Szylkretowa kotka otrząsnęła się z kropel deszczu. Chłodny wietrzyk nastroszył jej futro. Obejrzała się na dwójkę wojowników idących za nią. Malwowy Rozkwit i Owcza Pierś. Ten drugi prowadził patrol. Teraz z nosem przy ziemi smakował powietrze, w poszukiwaniu zdobyczy. Gronostajowa Bryza wbiła spojrzenie w kocura, gdy syknął niespokojnie i zjeżył sierść na grzbiecie. Spojrzał na resztę patrolu z trudną do odgadnięcia miną.
- Lis - syknął, machając ogonem na boki. Gronostajowa Bryza i Malwowy Rozkwit wymienili zdziwione spojrzenia i powąchali kępkę wrzosów. Owcza Pierś się nie mylił.
- Tak blisko obozu? - warknął kremowy kocur.
- Trzeba go wygonić - Gronostajowa Bryza z gniewem wbiła pazury w ziemię. Nie zamierzała tolerować lisów na terytorium Klanu Burzy. - Damy radę. Jesteśmy w trójkę. - dwójka kocurów pokiwała głowami i podążyła za szylkretową kotką tropem. Zapach robił się coraz mocniejszy. Po chwili szukania intruza wojownicy zobaczyli krew i pióra gołębia. Gronostajowa Bryza zjeżyła się i odsłoniła zęby, a z jej gardła wydobył się gniewny warkot, chociaż wiedziała, że lis jej nie słyszy. Parszywy rudzielec zabierał im zwierzynę.
- Chodźmy. - warknął Owcza Pierś i wysunął się na prowadzenie.
***
Trójka kotów stała naprzeciwko rudego zwierzęcia, które machnęło kitą i obnażyło zęby, a z jego gardła rozległo się przepełnione furią warknięcie. Dzikie oczy wpatrywały się w wojowników, białe, ostre zęby były odsłonięte w złośliwym uśmiechu. Brudne pazury grzebały w ziemi, a rysujące się pod futrem mięśnie były spięte i gotowe do ataku.
- Uważajcie na niego. Będzie chciał nas zaatakować. - syknął Owcza Pierś. Dwójka wojowników pokiwała głową i przykucnęła, machając ogonem.
- Jeszcze pożałuje... - szepnęła Gronostajowa Bryza.
- Teraz! - na sygnał białego kocura cały patrol z bojowym okrzykiem wskoczył na lisa. Rude zwierzę zdezorientowane chwilę kręciło głową, a gdy zdało sobie sprawę, co się dzieje, machnęło łapą z wysuniętymi pazurami o długość wąsa od ogona Gronostajowej Bryzy. Kotka w ostatniej chwili wykonała unik i z mocno bijącym sercem odwróciła się do lisa, by ponownie zaatakować. Rudzielec zawył z wściekłością, gdy Owcza Pierś wbił zęby w jego kitę. Szybko odwrócił się i drasnął wojownika w bok, powarkując groźnie.
- Nic Ci się nie stało? - spytał Malwowy Rozkwit, broniąc się przed lisem. Gronostajowa Bryza walczyła ramię w ramię z kremowym kocurem.
- Wszystko w porządku - sapnął Owcza Pierś, pokazując małe zadrapanie na boku. - Nawet krew nie leci. - dołączył z innymi do walki, drapiąc i okładając zakrwawionego lisa. Szylkretowa kotka ugryzła go w łapę, a gdy zwierzę chciało ją zaatakować, Malwowy Rozkwit drapnął je w brzuch. Rudzielec zawył, odwrócił się i zaczął uciekać co sił w łapach. Trójka wojowników pogoniła go daleko poza terytorium Klanu Burzy.
***
Owcza Pierś zdał raport Różanej Przełęczy. Szylkretowa kotka najwyraźniej nie była zadowolona. Mruknęła coś do białego kocura i odwróciła się do kolejnego patrolu, który właśnie wchodził do obozu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz