Nie podobało mu się to, że kotka mu się stawiała. Jak już chciała go szkolić, to powinna znać swoje miejsce. Na dodatek była wredna! Pysk nadal go pobolewał od uderzenia, jakie mu zafundowała. Była nienormalna! Tak bić własnego ucznia? Ten ich nowy lider oszalał! Trzeba było dać mu kogoś kompetentnego, a nie... to coś.
- Och mówisz o swoim ojcu, Obsrane Echo? Fajnie wiedzieć, że zwie się Obsrany Palant. Pasuje mu pewnie - zakpił. - Ojoj, nie porycz się tylko. Też cię nie lubię. Wolałem, by uczył mnie kocur, a nie taka żałosna, słaba istota.
Była to prawda. Kotka prezentowała sobą praktycznie nic. Jak miał się od niej czegoś nauczyć? Przecież to było okropne, upokarzające i mógł w sumie wymieniać dalej powody, dla których ta jego zdaniem, powinna zostać wymieniona.
- Mój stary nie żyje - warknęła, czując łzy w oczach. - A twój to jakiś zapyziały samotnik, z którym puściła się twoja matka i wmawia, że została poczęta przez Klan Gwiazdy. I muszę teraz uczyć takiego durnego idiotę ze zbyt wysokim ego.
Zamurowało go. Jego ojciec był samotnikiem?! Zamrugał zdziwiony, szeroko się uśmiechając. Wiedział! Wiedział! Wiedział, że to nie był ten głupi Klan Gwiazdy! Matka była głupia, że wmawiała im to, mając nadzieję, że nigdy nie dowiedzą się prawdy! A tu proszę! Jego mentorka o tym wiedziała!
- Wiedziałem! Wiedziałem, że mam normalnego ojca! Znałaś go? - zapytał zaciekawiony, na razie ignorując tą obrazę, skierowaną w jego stronę. Teraz ważniejsze było udowodnienie siostrze, że nie byli zrodzeni przez Klan Gwiazdy!
- Nie znałam, w końcu twoja matka po prostu się puściła z byle kim. Nigdy go już pewnie nie poznasz. Gdyby Tulipanowy Płatek nie była aż taką idiotką, to by ci powiedziała o nim, a nie wmawiała, że to gwiazdki.
- Ja nie wierzę w to co mówi. Nie jestem głupi. Wiedziałem od początku, że wciska nam kit. - Nie podobało mu się to, że nie spotka prawdziwego ojca. Nie miał dowodu, więc nikt mu w to nie uwierzy. Mimo to świadomość, że wyszło na jego, była satysfakcjonująca. Wystarczyło tylko teraz to przekazać siostrze, a być może pogada z Obsranym Echo i zrozumie, że Tulipanowy Płatek to ściemniara.
- Ty nie jesteś głupi?- zaśmiała się przesadnie, nie mogąc powstrzymać chichotu. - Uznajmy, że ci wierzę. I to jest totalny kit. Tak się nie da. Po prostu. Więc jedynie próbuje wam coś do głowy wrzucić jak jesteście jeszcze dziećmi.
Zmrużył oczy słysząc ten jej śmiech.
- Tak, nie jestem głupi. Ty za to tak. - odpłacił się. - Dobra. Koniec pogawędek. Ucz mnie, bo tracimy czas. Muszę być lepszy od siostry!
Trzeba było wziąć się do roboty. Jak uda mu się coś upolować, to pokaże matce, że nie był beztalenciem, a Mgiełka jeszcze będzie kisnąc z zazdrości!
- Twoja siostra będzie o wiele lepsza. W końcu... Ty nawet nie potrafisz prostej pozycji zrobić. Jeszcze raz. Do skutku, aż uznam, że jest znośnie.
Zacisnął pysk, czując rosnącą irytację. Umiał zrobić pozycję łowiecką! Ona robiła to specjalnie! Na pewno! Przypadł jednak do ziemi, by się upewnić. Tyłek nisko, ogon w bez ruchu, ugięte łapy, no co w tym niby trudnego?!
- Widzisz? Umiem!
Kotka rzuciła mu sceptyczne spojrzenie.
- Tragedia... Musisz lepiej łapy ustawić, ogon ci drży... Wiesz co, może lepiej nauczmy się ziółek, bo z tobą się nic nie da.
- NIE BĘDĘ MEDYKIEM! - wydarł się na nią wkurzony, biorąc oddech. Znów przypadł do ziemi, starając się nie poruszyć. - Chociaż moim zdaniem, kocury lepiej się nadają do tej roli, bo wy kotki, powinniście tylko opiekować się kociętami, a nie sprawować wysokie stanowiska.
Zmrużyła oko.
- Co ty masz niby do kotek? Wszyscy są sobie równi. No odliczając ciebie, bo ty jesteś jakimś wyrzutkiem. Ale kotka nie musi mieć kociąt. Ja na przykład nie mam i co? Masz coś do tego?
Tak. Oczywiście, że miał coś do tego. Była taka stara, a walczyła z naturą. Mogłaby dać mu kolegów lub koleżanki, bo żłobek wiał pustkami.
- Jesteście słabe, głupie, nic wam nie wychodzi, na dodatek delikatne i płaczliwe - wymieniał. - Kocury za to są silni i chronią klan. I owszem. Jak dla mnie tylko to wam dobrze wychodzi. Zajmowanie się dziećmi! A skoro ty nie masz to możesz zawsze sobie zrobić... W zasadzie... jak się robi kociaki? - zapytał, bo nie miał pojęcia jak do tego dochodziło. Wiedział, że znajdowały się w brzuchu mamy, ale jak? Klan Gwiazdy na pewno ich nie zsyłał! W te bzdury nie wierzył i nawet nie zamierzał.
- Nie jesteśmy słabe ani głupie!- warknęła.- Czy ja się przed tobą rozryczałam? Byłam jak to powiedziałeś, delikatna? I takich rzeczy się dowiesz w przyszłości. Jesteś za mały. Po prostu... Kocur i kotka się kochają i tyle. Czyli nie zrobię sobie kociaków, skoro nie lubię kocurów. Proste?
- Tak! Jak wspomniałaś swojego tatę, to miałaś łzy w oczach! - wytknął jej to. Słysząc ostatnie jej zdanie, zamarł. Wykrzywił pysk z odrazą. Że co ona takiego powiedziała?! - Wolisz... kotki? O fuj! Nie dość, że wariatka jednooka, to zboczony pedofil! - Na co on trafił?! Czemu świat go tak karał, a raczej lider?! Obrzydlistwo! Trzeba było jej wybić ze łba tą samą płeć! Przecież... Ta wariatka mogła zrobić coś jego siostrze! Chyba by ją ubił, gdyby dowiedział się, że ją tknęła! Musiał znaleźć jej kocura, bo być może to przez to zdziwaczała. Przez samotność.
<Mentorko? <3>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz