[jakiś czas temu]
Nie przypuszczała, że spotkanie nieznajomego i rozmowa z nim na zebraniu, wywróci w klanie życie do góry nogami. Daliowa Gwiazda nie żyje. Nowym liderem została Śnieżna Toń, tym samym stając się Śnieżną Gwiazdą. Kawka czuła się częściowo winna śmierci poprzedniej liderki przez sam fakt, że po prostu nawiązała kontakt z nieznajomym. Dodatkowo grupa samotników przejęła częściowo tereny klanu. Jednak było to tylko chwilowe.
- Wiem, że wielu z was pewnie wciąż nie pozbierało się po śmierci Daliowej Gwiazdy - zaczęła Śnieżna Gwiazda, pociągając dla dramaturgii nosem i ocierając łapą pysk. - Mi samej jest ciężko, ale wierzę, że mając siebie, wyjdziemy z tego jako zwycięzcy. Tej nocy ruszymy odzyskać nasze tereny. Ta grupa samotników jest niczym w porównaniu z potęgą, jaką dzierży nasz klan — rzuciła, uśmiechając się lekko. — Przegonimy te gryzonie raz a dobrze. Z ostatnich obserwacji wynika, iż w nocy obstawiają się jedynie dwójką kotów, których łatwo będzie podejść, jeśli pod osłoną nocy przepłyniemy rzekę i ruszymy na nich znienacka.
Kawka przysłuchiwała się uważnie słowom lidera. Chciała się zemścić za to co samotnicy wyrządzili jej klanowi i to jak została wykorzystana, by zdobyli informację. Nie sądziła jednak, że będzie miała ku temu okazję, a jednak. Została wybrana jako jedna z kotów, które miały udać się przegonić samotników. Zamiast strachu odczuwała ekscytację, że jej umiejętności zostały uznane za przydatne w tej misji.
~~~
Dopiero, gdy przepłynęli rzekę i znaleźli się po drugiej stronie obserwując intruzów, Kawka zaczęła mieć obawy. Była wciąż jeszcze uczniem, nie była tak doświadczona jak reszta kotów. Doświadczenie musiała zdobyć, to była prawda, jednak nie chciała przypłacić życiem. Jej serce mocno łomotało, sprawiając, że trudno było jej się skupić na tym co dokładnie mówiły między sobą inne koty. A przecież powinna znać dokładnie plan działania. Nerwowo się podniosła do góry, gdy liderka dała znak do ataku i sama rzuciła się na kocura.
Minęła chwila nim Kawka przystąpiła do ataku. Dopiero po tym jak Sarni Tupot krzyknął w jej stronę, ruszyła się z miejsca, unikając tym samym stratowania przez uciekającego rannego kocura, którego życie sekundę później zostało zakończone przez niebieskiego. Wskoczyła między walczące koty. Nie zdołała się zbytnio przyjrzeć chaosowi panującemu naokoło, gdy została złapana za grzbiet przez samotnika i odrzucona kawałek dalej w zarośla. Wystraszona i obolała z trudem wstała. Starała się wyglądać groźnie przyjmując bitewna postawę, nastroszona sierść miała w tym pomóc. Kocur jednak nie wyglądał na przerażonego uczennicą, jej zachowanie co najwyżej sprawiło, że rozbawiła go. Zamachnęła się łapą na wroga, jednak ten będąc większy i silniejszy od niej z łatwością ja przewrócił na ziemię.
- Bardziej niż do wojownika bliżej ci do maskotki - rzucił kpiąco, po czym odwrócił się w stronę zakrwawionej kotki, która przykuśtykała w ich kierunku, była z jego grupy
- Zostaw ją! Musimy uciekać! Zabili resztę!
Wykorzystując to, że samotnik się rozproszył, Kawka poderwała się na równe łapy i doskoczyła w stronę rannej niedużej samotniczki, która w porównaniu do silnego kocura, była idealnym dla młodej uczennicy przeciwnikiem. Wystarczyło, aby Kawcza Łapa przejechała głęboko pazurami po szyi białej, której futro wokół rany momentalnie zaczęło się zabarwiać na czerwono. Z jej pyska wydobył się charkot, po czym zachwiawszy się upadła na ziemię dusząc się własną krwią.
Przed silną łapą kocura w ostatniej chwili Kawka została uratowana przez Mopkowy Skrzek, który odpychając ją na bok sam przypłacił życiem. Tuż za nim z zarośli wyłoniła się Wzburzony Potok. Kotka znalazła się tak szybko przy samotniku, że ten nawet nie zareagował na jej atak. Nawet jeśli liliowa nie była silna, jak przeciwnik, nadrabiała tym ,że była szybka i potrafiła wykorzystać sytuację. Już po chwili samotnik leżał martwy, tak samo jak jego towarzyszka i Nocniak, którego zabił. Z oczu Kawczej Łapy zaczęły spływać łzy, gdy zbliżyła się do martwego kota, któremu zawdzięczała życie. Gdyby nie on, najpewniej to ona leżała by teraz z pustym wzrokiem. Gdzieś w tle całego tego chaosu do uszu Kawki dobiegł krzyk Żabiej Uciechy, po czym głos kotki na zawsze ucichł.
[przyznano 30%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz