Nienawidziła tego dzieciaka całym swoim sercem. Wygadywał takie głupstwa, a teraz wyskoczył z takim czymś… Matka go w ogóle nie wychowywała?
- Nie jestem pedofilem!- wrzasnęła na niego, czując jak się w niej gotuje.- Skąd ci takie głupstwa przyszły do głowy?! To, że wolę kotki nie oznacza, że jestem zboczona! To jest całkowicie normalne i nic ci do tego. Po prostu nie będę mieć kociąt, o ile kogoś spotkam w swoim życiu co jest mało możliwe.
- To jest zboczone i nienormalne! - kłócił się z nią. - Wiesz co? Dobrze, że nie dostałaś na ucznia mojej siostry, bo zaraz byś się do niej dobrała! Fuj! Jesteś obrzydliwa! Wstydź się!
- Nie dobrałabym się do niej! Nie jestem obrzydliwa! Możesz się zamknąć? Nie wiem co cię w tym dziwi... Nie można już kochać kogo się chce, bo od razu jestem uważana za zboczeńca? Niby na jakiej podstawie?
- No normalnie. Skoro miłość kocura i kotki powoduje kocięta, to ty kochając kotkę, sprawiasz że klan może wyginąć! No i po co ci kochać wtedy taką osobę, skoro nie masz z tego korzyści dla naszej społeczności? Jesteś tylko ciężarem. Więc wychodzi na to, że kochasz tylko dla siebie, czyli jesteś zboczona, bo ci się podobają ładne kotki!
Westchnęła cicho, przymykając lekko zmęczone ślepia. Co on miał we łbie? Kocha się dla miłości, a nie bachorów. Kto mu nawtykał takie głupoty? Matka? Czy ktoś jeszcze inny?
- Czy mógłbyś być tak łaskaw i przestaniesz mnie nazywać zboczeńcem? To, że moja miłość nie przyniesie kociąt to nie znaczy, że jestem ciężarem. Są inne koty, które chcą mieć dzieci więc klan się rozwija. Nie możesz mnie oskarżać o to, że doprowadzam do wyginięcia klanu! To chore!
- Mogę, bo to prawda! Przydałabyś się przynajmniej nam, a nie. Twoja miłość do kotek powoduje to, że kolejna nie będzie mieć kociąt. Dwie kotki na cały klan, to już dużo! A potem zobaczą inni i pójdą jej śladami! To twoja wina! Znajdę ci faceta jakiegoś. Może ci przemówi do rozsądku!
Zawarczała na niego, strosząc futro. Nie zamierzała mieć żadnego partnera, to było… Obrzydliwe. Nawet sama myśl, że lizałaby się z kimś przeciwnej płci… Fuj. Wolała kotki.
- Nie znajdziesz mi żadnego faceta! Sam sobie szukaj chłopaka, skoro ci na tym zależy. Ja mam to wszystko gdzieś, będę kochać kogo chcę i nie obchodzi mnie to, że uważasz mnie za zboka.
- Nie będę miał chłopaka! Fuj! Widać, że myślisz tylko o jednym. Brzydzę się tobą - skrzywił nos. - Ja jestem normalny, bo wole kotki, a nie niszczyć klan jak ty, zboku
- Nie. Niszczę. Klanu! Czego ty nie rozumiesz? Za mało gęb do wyżywienia jest? Przez kilka kotów, które wolą kogoś tej samej płci nie zawali się świat! I ile razy jeszcze mam powtarzać, to wszystko nie robi ze mnie zboka. Ty jesteś nienormalny, skoro chcesz mnie zmusić do partnerstwa z kocurem!
- To nie jest normalne a chore! - wytknął jej. - I obrzydliwe. Związek z kocurem to coś zwykłego. I tak, niszczysz. Nie wybielaj się już tak Zboczone Echo.
- Możesz już przestać? Nie jestem zboczona! Gdybym była, to robiłabym różne złe rzeczy, a ja po prostu nie lubię kocurów. Nie wiem co ci strzeliło do głowy, nie mogę być szczęśliwa?
- Nie, bo jesteś nienormalna skoro to daje ci szczęście. Lider jest głupi, skoro ciebie do mnie przydzielił. Jeszcze czymś mnie zarazisz - odsunął się od niej jakoby z odrazą
- Niczym cię nie zarażę! Odczep się już ode mnie, bo jak na razie potrafisz tylko wyzywać mnie od wariatów, cyklopów i pedofili! Gdzie tylko to drugie to prawda! Nie jestem zboczona, tylko właśnie, że ty!
- Ja jestem? Jak ja nawet się z nikim nigdy nie całowałem! Jestem dzieckiem! Nie wiem co to miłość, więc nie mogę być zboczony! Zasługujesz na te wyzwiska, bo to prawda! Nie dotykaj mnie już więcej - machnął ogonem. - Orzechowe Serce też nie ma oka... Pogadam z nim, może cię zechce.
- Zamknij się! Nie jestem zainteresowana żadnym kocurem! Poza tym, też nikogo nigdy nie pocałowałam, a w szczególności kogoś o wiele młodszego, by można mnie było uznać za pedofila!
- To dobrze. Ciesz się, bo byłabyś na dywaniku u lidera... - nagle jakby błysnęło mu w oczach, a na pysk wyszedł uśmiech. Nienawidziła tego, kiedy się uśmiechał. To zawsze zwiastowało kłopoty. - Ale to może się zmienić - wymruczał. - Molestowałaś mnie swoją łapą... Jak powiem liderowi to może cię ukara!
- C-co? Przecież cię nie molestowałam! Nikt by w to nie uwierzył! A w szczególności lider... Nie ukara mnie za bzdety!
- Jak dla mnie molestowałaś! Jestem młody i głupi, a ty masz klejące łapy! Powiem mu i zobaczymy komu uwierzy. Biednemu uczniowi, co dostał klanową zakałę za mentora, czy zbokowi
Zawarczała, po czym po chwili przyszpiliła kocura do ziemi. Nie chciała się z nim cackać. Należał mu się ostry opieprz, za te wszystkie słowa. Jak tylko się przewrócił, skrzywił pysk.
- Nie jestem zbokiem! Nikt w to nie uwierzy, nic ci nie robiłam!
- Właśnie teraz się do mnie kleisz! Macasz swoimi łapami! Nie widzisz? Przyciskasz mnie! Zbok!
- Nie macam cię!- pisnęła, odskakując od niego szybko.- Przestań!
Ten tylko zaśmiał się i wstał.
- Właśnie macałaś! Poczułem się skrzywdzony! Zaraz powiem mu to! - zagroził, robiąc krok w stronę obozu. Uśmiechnęła się lekko. Był taki głupi…
- Myślisz, że ci uwierzy? Lider to mój brat, więc prędzej zaufa mi.
Kocurek nagle jakby zamarł i się do niej odwrócił.
- Ta? Udowodnij, bo jakoś ci nie wierzę.
- W jaki sposób? Jak chcesz, to się go zapytaj.
- Nie jestem pedofilem!- wrzasnęła na niego, czując jak się w niej gotuje.- Skąd ci takie głupstwa przyszły do głowy?! To, że wolę kotki nie oznacza, że jestem zboczona! To jest całkowicie normalne i nic ci do tego. Po prostu nie będę mieć kociąt, o ile kogoś spotkam w swoim życiu co jest mało możliwe.
- To jest zboczone i nienormalne! - kłócił się z nią. - Wiesz co? Dobrze, że nie dostałaś na ucznia mojej siostry, bo zaraz byś się do niej dobrała! Fuj! Jesteś obrzydliwa! Wstydź się!
- Nie dobrałabym się do niej! Nie jestem obrzydliwa! Możesz się zamknąć? Nie wiem co cię w tym dziwi... Nie można już kochać kogo się chce, bo od razu jestem uważana za zboczeńca? Niby na jakiej podstawie?
- No normalnie. Skoro miłość kocura i kotki powoduje kocięta, to ty kochając kotkę, sprawiasz że klan może wyginąć! No i po co ci kochać wtedy taką osobę, skoro nie masz z tego korzyści dla naszej społeczności? Jesteś tylko ciężarem. Więc wychodzi na to, że kochasz tylko dla siebie, czyli jesteś zboczona, bo ci się podobają ładne kotki!
Westchnęła cicho, przymykając lekko zmęczone ślepia. Co on miał we łbie? Kocha się dla miłości, a nie bachorów. Kto mu nawtykał takie głupoty? Matka? Czy ktoś jeszcze inny?
- Czy mógłbyś być tak łaskaw i przestaniesz mnie nazywać zboczeńcem? To, że moja miłość nie przyniesie kociąt to nie znaczy, że jestem ciężarem. Są inne koty, które chcą mieć dzieci więc klan się rozwija. Nie możesz mnie oskarżać o to, że doprowadzam do wyginięcia klanu! To chore!
- Mogę, bo to prawda! Przydałabyś się przynajmniej nam, a nie. Twoja miłość do kotek powoduje to, że kolejna nie będzie mieć kociąt. Dwie kotki na cały klan, to już dużo! A potem zobaczą inni i pójdą jej śladami! To twoja wina! Znajdę ci faceta jakiegoś. Może ci przemówi do rozsądku!
Zawarczała na niego, strosząc futro. Nie zamierzała mieć żadnego partnera, to było… Obrzydliwe. Nawet sama myśl, że lizałaby się z kimś przeciwnej płci… Fuj. Wolała kotki.
- Nie znajdziesz mi żadnego faceta! Sam sobie szukaj chłopaka, skoro ci na tym zależy. Ja mam to wszystko gdzieś, będę kochać kogo chcę i nie obchodzi mnie to, że uważasz mnie za zboka.
- Nie będę miał chłopaka! Fuj! Widać, że myślisz tylko o jednym. Brzydzę się tobą - skrzywił nos. - Ja jestem normalny, bo wole kotki, a nie niszczyć klan jak ty, zboku
- Nie. Niszczę. Klanu! Czego ty nie rozumiesz? Za mało gęb do wyżywienia jest? Przez kilka kotów, które wolą kogoś tej samej płci nie zawali się świat! I ile razy jeszcze mam powtarzać, to wszystko nie robi ze mnie zboka. Ty jesteś nienormalny, skoro chcesz mnie zmusić do partnerstwa z kocurem!
- To nie jest normalne a chore! - wytknął jej. - I obrzydliwe. Związek z kocurem to coś zwykłego. I tak, niszczysz. Nie wybielaj się już tak Zboczone Echo.
- Możesz już przestać? Nie jestem zboczona! Gdybym była, to robiłabym różne złe rzeczy, a ja po prostu nie lubię kocurów. Nie wiem co ci strzeliło do głowy, nie mogę być szczęśliwa?
- Nie, bo jesteś nienormalna skoro to daje ci szczęście. Lider jest głupi, skoro ciebie do mnie przydzielił. Jeszcze czymś mnie zarazisz - odsunął się od niej jakoby z odrazą
- Niczym cię nie zarażę! Odczep się już ode mnie, bo jak na razie potrafisz tylko wyzywać mnie od wariatów, cyklopów i pedofili! Gdzie tylko to drugie to prawda! Nie jestem zboczona, tylko właśnie, że ty!
- Ja jestem? Jak ja nawet się z nikim nigdy nie całowałem! Jestem dzieckiem! Nie wiem co to miłość, więc nie mogę być zboczony! Zasługujesz na te wyzwiska, bo to prawda! Nie dotykaj mnie już więcej - machnął ogonem. - Orzechowe Serce też nie ma oka... Pogadam z nim, może cię zechce.
- Zamknij się! Nie jestem zainteresowana żadnym kocurem! Poza tym, też nikogo nigdy nie pocałowałam, a w szczególności kogoś o wiele młodszego, by można mnie było uznać za pedofila!
- To dobrze. Ciesz się, bo byłabyś na dywaniku u lidera... - nagle jakby błysnęło mu w oczach, a na pysk wyszedł uśmiech. Nienawidziła tego, kiedy się uśmiechał. To zawsze zwiastowało kłopoty. - Ale to może się zmienić - wymruczał. - Molestowałaś mnie swoją łapą... Jak powiem liderowi to może cię ukara!
- C-co? Przecież cię nie molestowałam! Nikt by w to nie uwierzył! A w szczególności lider... Nie ukara mnie za bzdety!
- Jak dla mnie molestowałaś! Jestem młody i głupi, a ty masz klejące łapy! Powiem mu i zobaczymy komu uwierzy. Biednemu uczniowi, co dostał klanową zakałę za mentora, czy zbokowi
Zawarczała, po czym po chwili przyszpiliła kocura do ziemi. Nie chciała się z nim cackać. Należał mu się ostry opieprz, za te wszystkie słowa. Jak tylko się przewrócił, skrzywił pysk.
- Nie jestem zbokiem! Nikt w to nie uwierzy, nic ci nie robiłam!
- Właśnie teraz się do mnie kleisz! Macasz swoimi łapami! Nie widzisz? Przyciskasz mnie! Zbok!
- Nie macam cię!- pisnęła, odskakując od niego szybko.- Przestań!
Ten tylko zaśmiał się i wstał.
- Właśnie macałaś! Poczułem się skrzywdzony! Zaraz powiem mu to! - zagroził, robiąc krok w stronę obozu. Uśmiechnęła się lekko. Był taki głupi…
- Myślisz, że ci uwierzy? Lider to mój brat, więc prędzej zaufa mi.
Kocurek nagle jakby zamarł i się do niej odwrócił.
- Ta? Udowodnij, bo jakoś ci nie wierzę.
- W jaki sposób? Jak chcesz, to się go zapytaj.
<Nastroszony, ukochany uczniu?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz