Nie mógł uwierzyć, że do tego doszło. Przeprosił go, tego okropnego kocura, który zniszczył mu życie. Nie chciał tego, ale partner go zmusił. Tak chyba nigdy nie wypowiedziałby tych słów.
- Tak... bardzo miło... To jak już jesteśmy kwita, to wracajcie do nauki - miauknął do nich.
- No dobrze, dobrze, skoro tak ci zależy. Też nie mogę się doczekać, aż zostanę wojownikiem - zamruczał uczeń, puszczając mu oczko.
Skrzywił się bardziej, zajmując się siedzeniem i czekaniem, aż skończą naukę.
***
*Porą Nagich Drzew, dawno temu na starych terenach*
Kara Pożaru dobiegła końca. Mógł wrócić na normalne treningi. Dzisiaj szli w teren, brodząc w śniegu. Musiał przyznać, że mimo tego czasu jaki minął, nadal czuł do niego... dystans.
- Miło nareszcie wybrać się na trening na świeżym powietrzu, prawda? We trójkę... sami, na śnieżnym pustkowiu... - mruknął uczeń, który najwyraźniej był w wyśmienitym nastroju.
- Prawda - zgodził się z nim jego mentor, wdychając mroźne powietrze.
Czarny też kiwnął głową, chociaż wolałby leżeć w ciepłym legowisku, tuląc się do Czarnowrona. Akurat w takiej mroźnej porze, jego długie futro było cudownym miejscem do spania.
- To co dzisiaj chciałbyś porobić, Leśna Łapo? - zapytał rudzielec swoją mniejszą kopię.
Nie zauważył jak posłał mu uśmieszek, sunąc dalej za nimi ze znudzeniem. Nic nie wyczuł przez całą drogę. Ani grama królika... Był głodny i osłabiony. Naprawdę nie chciało mu się z nimi nigdzie chodzić.
- Hmmm.... - udał zastanowienie. - Chciałbym... pokazać mojemu przyjacielowi, jak dobrze mi idzie w treningu walki. Co ty na to, Węgiel?
Dopiero po chwili dotarło do niego to, co powiedział uczeń. Spojrzał zaskoczony w jego stronę. Czy to na pewno miał być trening? A co jeśli kocur chciał się jakoś na nim zemścić?
- To świetny pomysł. Przydałoby sprawdzić twoje umiejętności - zgodził się z tym Czarnowron. - Kochanie? - zwrócił na niego wzrok.
Nie mógł się nie zgodzić. Nieważne jak bardzo chciał, jego partner zmusi go do tego tak czy siak.
- No... w zasadzie mogę... - mruknął.
Kamienna Gwiazda w końcu dobrze go wyszkoliła, gdy jeszcze razem trenowali, a szansa na zlanie Leśnej Łapy mogła być bardzo kusząca. Widział w końcu jak sobie radził. Nie wydawał się dość wojowniczy, a na dodatek miał braki. Może to będzie dla niego korzystne?
Leśna Łapa zadowolony uśmiechnął się.
- Więc? Kiedy zaczynamy?
- Odejdźmy na ubocze, by nikomu nie przeszkadzać i wtedy możecie zacząć - zadecydował rudy, kierując kroki w miejsce, w którym miał odbyć się ich trening.
Skinął głową, podążając za wojownikiem i gdy byli na miejscu, ustawił się odpowiednio, gotów do walki. Widział jak Pożar schylił się, ustawił w bojowej pozycji i tylko czekał na znak do ataku. Przełknął ślinę, bo zaczęły brać go wątpliwości, co do tego wszystkiego.
Czarnowron dał im znak i zaczął obserwować ich sparing. Czarny od razu rzucił się na młodszego, próbując powalić go na ziemię. Nie mógł czekać. Trzeba było działać nim ten zrobi pierwszy krok.
Rudzielec szybko schylił się, unikając jego ataku.
- Ostro. Nie wiedziałem, że tak umiesz - rzucił Leśna Łapa, trzymając się nisko ziemi, by zaraz wyskoczyć w jego kierunku.
Nie odpowiedział na to, robiąc unik przed jego skokiem. Zamachnął się łapą w jego bok, lecz i tego udało mu się uniknąć, jednak ledwo, o włos. Leśna Łapa skoczył jeszcze raz, celując w łapy, by się wywalił. Odskoczył, czując na futrze muśnięcie jego kończyn. Było blisko, lecz dzięki temu skrócił między nimi dystans. Napiął się, dając mu z łatwością łapą po pysku.
Pożar najeżył się, niezadowolony. Spróbował jeszcze raz go powalić, tym razem szarżując prosto w jego stronę. To mogło źle się skończyć, dlatego szybko się cofnął, by nie zostać powalonym. Pech jednak sprawił, że potknął się o łapę Czarnowrona, na którego nieuważnie wpadł i skończył na ziemi.
<Leśny?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz