Naprawdę nie rozumiał tego, dlaczego Agrest to zrobił. Zawsze uważał go za tego miłego kota, który był czasami dla niego niczym starszy brat. Więc to co zrobił biednemu Kuklikowi, przez chwilę nie chciało mu wyjść z głowy. Może tak działała władza? Odbiło mu. Stawał się taki jak Komar. Kiedy zacznie i jego wyzywać czy też bić? Nie mógł się z tym pogodzić.
Widział jak kocur cierpiał, przez to, że zastępca go wykorzystał w tak podłym celu. On doskonale zdawał sobie sprawę, co ten czuł. Miodunka w końcu zrobiła z nim to samo. Naćpała i dopięła swego.
Ale sam fakt, że Agrest zgwałcił swojego przyjaciela, był okropny.
- N-no wiem. T-to też dla mnie dziwne. Nie spodziewałem się tego po nim. Wiesz, że dostałem od niego ślimaka? A... tobie? Dał ci coś? - zapytał.
Może tak dowie się, czy przypadkiem adorował biednego szylkreta już wcześniej. Może przygotowywał się do tego? Miał jakiś plan, który właśnie dobiegł końca, gdy dostał to co chciał?
- N-nie... N-nic m-mi n-nie d-dał - miauknął.
Nic mu nie dał? Więc ta teoria była do wyrzucenia. Pamiętał te miłe gesty, gdy leżał z Lukrecją na polanie. Tak zwykle robili zakochane koty... A skoro mu nie dał, a mimo to zrobił mu krzywdę, to oznaczało, że...
- Och... T-to znaczy, że... że traktuję cię jak rzecz! W-współczuję. J-jakby mu zależało na twoim szczęściu i dobrym samopoczuciu, na pewno przed tym dałby ci coś. Ja na przykład bym chętnie dostał kwiatka, a nie od razu... no takie złe zachowanie - starał się mówić delikatnie, by go nie speszyć.
Wiedział jak trudno rozmawiało się o tych rzeczach.
Kuklik przekrzywił łeb.
- A-ale... O-on j-jest m-miłym k-kotem! T-tylko ostatnio... J-jakoś m-miał g-gorszy n-nastrój i... W-wiesz.
Był miły, racja. Zgrywał jednak takiego. Znał już kota, który swoim zachowaniem przeczył temu, kim tak naprawdę był. Krwawnik w końcu był uważany za cichego i spokojnego wojownika. A naprawdę... To był potwór. On o tym wiedział, ale szylkret nie. Czasem przyjaciele bywali fałszywi.
- J-ja też sądziłem, że kot, który był miły jest... no dobrym kotem. I okazało się, że to kłamstwo. Gdyby miał gorszy nastrój, zachowałby tą chęć dla siebie, a nie cię krzywdził - starał się go przekonać do tego, że nie powinien go bronić. Nie zasługiwał na to. Powoli brzydził się zastępcą i jego zagrywkami w stronę kocura.
- J-jaką chęć? Chęć do s-skrzywdzenia? W-wiesz... M-może m-musiał w-wyładować s-swoje emocje... I j-ja g-go w-wcześniej chyba w-wkurzyłem... W-więc... T-to b-było d-do przewidzenia.
Było do przewidzenia i na to pozwolił? Nie za bardzo wiedział jak do tego podejść. Podobało mu się to? Czemu uważał, że ten mógł go zgwałcić, bo wyładowywał tylko swoje emocję? To nie było zdrowe zachowanie. Czyżby mu groził, by tak mówił?
- A-ale to go nie usprawiedliwia! Mógł pójść wyżyć się na drzewie czy mchu, a nie na tobie. J-ja wiem jak to jest, b-bo mnie też to spotkało. Jednak... nie byłem tego świadomy, bo mnie naćpano, a-ale... ale pamiętam... niektóre o-obrazy - zadrżał.
Trudno mu było powracać do tych wspomnień i o tym mówić, ale byli tacy sami. Oboje skrzywdzeni przez fałszywie bliskie osoby. Mogli się zrozumieć i podzielić swoim cierpieniem. Może nawet nawiązałaby się pomiędzy nimi nić porozumienia oraz wsparcia?
Kuklik zasmucił się nieco.
- A-a... T-ten k-ktoś c-co ci z-zrobił?
- S-skrzywdził tak jak ciebie - Zwiesił głowę. - T-tylko to nie był kocur, a kotka. N-no i... ja rozumiem, że gdybyś się na to zgodził, to by wszystko wyglądało inaczej. Jednak nie jesteś gejem, a Agrest cię do tego zmusił, co... co jest przykre. Nie spodziewałem się tego po nim.
<Kuklik?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz