Czemu musiała dostać takiego gnoja za ucznia?! Czy ktoś robił sobie z niej żarty? I do tego ten dzieciak nie chciał iść na trening. Ona też, i co? Był tak irytujący, że nawet nie chciała się z nim cackać. Z pewnością będzie żałowała tego, że tuż po ceremonii nie poszła do Rudzika prosząc o zmianę mentora. Przecież… On był jakąś jedną wielką tragedią życiową!
- Bachorze, wychodź ze swojej kryjówki, ale już!- krzyczała, próbując znaleźć dzieciaka.- Twoja matka się dowie, jakim jesteś tchórzem! Idziemy na trening, a nie wylegiwać się i grzać leniwe dupsko!
Nie chciała go głaskać grzecznie po główce, skoro taki trening chciał. W końcu jednak wyszedł z miejsca gdzie się ukrywał. Całe szczęście… Już myślała, że straci cierpliwość. W pierwszy dzień!
- Nie ukrywałem się. Czekałem tu na ciebie. Spóźniłaś się! - rzucił pretensjonalnym tonem. Warknęła na niego, trzepiąc go ogonem po pysku. Ten jeszcze śmiał pyskować? Do niej? Była przecież od teraz jego mentorką!
- Ruchy. Nie spóźniłam się, tylko musiałam szukać idioty. Zgadnij o kim mówię?
- O sobie? Dobrze, że się znalazłaś mentorko - prychnął, kierując kroki poza obóz. W taki sposób rozpoczęli pierwszy trening. Nie chciała go niczego uczyć! Nie znała się na opiece nad innymi, młodszymi kotami! Dlatego zamyślona wywaliła się na ziemi, klnąc pod nosem.
- Naćpałaś się czegoś? Może wróć do obozu? Sam sobie poradzę. Nie będzie mnie uczyć przynajmniej taka wronia strawa.
- Zamknij się bachorze. Jestem twoją mentorką, teraz musisz być mi posłuszny, racja? To co, chcesz sobie popływać? Czy może wspinać na drzewa?
Kocur jedynie się zjeżył. Zresztą i tak wyglądał jak jakiś jeż, więc mało co zmienił mu się wygląd. Dalej miał pysk idioty.
- Nie zasługujesz na mój szacunek - miauknął tylko. - Wolę polować - stwierdził, nie wybierając nic z tego co mu zaproponowała
Warknęła, wbijając w niego ostry wzrok. I nagle teraz musiała coś wymyślić, tak? Tylko dlatego, bo Rudzik stwierdził, że idealnie się nadaje do tłumaczenia mu głupot?
- Dobrze. To...uh...- mruknęła, próbując ułożyć sobie to wszystko w głowie. Nie potrafiła uczyć przecież! Czego oni od niej oczekiwali?! Jedynie stała, próbując wymyślić coś mądrego. Ten spojrzał na nią i prychnął.
- Co uh? Jak chcesz ryczeć to tam są krzaki - wskazał je ogonem.
- Zamknij się!- warknęła.- Próbuję coś wymyślić- mruknęła, z powrotem przystępując do ponownego myślenia.- To... Uh... Musisz ten... Nauczyć się pozycji łowieckiej... Jak szukać zwierzyny... Jak zaatakować... Na Klan Gwiazd, czemu muszę być mentorką.
- Też tego nie wiem. Możemy wrócić do klanu i zrzekniesz się bycia mentorem, a mi dadzą kogoś normalnego i kompetentnego, kto nie wierzy w ten śmieszny Klan Gwiazdy.
- Nie wierzę w Klan Gwiazd. A poza tym, nie mogę się zrzec bycia mentorem. Nie da się tak. Muszę uczyć takiego grzdyla jak ty i osobiście mi się to nie podoba, tobie pewnie też nie.
- Owszem nie podoba, bo ucząc się u ciebie, zawiodę matkę. Spójrzmy sobie szczerze. Niczego mnie nie nauczysz, bo sama nic nie umiesz! Trzymają cię w klanie z litości i tyle
- Może. Ale nie zgadzam się z tobą, bo umiem więcej od ciebie. To... Uh... Pozycja łowiecka- mruknęła, ustawiając się tak jak powinna.- Jeżeli do końca dnia nie zrobisz tego dobrze, to następna nasza lekcja będzie polegała na bieganiu w kółko wokół drzewa- otrzepała się i wstała. - Ruchy, ruchy. W końcu nie chcesz zawieść matki?
- Sama będziesz biegać wokół drzewa - prychnął, ale po chwili pokazał tą swoją “pozycję”.
- Widzisz? Umiem. To proste
Westchnęła.
- Rzeczywiście. Niżej dupę, wyglądasz jakbyś srał. Pamiętaj żeby ci łapy nie drżały, bo cię zwierzyna zauważy. Ani ogonem nie szuraj. Bo szeleścisz liśćmi.
- Sama srasz! - fuknął do niej, obniżając tyłek, pozostając w bezruchu. - I co? Dobrze?
Przekrzywiła łeb.
- Całkiem całkiem. Teraz powtórz pięćdziesiąt razy i jesteśmy kwita- uśmiechnęła się,
- Przecież wiem już jak to się robi! Wyjdzie mi to zawsze! - powiedział, siadając. - Patrz, Obsrana. - znów przybrał pozycję łowiecką. - Widzisz?
- Krzywo. Źle masz ustawione łapy. Popraw- zaśmiała się, kładąc się na podłożu i zaczynając myć sobie futro. Nie zamierzała się przemęczać.
- Ej! Nie leż tak, tylko ucz! - fuknął. - Już umiem! - zapewnił. - Chcę polować!
- To poluj. Powodzenia- miauknęła z udawaną ekscytacją, dalej się leniąc.
- Ale ja nie umiem polować! Masz mi to pokazać! - podszedł do niej, wysuwając pazury. - Nie zamierzam tkwić w miejscu, gdy moja siostra będzie zdobywać laury. Rusz się Obsrane Echo, bo oślepie cię na zawsze! - zagroził. Wzruszyła ramionami i obróciła się do niego plecami. Miała się bać bachora? Jakiegoś niewyrośniętego gnoja? No chyba nie.
- Chciałeś polować, to poluj. Chciałam cię nauczyć jak to robić, ale skoro wiesz lepiej...
- Każesz robić mi 50 powtórzeń pozycji łowieckiej! To nie polowanie! - syknął, stając nad nią. - Wstawaj. Nie bądź tak żałosna! - walnął ją łapą z pazurami w grzbiet
Warknęła i szybko wstała z podłoża. Czy on właśnie ją walnął? Chyba naprawdę miał coś poprzestawiane w głowie.
- Tak chcesz się bawić?
Przyszpiliła go do ziemi, dając mu kilka razy łapą po pysku.
- Wariatka! - wrzasnął na nią, kopiąc ją łapami. - Zostaw mnie!
Skrzywiła się nieznacznie, dalej trzymając tak ucznia.
- To co, będziesz mnie słuchać i przestaniesz wyzywać od zdrajców czy chcesz by nasze treningi tak wyglądały?- zamruczała, zbliżając pysk do jego ucha.- Zawsze mogę powiedzieć twojej matce, że się ociągasz i jesteś leniwy. Chcesz tego?
- Ani się waż! - syknął do niej. - Nie uwierzy ci, bo jesteś zdrajcą. Już i tak to wielki wstyd, że musisz mnie szkolić! - splunął jej w pysk.
Odsunęła się do tyłu, próbując pozbyć się tej obrzydliwej mazi. Fuj!
- Może i nie uwierzy, ale jeżeli zobaczy, że nic nie umiesz... To nie wiem czy będzie taka szczęśliwa- mruknęła z obrzydzeniem.- I przestań na mnie pluć! Jestem twoją mentorką, a nie zabawką.
- To nie przygniataj mnie do ziemi i nie bij! - wstał zadowolony, że to podziałało i był wolny. - I właśnie, że jesteś. Teraz jesteś moją własnością i masz mnie szkolić, bo tak ci każe. - ogłosił. - Jak nie będę nic umiał, to wyłącznie z twojej winy!
Warknęła wściekła.
- Nie. Jestem. Twoją. Własnością. Jesteś moim uczniem, którego nienawidzę. I obecna władza kazała mi ciebie uczyć, a nie jakiś obsrany palant.
- Bachorze, wychodź ze swojej kryjówki, ale już!- krzyczała, próbując znaleźć dzieciaka.- Twoja matka się dowie, jakim jesteś tchórzem! Idziemy na trening, a nie wylegiwać się i grzać leniwe dupsko!
Nie chciała go głaskać grzecznie po główce, skoro taki trening chciał. W końcu jednak wyszedł z miejsca gdzie się ukrywał. Całe szczęście… Już myślała, że straci cierpliwość. W pierwszy dzień!
- Nie ukrywałem się. Czekałem tu na ciebie. Spóźniłaś się! - rzucił pretensjonalnym tonem. Warknęła na niego, trzepiąc go ogonem po pysku. Ten jeszcze śmiał pyskować? Do niej? Była przecież od teraz jego mentorką!
- Ruchy. Nie spóźniłam się, tylko musiałam szukać idioty. Zgadnij o kim mówię?
- O sobie? Dobrze, że się znalazłaś mentorko - prychnął, kierując kroki poza obóz. W taki sposób rozpoczęli pierwszy trening. Nie chciała go niczego uczyć! Nie znała się na opiece nad innymi, młodszymi kotami! Dlatego zamyślona wywaliła się na ziemi, klnąc pod nosem.
- Naćpałaś się czegoś? Może wróć do obozu? Sam sobie poradzę. Nie będzie mnie uczyć przynajmniej taka wronia strawa.
- Zamknij się bachorze. Jestem twoją mentorką, teraz musisz być mi posłuszny, racja? To co, chcesz sobie popływać? Czy może wspinać na drzewa?
Kocur jedynie się zjeżył. Zresztą i tak wyglądał jak jakiś jeż, więc mało co zmienił mu się wygląd. Dalej miał pysk idioty.
- Nie zasługujesz na mój szacunek - miauknął tylko. - Wolę polować - stwierdził, nie wybierając nic z tego co mu zaproponowała
Warknęła, wbijając w niego ostry wzrok. I nagle teraz musiała coś wymyślić, tak? Tylko dlatego, bo Rudzik stwierdził, że idealnie się nadaje do tłumaczenia mu głupot?
- Dobrze. To...uh...- mruknęła, próbując ułożyć sobie to wszystko w głowie. Nie potrafiła uczyć przecież! Czego oni od niej oczekiwali?! Jedynie stała, próbując wymyślić coś mądrego. Ten spojrzał na nią i prychnął.
- Co uh? Jak chcesz ryczeć to tam są krzaki - wskazał je ogonem.
- Zamknij się!- warknęła.- Próbuję coś wymyślić- mruknęła, z powrotem przystępując do ponownego myślenia.- To... Uh... Musisz ten... Nauczyć się pozycji łowieckiej... Jak szukać zwierzyny... Jak zaatakować... Na Klan Gwiazd, czemu muszę być mentorką.
- Też tego nie wiem. Możemy wrócić do klanu i zrzekniesz się bycia mentorem, a mi dadzą kogoś normalnego i kompetentnego, kto nie wierzy w ten śmieszny Klan Gwiazdy.
- Nie wierzę w Klan Gwiazd. A poza tym, nie mogę się zrzec bycia mentorem. Nie da się tak. Muszę uczyć takiego grzdyla jak ty i osobiście mi się to nie podoba, tobie pewnie też nie.
- Owszem nie podoba, bo ucząc się u ciebie, zawiodę matkę. Spójrzmy sobie szczerze. Niczego mnie nie nauczysz, bo sama nic nie umiesz! Trzymają cię w klanie z litości i tyle
- Może. Ale nie zgadzam się z tobą, bo umiem więcej od ciebie. To... Uh... Pozycja łowiecka- mruknęła, ustawiając się tak jak powinna.- Jeżeli do końca dnia nie zrobisz tego dobrze, to następna nasza lekcja będzie polegała na bieganiu w kółko wokół drzewa- otrzepała się i wstała. - Ruchy, ruchy. W końcu nie chcesz zawieść matki?
- Sama będziesz biegać wokół drzewa - prychnął, ale po chwili pokazał tą swoją “pozycję”.
- Widzisz? Umiem. To proste
Westchnęła.
- Rzeczywiście. Niżej dupę, wyglądasz jakbyś srał. Pamiętaj żeby ci łapy nie drżały, bo cię zwierzyna zauważy. Ani ogonem nie szuraj. Bo szeleścisz liśćmi.
- Sama srasz! - fuknął do niej, obniżając tyłek, pozostając w bezruchu. - I co? Dobrze?
Przekrzywiła łeb.
- Całkiem całkiem. Teraz powtórz pięćdziesiąt razy i jesteśmy kwita- uśmiechnęła się,
- Przecież wiem już jak to się robi! Wyjdzie mi to zawsze! - powiedział, siadając. - Patrz, Obsrana. - znów przybrał pozycję łowiecką. - Widzisz?
- Krzywo. Źle masz ustawione łapy. Popraw- zaśmiała się, kładąc się na podłożu i zaczynając myć sobie futro. Nie zamierzała się przemęczać.
- Ej! Nie leż tak, tylko ucz! - fuknął. - Już umiem! - zapewnił. - Chcę polować!
- To poluj. Powodzenia- miauknęła z udawaną ekscytacją, dalej się leniąc.
- Ale ja nie umiem polować! Masz mi to pokazać! - podszedł do niej, wysuwając pazury. - Nie zamierzam tkwić w miejscu, gdy moja siostra będzie zdobywać laury. Rusz się Obsrane Echo, bo oślepie cię na zawsze! - zagroził. Wzruszyła ramionami i obróciła się do niego plecami. Miała się bać bachora? Jakiegoś niewyrośniętego gnoja? No chyba nie.
- Chciałeś polować, to poluj. Chciałam cię nauczyć jak to robić, ale skoro wiesz lepiej...
- Każesz robić mi 50 powtórzeń pozycji łowieckiej! To nie polowanie! - syknął, stając nad nią. - Wstawaj. Nie bądź tak żałosna! - walnął ją łapą z pazurami w grzbiet
Warknęła i szybko wstała z podłoża. Czy on właśnie ją walnął? Chyba naprawdę miał coś poprzestawiane w głowie.
- Tak chcesz się bawić?
Przyszpiliła go do ziemi, dając mu kilka razy łapą po pysku.
- Wariatka! - wrzasnął na nią, kopiąc ją łapami. - Zostaw mnie!
Skrzywiła się nieznacznie, dalej trzymając tak ucznia.
- To co, będziesz mnie słuchać i przestaniesz wyzywać od zdrajców czy chcesz by nasze treningi tak wyglądały?- zamruczała, zbliżając pysk do jego ucha.- Zawsze mogę powiedzieć twojej matce, że się ociągasz i jesteś leniwy. Chcesz tego?
- Ani się waż! - syknął do niej. - Nie uwierzy ci, bo jesteś zdrajcą. Już i tak to wielki wstyd, że musisz mnie szkolić! - splunął jej w pysk.
Odsunęła się do tyłu, próbując pozbyć się tej obrzydliwej mazi. Fuj!
- Może i nie uwierzy, ale jeżeli zobaczy, że nic nie umiesz... To nie wiem czy będzie taka szczęśliwa- mruknęła z obrzydzeniem.- I przestań na mnie pluć! Jestem twoją mentorką, a nie zabawką.
- To nie przygniataj mnie do ziemi i nie bij! - wstał zadowolony, że to podziałało i był wolny. - I właśnie, że jesteś. Teraz jesteś moją własnością i masz mnie szkolić, bo tak ci każe. - ogłosił. - Jak nie będę nic umiał, to wyłącznie z twojej winy!
Warknęła wściekła.
- Nie. Jestem. Twoją. Własnością. Jesteś moim uczniem, którego nienawidzę. I obecna władza kazała mi ciebie uczyć, a nie jakiś obsrany palant.
<Nastroszony?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz