Zgromadzenie było zabawne, z tą ilością kotów! Ale było ich zdecydowanie za dużo, nie mogła się zdecydować, do którego podejść, dlatego krążyła, aż nie znalazła się przed Srokoszem.
— Cześć! — zawołała — Kiedy będziemy mieć następny trening? — podskoczyła tuż obok niego — Tylko tym razem musisz pamiętać, żeby schować pazury…
Mógł zranić ją przypadkiem, ale zmieniało faktu, że bolał ją wciąż pyszczek!
— Tak tak. — mruknął. — Nie męczy cię moja siostra...? — westchnął leniwie.
Kocur się nagle ruszył i usiadł w innym miejscu, odwracając się do niej plecami.
— Cichosza albo twój ojciec się dowie, jak beznadziejnie walczysz.
Wzruszyła ramionami.
— Miałam dopiero kilka treningów, to oczywiste, że beznadziejnie walczę! Za to ty po tylu księżycach wciąż nie pamiętasz, żeby pazury chować! — znowu wypomniała, tupiąc łapką.
— Tak tak, przepraszam, już sza. — mruknął, zatykając pysk kotki własnym ogonem. Futro zatkało jej pyszczek tak, że przez chwilę się dusiła, wręcz dławiła na łaskoczącej długawej sierści. I nie mogła wydać z siebie żadnego dźwięku, przed oczami miała po chwili czarne plamki. Po chwili paniki zaczęła głęboko oddychać przez nos, ignorując gilgotanie na nim i trochę jej się polepszyło i w szumie rozmów mogła usłyszeć Srokosza oraz tatę.
— … mi? To dość ironiczne patrząc na twoją… To ja powinienem ci… Niedźwiedzia Siło. I mam do tego lepsze powody niż to, że twoje… Wiem o tobie więcej, niż myślisz. Wiem, do czego jesteś zdolny. Myślisz, że tak to ryzykowałbym… -wki zamiast… Grzybowej Gwieździe?
— Nie mam pojęcia, jaki masz w tym wszystkim cel, ale wiedz, że cię obserwuje
Zamachnęła się łapkami, by ściągnąć ogon z pyska, gdy tata odszedł.
Spojrzał z zaciekawieniem na kocię.
— I jak wrażenia? — zamruczał z lekkim uśmiechem niebieski.
— Jakie wrażenia? — mrugnęła — Tatuś mówił, że cię obserwuje, a nawet mnie nie zauważył!
Kocur westchnął głośno.
— Widzisz, może mnie jednak bardziej lubi?
Spojrzała na niego krzywo.
— Mee, wątpię, za brzydki jesteś.
Trzepnął ogonem, jakby powiedziała coś nieprawdziwego.
— Powiedziała pięknisia. Wyglądasz, jakby ci się gołąb zesrał na łeb. — prychnął na uczennice.
Zszokowana, nabrała powietrza.
— Teraz to ja mogę powiedzieć tacie, że jesteś dla mnie niemiły! — fuknęła, tupiąc łapką i odwracając się, by iść na skargę. Tata nie mógł odejść daleko, skoro przed chwilą tu był!
Złapał za ogon kotki i przyszpilił go do ziemi.
— Nigdzie nie idziesz. — syknął na nią, cały najeżony, aż się przestraszyła. — Jeśli nie będziesz się mnie słuchać, sprawię, że twój tata wyleci z klanu, chcesz tego?
Spuściła uszy, kręcąc głową z szeroko otwartymi oczami. Nie chciała, żeby tata przez nią ich opuścił…
— Dobrze. Widzisz, nie wymagam zbyt wiele. — mruknął, kładąc zjeżoną sierść. — Możemy sobie wzajemnie pomóc, ale nie waż się mnie szantażować. — dodał ciszej, patrząc na nią ostrymi oczami. Kiedy go szantażowała? O co mu chodziło? - nie rozumiała, ale wyczuła, że to nie czas na pytania. Ale mówił coś o wsparciu, a mama mówiła, nim ich opuściła ze żłobka, że trzeba go udzielać.
— ... jak pomóc?
— Mogę pomóc ci z treningiem. — zaproponował niemrawo. — Jestem lepszy od twojej matki i ojca w walce. Czy coś, co byś tam chciała... — wymamrotał, machając łapą znużony. — W zamian musisz mnie kryć... Szykuję wraz z rodzeństwem twojej matki coś na ich rocznicę. Są już dobre paręnaście księżyców razem. Impreza niespodzianka się uda jedynie, wtedy, kiedy nie przyłapią nas na przygotowaniach.
Oczy jej się zaświeciły.
— Niespodziankę dla rodziców mogę nawet pomóc bez treningów! — ucieszyła się, ale po chwili dodała — Ale nimi też nie pogardzę!
Napuszczył się z jakiegoś powodu.
— Idealnie. Wtajemniczę cię w szczegóły później, dobrze?
— Dobrze! Tylko nie zapomnij!
Posłał kotce ciepły uśmiech.
— Nie śmiałbym. — mruknął i ruszył w tłum kotów, znikając jej z oczu.
Ciekawsko rozejrzała się wokół, szukając czegoś nowego do spędzenia czasu.
[przyznano 20%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz