał. Ktoś zażądał odwrót, i posłusznie zbiegli z pola bitwy. To wszystko było dziwne, ale od połowy bitwy Tygrys odbierała wrażenie, że wrogowie sami nie wiedzą, co chcą zrobić. Zdawali się ospali i niezbyt skupieni, co zadziałało na ich korzyść.
Milczeli przez dłuższą chwilę. Nikt nie wiedział, czy to pora świętować, dopóki pozostałe grupy nie wpadły zakrwawione przez główne wejście.
Serce rudej zabiło mocniej na widok dwóch porwanych kotek. Wiśniowa Iskra wyglądała okropnie bez oka i Tygrys nawet nie chciała myśleć, jakie katusze ich medyczka musiała przeżywać w obozie. Przeklnęła w myślach, bowiem nie tak dawno Szakali Szał dała jej znać, że szylkretce nic nie jest. Diamentowa Grota pomimo kilku zadrapań, nie zdawała się być oszalała niczym jej brat po "odwiedzinach u wujka”. Wyglądała na wychudzoną i przerażoną, ale w jej oczach iskrzyło nadzieją, odkąd tylko postawiła łapę w obozie.
Liderka ledwo co powstrzymała się od łez. Nie mogła ukazywać tej słabości, ale i tak podeszła śmiało do córki i przytuliła ją do siebie.
— Wrzosowa Rzeka zginął, miał za dużo obrażeń i udało mu się tylko dojść do granicy, dwójka wojowników za niedługo go tu pewnie doniesie — oznajmiła zastępczyni, patrząc na nich w skupieniu.
Wśród nich poległym okazał się również Pochmurny Taniec. Odzyskali tak po prostu wolność, za cenę dwóch żyć. Brzmiało to okrutnie, ale porównując te bitwę do ostatniej walki, straty były mniejsze. Mieli na uwadze, że prędzej czy później Wilczakom może zechcieć się zemsty. Mimo to sporo wojowników wydawało się uradowanych obecnym stanem, pomimo straty pobratymców w boju.
Tygrys uśmiechnęła się niepewnie i choć z całego matczynego serca chciała spędzić chwilę z córką, musiała dopełnić formalności. Nie mogli spoczywać na laurach.
Poczekała, aż emocje opadną, i ukradła Różaną Przełęcz na bok.
— Trzeba obstawić na noc obóz z każdej strony i pożegnać godnie Wrzosową Rzekę i Pochmurnego — rzuciła, rozglądając się po pokaleczonych wojownikach. — Sama mogę stanąć na straży, mam jeszcze dużo sił. Powiedz mi jednak dokładnie, jak miała się walka na twojej stronie? Tutaj wszystko przebiegło szybko i podejrzanie bezproblemowo. Czy natknęłaś się na Mroczną Gwiazdę? — spytała, nie kryjąc zmartwienia. Z uwagą przyglądała się ciału kotki, której futro gdzieniegdzie pozlepiane było krwią.
Poza tym dziwił ją brak Klifiaków. Czy Klan Wilka w tej walce zrezygnował z ich pomocy? Nie zdążyli nikogo wysłać po pomoc, zbyt zajęci odparciem ich buntu? Nadmiar tych pytań ją niepokoił, jednak obiecała sobie pozostać czujną, przynajmniej do czasu następnego zgromadzenia.
<Różo?>
Przebieg wojny:
Pierwsza wyznaczona przez liderkę Burzaków grupa wyrusza nocą na granice z Klanem Wilka>>>Za dnia Gradowa Łapa przybiega zdyszany do obozu, informująć o rzekomym ataku grupy samotników w okolicy granicy. Wilczaki obecne w obozie dzielą się na dwie grupy, pierwsza z nich biegnie wraz z uczniem na granicę, ktoś inny wraca do obozu zawiadomić o ataku>>>Na granicy Wilczaki wpadają w pułapkę i zostają powaleni, kolejni, którzy przybyli, wycofują się z uwagi na przewagę liczebną wroga>>>Burzaki walczą zaciekle we własnym obozie>>>Kolejna grupa burzaków wyrusza na atak do obozu Wilczaków, odzyskują dwie pojmane na poprzedniej wojnie kotki>>>Nigdzie nie ma śladu po Mrocznej Gwieździe, Wilczaki są w rozsypce i wycofują się z obozu Burzaków>>>Klan Burzy odzyskuje wolność.
Klan Burzy
Grupa walcząca w obozie Burzaków: Tygrysia Gwiazda, Pochmurny Taniec, Długie Rzęsy, Narcyzowy Splot, Tropiący Szlak, Płonąca Pożoga, Koniczynowa Łąka, Malwowa Łapa, Słoneczna Łapa
Grupa walcząca na granicy: Czajkowe Zaćmienie, Rumiankowy Wschód, Kwiecisty Pocałunek, Makowa Furia, Sójczy Szczyt, Lisi Ogon, Gronostajowa Bryza, Kurza Pogoń, Gradowa Łapa
Grupa walcząca w obozie Wilczaków : Różana Przełęcz, Wrzosowa Rzeka, Końskie Kopyto, Mżyste Futro, Drozdowy Szept, Owcza Pierś, Wyrwana Dusza, Ostowy Pęd, Zwiędły Hiacynt
Zmarli: Wrzosowa Rzeka, Pochmurny Taniec
Uwolnieni: Wiśniowa Iskra, Diamentowa Grota
Grupa walcząca na granicy: Czajkowe Zaćmienie, Rumiankowy Wschód, Kwiecisty Pocałunek, Makowa Furia, Sójczy Szczyt, Lisi Ogon, Gronostajowa Bryza, Kurza Pogoń, Gradowa Łapa
Grupa walcząca w obozie Wilczaków : Różana Przełęcz, Wrzosowa Rzeka, Końskie Kopyto, Mżyste Futro, Drozdowy Szept, Owcza Pierś, Wyrwana Dusza, Ostowy Pęd, Zwiędły Hiacynt
Zmarli: Wrzosowa Rzeka, Pochmurny Taniec
Uwolnieni: Wiśniowa Iskra, Diamentowa Grota
Klan Wilka
Grupa walcząca w obozie Burzaków: Rzeczny Wir, Frezjowy Płatek, Błękitny Ogień, Szeleszczący Wiąz, Jadowita Żmija, Jabłoniowa Łapa, Olszowa Kora, Pajęcza Łapa,
Grupa walcząca na granicy: Czerwona Róża, Wroni Trans, Koszmarny Omen, Wieczorna Mara, Ostra Łapa, Chłodny Omen
Grupa walcząca w obozie Wilczaków: Bielicze Pióro, Płonąca Dusza, Lwia Grzywa, Ważkowe Skrzydło, Chryzantemowa Krew, Gronostajowy Taniec, Mętna Łapa, Cedrowa Łapa, Kukułcza Łapa, Wilcza Łapa, Różana Łapa, Szakali Szał, Stokrotkowa Polana, Wiśniowy Świt, Irgowy Nektar, Sosnowa Igła, Różana Łapa, Gęsi Wrzask
Zmarli: Krzaczasty Szczyt, Drżący Liść, Bukowy Pień, Wiśniowy Świt
Grupa walcząca na granicy: Czerwona Róża, Wroni Trans, Koszmarny Omen, Wieczorna Mara, Ostra Łapa, Chłodny Omen
Grupa walcząca w obozie Wilczaków: Bielicze Pióro, Płonąca Dusza, Lwia Grzywa, Ważkowe Skrzydło, Chryzantemowa Krew, Gronostajowy Taniec, Mętna Łapa, Cedrowa Łapa, Kukułcza Łapa, Wilcza Łapa, Różana Łapa, Szakali Szał, Stokrotkowa Polana, Wiśniowy Świt, Irgowy Nektar, Sosnowa Igła, Różana Łapa, Gęsi Wrzask
Zmarli: Krzaczasty Szczyt, Drżący Liść, Bukowy Pień, Wiśniowy Świt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz