*przed akcją z truciem zwierzyny*
Jego łapy znów znajdowały się w środku obozu Klanu Burzy. Przy Skruszonym Drzewie kłębiła się garść Wilczaków, którzy czaili się na zapasy w legowisku medyków. Nie mógłby opisać w kilku słowach, jaką satysfakcję czuł na ten widok. Banda zdrajców, którzy w końcu dostali to, na co zasłużyli. To Burzacy zabili jego mentora, to Burzacką krwią splamiona była Ryś. To Burzakom przewodziła ich siostra.
Nie spodziewał się, że Tygrysia Gwiazda zostanie przywódczynią, gdy rozmawiał ją jeszcze jako wojowniczką. Była spokojna i niegłupia. Z tego niegdyś słynął ten klan, ale Mroczna Gwiazda miał wrażenie, że ich intelekt można było przyrównać do intelektu myszy.
— Witaj, Tygrysia Gwiazdo — zagaił, gdy ruda znalazła się w zasięgu jego wzroku. — Podoba się nowa rzeczywistość?
— Niezwykle ponura — odparła zwięźle. — Czy to jest ten moment, w którym zamierzasz dużo mówić, czy możemy to sobie odpuścić i wprost powiesz, czego chcesz na tę chwilę? — zapytała.
Zaśmiał się, a wąsy mu zadrżały. Czego chciał.
Dobre pytanie.
W przypadku większości Burzaków czuł wzgardę; nienawidził tych, którzy się buntowali i obrzydzał się tymi, którzy byli podlegli. Ale jeśli chodzi o Tygrysią Gwiazdę, uczucie, jakie pętało się we wnętrzu jego umysłu było czymś więcej. Czymś, co napędzała świadomość, że była siostrą Rysiej Pogoni, i - najpewniej - doskonale zdawała sobie sprawę z jej przewinień. Bo jeśli Ryś była zdolna zaufać jemu, to tym bardziej zaufałaby jej.
— Czego chcę? Mógłbym wymieniać przez całe wieki, ale pozwolę sobie na wymienienie tylu kilku z tych rzeczy. Zemsty. Bo wasza durna ideologia zabiła mojego mentora i doprowadziła do tego, że nieodpowiedni kot znalazł się u władzy. I do tego, że powstał ktoś taki jak Rysia Pogoń — świdrował ją chłodnym wzrokiem.— Spójrz prawdzie w oczy, Tygrysia Gwiazdo, od księżyców nie potrafiliście zapanować nad własnym klanem. A Klan Wilka pod moim przywództwem ma się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Bądź rozsądna i wybierz to, co dla twojego klanu najlepsze. Moje dowództwo.
— Jasne, będę rozsądna — zapewniła. — Może i mój wybór cię zawiedzie, ale przykro mi, jestem zmuszona odmówić. Jeden upadek nie przekreśla naszego całego istnienia — dodała, mrużąc oczy.
— Masz rację, Tygrysia Gwiazdo. Pewnie to samo myśleli Wilczacy księżyce temu, gdy tak jak wy teraz byli uwięzieni we własnym obozie — miauknął, spoglądając jej w oczy. — Może byłbym nawet skłonny cię podziwiać, że jeszcze nie popełniłaś samobójstwa. Będziesz musiała mieć dużą siłę psychiczną, żeby się temu oprzeć — uśmiech przemknął przez jego pysk. — Ale nie martw się, jestem w stanie zniszczyć cię krok po kroku, tak jak poprzednie koty. To wcale nic trudnego. W końcu zrozumiesz, że twój klan jest niczym beze mnie i moich kotów. Ale nie przyszedłem tu, żeby kłapać szczęką. Powiedz mi, co wiesz o twojej siostrze. Zaufała mi, więc tobie tym bardziej. Pamiętam, gdy z nią rozmawiałaś. Musisz coś o niej wiedzieć — błękitny wzrok niemal przeżerał głowę liderki na wylot.
— Niczym będziemy, jeśli będziesz miał tu swoje wpływy — odparła, mrużąc lekko oczy. — Zdajesz się mieć na jej punkcie niezdrową obsesję. Moja odpowiedź zapewne zawiedzie cię, ale nic o niej nie wiem — stwierdziła wprost.
— Kłamiesz — warknął. — Nie mam obsesji, Tygrysia Gwiazdo. Powiedziałbym bardziej, że pała mną tak przyziemne uczucie jak nienawiść. Do niej, do ciebie i do wszystkich członków jej rodziny — obmierzył ją zimnym spojrzeniem. — Troszczę się o to, żeby była partnerka utraciła wszystkich, na kimkolwiek jej zależało. A na końcu błagała mnie o śmierć. Musisz coś wiedzieć. Nie próbuj mnie okłamywać. Chyba, że wolisz, żebym pozbawił życia obojgu twoich dzieci. Myślisz, że mnie na to nie stać? Jeśli będę chciał, cały twój żałosny klan popadnie w ruinę. Twoi wojownicy to królicze serca, nielojalni, a zdradzenie klanu przychodzi im łatwo jak zjedzenie posiłku po głodówce.
— Zjedzenie posiłku po głodówce wcale nie jest takie łatwe. Nawet, jak się próbuje, to organizm broni się z przyjęciem jedzenia po tak długim czasie i prędzej je zwróci, niż przetrawi — zauważyła. — Więc dziękuję, że tak doceniasz moich wojowników.
Uśmiechnął się zimno. Poderwał się z miejsca i mierząc kotkę długim spojrzeniem, okrążył ją, nie omieszkając się przy tym musnąć jej futro.
— Mówiłem o zjedzeniu posiłku, nie przetrawieniu. Ale tak, Tygrysia Gwiazdo — powiedział. — Racja. Myślę, że twój syn wie o tym najlepiej. Zjadał własne wymiociny, a potem znów je wymiotował. Przyjemnie się to obserwowało — zamruczał, czekając, aż pęknie i polecą jej łzy. Tak łatwo było ją szantażować, bo głupia przewyższyła wartość jednostek - swoich dzieci - nad wartość klanu. I słusznie, zauważył, że Tygrysią Gwiazdę przeszedł dreszcz obrzydzenia.
— Masz dziwne zainteresowania, aczkolwiek nie mnie to kwestionować — odparła jedynie, mimowolnie wysuwając jedną łapę w przód. Pazury same rwały jej się do przodu i gdyby nie była sobą, już dawno pozwoliłaby im przeorać skórę na jego szyi. — Nie masz nic ciekawego do roboty w swoim klanie? Bo mam przeczucie, że im tam ciebie brakuje.
Spojrzał przelotnie na jej łapę i błysk pazurów. Uśmiechnął się.
— Śmiało, Tygrys, dotknij mnie, a będzie po twoich dzieciach — miauknął beznamiętnym tonem głosu. Jego pysk zawisł tuż nad jej uchem. — O Klan Wilka nie musisz się martwić. Nie zostawiłbym go bez opieki... Moim kotom mogę zaufać po stokroć bardziej, niż ty jednemu Burzakowi — rozejrzał się po obozie. — Dziwi mnie to, że Kamienna Gwiazda była na tyle głupia, by przyjąć do siebie Wilczaki. Teraz trzymasz pod opieką moje wnuki. Jesteś ich babcią cioteczną. Domyślam się, że mogłaś o tym nie wiedzieć.
— Nie wiedziałam, to prawda — mruknęła jedynie. Dopiero teraz nadszedł ją porządny odruch wymiotny. — Zdajesz się tu nudzić. Wydaję mi się, że w twoim klanie czeka na ciebie więcej rozrywki.
— Nie sądzę. Będę tu tak długo, jak będę widzieć bezradne pyski Burzaków. Powinniście wymrzeć już dawno i gdyby nie durne zasady kodeksu wojownika, już dawno bylibyście martwi. Co do jednostki. Będę niezwykle uradowany, jeśli dane będzie mi być częścią waszej zagłady.
<Tygrys? kolejna do haremu>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz