Zatrzymał się, po czym na moment zawiesił wzrok na Srokoszu.
— Zbrukany? Dlaczego pytasz? — Czyżby chodziło mu o coś konkretnego czy o sam fakt, że został postawiony w roli królowej? Tak... Na pewno mało kto godził się na takie rozwiązanie, gdy matka młodych żyła, ale nie potrafił sprzeciwić się Aksamitce. Nie, gdy hierarchicznie nad nim górowała.
— Dziwi mnie, że jesteś tak opanowany. Po tym co zrobiłeś — mruknął nie odpowiadając na pytanie.
Zmarszczył brwi, bo nie za bardzo rozumiał co takiego Srokosz miał na myśli. Co takiego zrobił? Czy czegoś nie wiedział? Przecież ostatnio nic takiego nie działo się w jego życiu, aby miał się czegoś obawiać, ba! Aby być mniej opanowany niż zwykle.
— Nie rozumiem... Przejdź do rzeczy, nie baw się ze mną w zagadki, Srokoszu.
— Nie czułeś żadnych wyrzutów sumienia, patrząc w ślepia swoich kociąt po tym co zrobiłeś Cichej? — ściszył głos, podchodząc.
Ah, a więc o to chodziło. Nie pokazał po sobie zaskoczenia, chociaż w głębi siebie zaczął zastanawiać się skąd to wypłynęło. Jedynie Lamparcia Gwiazda o tym wiedział, ale on wydawał się nie pamiętać czasów ze swojej kadencji. Za to Dziki zmarł... Czyżby powiedział o tym synowi? Ale wtedy raczej Srokosz przyszedłby do niego z tym wcześniej, a nie czaił się z tym tak długo. Gdy podszedł nie ruszył się o krok, patrząc na niego ze spokojem w brązowych ślepiach.
— Nadal nie rozumiem... — mruknął, zachowując kamienny wyraz pyska. Jednakże życie z Aksamitką nauczyło go nieco ukazywać emocję, więc nie ukrył jak jego ciało się nieznacznie spięło. Źle na niego oddziaływała. Powodowała, że się odsłaniał, co nigdy dotąd się nie zdarzało.
— Och, jakiś ty biedny. Nic nie rozumiesz? Nic, a nic? Może odświeżyć ci pamięć o tym, jak rozrywałeś ją na strzępy... — szepnął, patrząc na niego z odrazą.
Zacisnął pysk, mierząc go spojrzeniem.
— Czego chcesz? — nie odniósł się do tych oskarżeń, tylko do raz przeszedł do rzeczy. Znał się na zastraszaniu jak nikt inny. W Betonowym Świecie widział wiele takich sytuacji, gdy ktoś próbował coś na kimś wymusić. Dlatego też wiedział, że Srokoszowa Wzgarda miał w tym jakiś cel, że mu o tym mówił. Inaczej poleciałby do Grzybowej Gwiazdy i wszystko mu wyśpiewał zamiast konfrontować się z nim w obozie. No właśnie. Byli w obozie, a już zdawał sobie sprawę jak szybko ciekawskie uszy wyłapywały informację. Nie podobało mu się to, że wojownik go tu zaczepił. Miał ochotę oddalić się z nim w bardziej dyskretne miejsce, ale coś czuł, że skoro wiedział co zrobił, raczej bałby się mu zaufać w tej kwestii.
<Srokosz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz