Córka Burki skurczyła się nieco, kontynuowała jednak, z uporem.
- Po prostu byłam ciekawa - wypaliła, obserwując emocje, które przez jedno uderzenie serca zajaśniały w oczach Turkawiego Skrzydła.
- Nie wydaje mi się, żeby powinno cię to interesować - odpowiedziała czekoladowa, równie niezłomna jak Cętka.
- A dlaczego niby nie? - zapytała wojowniczka, unosząc brwi. - Jestem dorosła, jestem wojowniczką, jestem członkinią Klanu Wilka w równym stopniu jak ty! Powinnam wiedzieć co się dzieje w moim klanie.
Miała rację, miała całkowitą rację, choć Turkawka nie chciała tego przyznawać. Dlaczego, więc Cętka nie miała dowiedzieć się o sytuacji między klanowej? Westchnęła kilka razy, po czym klepnęła ziemię obok siebie. Z poszukiwaniem ziół mogły dać sobie spokój, tym bardziej, że znad horyzontu nadchodziła chmura, zwiastująca śnieżycę.
- Posłuchaj - zaczęła cicho i umilkła, nasłuchując cichego wiatru. - To jest dosyć skomplikowana sytuacja...
Na pyszczku Cętkowanego Liścia zalśnił ironiczny uśmieszek. Usiadła obok kocicy, stykając swój bok, z jej bokiem.
- Na szczęście mamy tu cudowną asystentkę medyczki, która mi wszystko wyjaśni, prawda?
Turkawka zignorowała przytyk, kontynuując wcześniejszy wątek.
- Sytuacja z Klanem Klifu jest... dosyć napięta. Jak wiesz rządzi tam teraz Lisia Gwiazda. Te lisie łajna wprost wypowiadają nam wojnę!
Wciąż pamiętała Lśniące Słońce i Sokole Skrzydło, z którymi rozmawiała na swoim pierwszym w życiu zgromadzeniu. Te dobre wspomnienia zatarły się jednak, powodując niesmak i strach, ponieważ zagrażali Klanowi Wilka. Klanowi, w którym Turkawka się wychowała i w którym odnalazła dom. Jako medyczka, nie powinna okazywać niechęci innym klanom, ale wprost nie mogła się powstrzymać. Odetchnęła kilka razy i skierowała poważny wzrok, niebieskich oczu na wojowniczkę. - Szykuje się wojna, Cętkowany Liściu. Wszyscy to czują, ale jeszcze nic nie jest potwierdzone. Proszę, nie mów o tym nikomu. Taką informację ma prawo przekazać tylko przywódca, a ja nie chcę wybuchu paniki.
Bura z powagą skinęła głową.
***
Obserwowała obie kotki , gdy Cętkowany Liść stykała się nosami z Miedzią, to znaczy, z Miedzianą Łapą! Przez Turkawkę przenikały kolejne emocje. Ponad wszystkie inne przebijała się prawdziwa duma. Obie kotki to ona, asystentka medyczki, przyprowadziła do Klanu Wilka. Obie teraz stały się jego pełnoprawnymi członkiniami. Turkawka zamruczała głośno, ale niemal natychmiast rozejrzała się, by sprawdzić czy nikt jej nie obserwuje. Jej szczęście zauważyła tylko Burzowe Futro. Niebieska mrugnęła do dawnej uczennicy i odwróciła wzrok, rozdrapując pazurami ziemię. Po chwili przed pointką pojawiła się wojowniczka. Jej oczy lśniły, a pyszczek układał się w bezbrzeżne "wow".
- Dostałam ucznia, wiesz?! - krzyknęła. Turkawie Skrzydło nie mogła się nie uśmiechnąć, widząc jej zachwyt.
- Widać to po tobie - odburknęła.
- Co będziemy dzisiaj robić? - Miedź podskakiwała w miejscu, powiewając krótkim ogonkiem. Cętka oddaliła się, tłumacząc coś koteczce. Córka Biegnącego Strumienia westchnęła głęboko i weszła do legowiska medyczek.
***
- O, spójrz! Korzeń łopianu! - wykrzyknęła Cętka, z tryumfem na pyszczku, mocując się z rośliną.
- Dość wcześnie, mamy Porę Nagich Drzew - zamruczała ze zdziwieniem córka Odyseusza, sięgając po roślinę i pomagając ją wydobyć wojowniczce.
- Ło- łopi-ianu? - zapytała niepewnie Miedziana Łapa, oceniając znalezisko kocic.
- Ł-o-p-i-a-n-u - przeliterowała Turkawie Skrzydło, zawijając roślinę w liść i podając go Cętce. Trzy kocice ruszyły dalej, depcząc mokry śnieg łapami. Po chwili z pobliskich krzewów dał się słyszeć cichy i przeciągły dźwięk. Cętkowanemu Liściu zaświeciły się oczy. Przesunęła ogonem po ziemi.
- To bażant! - wyszeptała. Turkawka przekrzywiła głowę, za to Miedź podskoczyła wesoło.
- Mogę spróbować go upolować? - zapytała terminatorka, podskakując beztrosko.
- Tak, tylko po cichu - wyszeptała wojowniczka i pozwoliła Miedzianej Łapie się oddalić.
-Tak szybko dorosły - powiedziała Turkawka i schwyciła się za pyszczek. Co, na Klan Gwiazdy, było z nią nie tak?! Wszystkie kompromitujące myśli wychodziły na wierzch, a to co chciała pokazać chowało się gdzieś w środku. Skierowała wzrok na dawną uczennicę, mając nadzieję, że tamta nic nie zauważyła. Za późno.
- Brzmisz jak starszyzna - zarechotała córka Burki.
- Dzięki - odburknęła Turkawka i zerknęła na swoje łapy.
<Cęteł? Przepraszam za jakość opka i czas oczekiwania :c>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz