Wrócił zmęczony z treningu. Wszystko go bolało. Jęknął, padając na mech obok Paskudnej Łapy w ich nowozbudowanym legowisku. Powinien cieszyć się, że został uczniem i miał teraz czekoladową na wyciągnięcie łapy, ale... jego mentorka wszystko psuła. Dalej nie mógł uwierzyć w to, że lider mu ją przydzielił. Była beztalenciem, okropną wronią strawą i z chęcią wyrwałby jej te kłaki, zmuszając do schylenia przed nim łba. Nie wiedział jak zostanie wojownikiem. To graniczyło z cudem. Musiał znaleźć sobie kogoś kompetentniejszego, kto zadba o jego wyszkolenie. Nie mógł zawieść matki i przegrać zakładu z siostrą!
- Ha. Zobacz. - Uśmiechnął się do niej, na razie wyrzucając te czarne myśli z głowy. - Jestem teraz uczniem i mieszkamy razem.
Dostrzegł jak ta zadrżała lekko, wbijając pyszczek w mech. To go rozbawiło. Chociaż nie tak dawno kotka napsuła mu krwi, przez co zmuszony był ją ukarać, teraz miał inne rzeczy na głowie niż chowanie urazy. Przysunął się do niej, postanawiając się z nią nieco podroczyć. Nie mógł przecież dać jej spokoju.
- Jak ci idzie trening? - Musiał wiedzieć czy sobie radziła. Gdyby ona umiała więcej od niego, to byłby dopiero dla niego wstyd!
- N-nie idzie - mruknęła, znowu się odsuwając. - J-jest... S-słabo.
Zaśmiał się pod nosem. To były dobre wieści. Czyli nie wygłupi się przed nią, jeżeli przypadkiem będą zmuszeni ze sobą trenować lub co gorsza, Paskudzie odbije tak ego, że zacznie się przechwalać swoimi osiągnięciami. Chociaż w to wątpił.
- No a czego się spodziewałaś po sobie? Mi idzie znakomicie. Upolowałem od razu mysz - skłamał, chcąc wyjść na tego lepszego.
Zwiesiła łebek.
- T-to... Świetnie. J-jesteś b-bardzo utalentowany - przyznała cicho.
Prawda. Był utalentowany i nie tylko. Nikt jednak tego nie dostrzegał, przez co musiał to wszystko udowadniać!
- Wiem. Ale muszę przyznać, że trening jest męczący. Nie lubię swojej mentorki, to leniwa klucha - Machnął ogonem. - A twoja jaka jest?
Zadrżała, na samo wspomnienie Makowego Pola.
- B-boję się j-jej. O-ona... J-jest straszna. B-bo j-ja nie umiem nic z-zrobić... I j-jest wściekła.
Och skąd on to znał... Znaczy... Nie bał się swojej mentorki! On? Pff... Może i udało jej się sprawić, że odczuwał niepokój, ale to było przejściowe doznanie. Szybko sprawi, że kotka sama je poczuje, gdy tylko się do niej dobierze.
- Nie przejmuj się. To głupia kotka. Próbuje sobie podnieść ego, bo wie, że jest niczym, tak jak ty. - miauknął swoje mądrości.
<Paskuda?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz