Wydawałoby się, że to głupie zdanie wypadające z ust nieświadomego kociaka. Być może i tak było, lecz Szakal już wiedziała, że polując, odbierasz komuś szczęście, sprawiasz ból, stajesz się sprawcą tragedii. Idealne wyjście stało otworem, a ona nie miała zamiaru z niego nie skorzystać. Jej podejście do sytuacji można było opisać jednym słowem - pacyfistka, i to bardzo naiwna. Chciała siać dobroć, a wręcz być sama dobrocią, jej najprawdziwszą postacią. Próbowała w swojej główce stworzyć świat idealny - nieważne, że każdy dorosły znał już gorzką prawdę; byt na Ziemi nigdy nie jest perfekcyjny i zawsze wypełnia się nieprzyjemnymi wydarzeniami, na które nikt nie ma wpływu.
– Nie rozumiem, dlaczego nie chcesz jeść upolowanej zwierzyny? - zapytała skonsternowana Bielicza Łapa. - Zapewniam cię, że być może nie wygląda zawsze apetycznie, ale w ostateczności smak bierze górę nad tym, co pokazuje wzrok.
– Tu nie chodzi o to, co jesz, ale o to, jakie są tego skutki. - Zapiszczała złotawa - Po prostu chcę, aby każdy mógł się cieszyć życiem, tak jak my.
– Ah, kapuję, lecz-
– To tak nie działa, moja droga. - Przerwała Irgowy Nektar, dając do zrozumienia uczennicy, że teraz kolej na jej przemowę. - Twoje plany są jak najbardziej zrozumiałe i nie mam zamiaru w nie ingerować, lecz najpierw mnie posłuchaj, zanim do nich rzeczywiście przystąpisz. - Lekki wdech dotarł do uszu przysłuchujących się - Koty żywią się mięsem od zarania dziejów, to nasz naturalny pokarm, do którego jesteśmy od dawna przystosowani. Posiadamy ostre kły i pazury, by móc rozrywać twarde mięśnie oraz wyczulony węch i ponadprzeciętny wzrok pozwalający na wypatrzenie ofiary wśród gęstych krzewów. Natura ukształtowała ciebie w taki sposób, byś mogła być łowcą, a nie zwierzyną. Można przeciwstawiać się jej prawom, ponieważ zazwyczaj to my jesteśmy stwórcami swojego losu, jednakże tutaj występuje wyjątek.
W oczach zastępczyni Szakal ujrzała zmartwienie, a może jej się wydawało? Kocię skuliło się, czując na swoich barkach ciężar zawodu, jaki sprawiła swojej babce. Znowu miała się za śmiecia, niewartego bycia na lekcjach. Irgowy Nektar pokładała w niej nadzieję, biorąc na pierwsze zajęcia w tak młodym wieku. A ona co? Zwaliła wszystko! Jedyne czego teraz pragnęła, to zapaść się pod ziemię i nigdy nie wyjść; ale co było, to było - musiała się pogodzić ze swoim błędem, dlatego też podniosła ponownie głowę i słuchała ze skupieniem pouczenia.
– Jeszcze przed rządami Mrocznej Gwiazdy spotkałam na drodze samotniczkę. Tak jak ty miała wstręt do zwierzyny, więc dieta kocicy składała się głównie z jadalnych owoców. Nie służyło jej to zbytnio - przez niedożywienie była tak mała jak uczeń, a kości rysowały się na bokach, wręcz kłując tych, co chcieli się do niej przytulić. Za wzrostem i osłabieniem szło utrudnienie w funkcjonowaniu. Często chorowała, aż pewnego dnia padła pod łapami pieszczocha, który nawet nie znał podstaw walki. Jej śmierć należała do godnego pożałowania odejścia z tego świata.
Opowieść uderzyła rzeczywistością, od której tak bardzo odwracała wzrok. To nie może być prawda! Czy naprawdę to tak wygląda? Czy naprawdę…
– Nie mam innego wyjścia?
– Nie chcę ci robić niepotrzebnych nadziei - nie ma na to innego sposobu. Czeka cię pełny brzuch wypełniony zwierzyną bądź głód spowodowany ich brakiem. Nie martw się jednak, masz jeszcze czas. Na razie twoim jedynym pokarmem pozostanie mleko matki. - Westchnęła - Wróćmy lepiej do ziół, bo za bardzo oddaliliśmy się od tematu. - Przesunęła łapą łodygę z fioletowymi kwiatami - Tutaj z kolei mamy Lawendę - idealna roślina maskująca zapach. Smarujemy nią głównie trupy…
Nie słuchała już dalej nauk babki. Czuła coraz to mocniej, jak głowa zaczyna zbliżać się do trawy. Walczyła z zamykającymi się powiekami i własnymi wątpliwościami. Nie starczyło jej jednak siły - opadła z hukiem, strasząc przy tym Bieliczą Łapę.
***
księżyc później, jeszcze podczas przeprowadzki
TW: Brutalne opisy, gore
Mrożący krew w żyłach krzyk wybudził ją natychmiastowo i skutecznie ze snu. Ogłupiona wykręciła głowę, by ujrzeć TĘ scenę - scenę mordu, krwi i przerażenia ginącej.
Oniemiała. Szał królował w każdej części Słodkiego Kwiatuszka - tego samego wojownika, który sługusował każdemu potrzebującemu pomocy. Ceniła go bardzo za ciężką pracę i znoszenie upokarzającego imienia. Teraz zachwyt znikł i zastąpiło go przerażenie. Łapy wściekle biły w zakrwawione futro Spasionej Świni, wyrywały kęsy czerwonego mięsa na wierzch wraz z pracującymi flakami, oszpecały gruby pysk kocicy. Chora radość biła z syna lidera, gdy kolejne organy leciały na prawo i lewo, jakby były zwykłymi, nic nieważącymi piórami. W całym tym zajściu osocze krwawiło polanę, zamieniając miejsce odpoczynku w koszmar. Winna zdążyła już zginąć podczas tortur, ale on nie przestawał - nienasycenie wypełniało jego duszę. Przed nią poleciało oko zmasakrowanej, trafiając niemal pod łapy. Siła rozbicia spowodowała, że z kulistego narządu wyleciał gęsty płyn przypominający łzy, mieszając się z krwią oderwanych naczyń. Szakal mogłaby przyrzec, że ta żółta tęczówka stanowiła osobny organizm. Rozszerzona źrenica znacząco wskazywała na rozpacz i strach, będące ostatnimi towarzyszami doli zmasakrowanej. To, co miała przed sobą, starczyło, by w piersi wybuchł krzyk. Czemu to się działo? Co takiego zrobiła Spasiona Świnia, by zasłużyć na tak makabryczną śmierć? Czy tak właśnie wyglądała natura - brutalna, nieznająca litości?
Nawet nie próbowała nad tym myśleć, teraz liczyła się wyłącznie ucieczka, dzięki której oddali się od mrocznego widowiska.
Zarazem za kotką ktoś szybko się zbliżał. Wystarczył wyłącznie jeden skok, by znalazł się zaraz koło niej - zasłonił szybko oczy, powodując w niej jeszcze większą panikę.
– Odejdź! Puszczaj mnie! - wykrzyczała z całej siły.
Nawet nie próbowała nad tym myśleć, teraz liczyła się wyłącznie ucieczka, dzięki której oddali się od mrocznego widowiska.
Zarazem za kotką ktoś szybko się zbliżał. Wystarczył wyłącznie jeden skok, by znalazł się zaraz koło niej - zasłonił szybko oczy, powodując w niej jeszcze większą panikę.
– Odejdź! Puszczaj mnie! - wykrzyczała z całej siły.
<Bielicza Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz