Otworzył z szokiem pysk, czując jak jego frustracja osiąga najwyższy poziom. Jak... jak mogła w taki sposób się wybronić z tych oskarżeń?! Spojrzał na mamę, która zamyśliła się, pewnie przyznając jej rację, skoro to widziała! Nie mógł uwierzyć w to, jak ta nędzna istota potrafi sprawnie manipulować faktami, wygrywając z nim ten spór! Miał ochotę wrzeszczeć. Nie dało się jej przegadać!
— To nie są oszczerstwa! Ty kłamiesz! Jesteś nienormalna, chcesz zniszczyć mi życie! — miauknął piskliwie. — To niesprawiedliwe!
Z każdą chwilą nienawidził jej coraz bardziej. Czemu nie mógł z nią wygrać? Bo co? Była starsza? On był kocurem! Silniejszą jednostką od takiej wroniej strawy jaką była!
— Nie chcę zniszczyć ci życia, dlaczego próbujesz zrobić ze mnie najgorszą? Zwracam po prostu uwagę na to, że to co robisz i mówisz, nie jest niczym dobrym — odparła.
Położył po sobie uszy, nie mając pojęcia jak się z tego wybronić. Znów postawiła go w złym świetle! A tak naprawdę to ona była tą złą! Miała zdradliwy język. Ktoś powinien się go pozbyć dla dobra klanu.
— Czemu miałbym kłamać? Czemu miałbym stawiać cię w złym świetle bez powodu? Ty wmawiasz mojej mamie, że jestem okropnym synem, ty! Ja nic twoim rodzicom o tobie nie mówiłem! Uderzyłaś mnie, to nie był mój wymysł, ani kłamstwo. Skoro to niehonorowe i znasz ten ból, bo też dostałaś po pysku i to wiesz, to czemu to zrobiłaś?! Czemu teraz wmawiasz mi, że to się nie wydarzyło, skoro dobrze to pamiętam! Myślisz, że jestem jakiś głupi czy co? Że łyknę twoje postrzeganie świata? A może masz coś z głową i nie pamiętasz tego? Zwariowałaś jak swój ojciec?
— Zadajesz wiele pytań, na które odpowiedzi powinieneś znać tylko ty sam. Nie wiem, co siedzi w twojej głowie i nie wiem, czemu usilnie próbujesz zwalić winę za wszystko na mnie. Nie szukam konfliktów, a ty na siłę próbujesz wzmocnić między nami linie nienawiści. Masz za dużo wolnego czasu? Nudzi ci się? Zacznij trenować, pomyśl o tym, co możesz zrobić w przyszłości, aby przysłużyć się klanowi, ale nie rób tego poprzez ubliżanie innym — poleciła.
— Dobra. — Przybrał zacięty wyraz pyska. — Właśnie, że będę trenował! Ale jeśli znów przyjdziesz mnie wyzywać, to odpowiem ci tak samo! — ostrzegł ją. — Nie pozwolę się traktować z góry, przez kogoś takiego jak ty! Ja dobrze wiem jaka jesteś i cokolwiek mi nie powiesz, moja opinia się nie zmieni. Jeżeli zależy ci na ociepleniu naszej relacji, bo widzę po twoich słowach, że nie chcesz dalej brnąć w konflikt, to pierwsza wyciągnij do mnie łapę — Dumnie się wyprostował, oczekując na jej decyzję.
— Nie — odparła pewnie, odwracając się do niego tyłem. — Nie zamierzam naprawiać twoich błędów. Ty się źle zachowujesz, więc ty przepraszasz. Skoro tego nie rozumiesz, to żegnam cię. Odezwij się, jak dorośniesz — rzuciła ozięblej i odeszła.
Najeżył się, mordując ją wzrokiem. Była egoistyczna i cyniczna! Okropna! Miał nadzieję, że zdechnie gdzieś na tym treningu. Jeżeli nie... To wymyśli inny sposób na postawienie się jej. W tym celu musiał jednak naprawdę dorosnąć, bo jako kocie nie mógł jej nic zrobić, a tym bardziej zagrozić.
***
Wracał ze swojego treningu ze Zboczonym Echo. Kotka go denerwowała całą swoją osobą. Nie zamierzał się jej słuchać, wręcz za honor wziął sobie to, by zapłaciła za swoje zbrodnie. Na samą myśl o tym co mu zrobiła, przebiegały mu po grzbiecie dreszcze. Trzeba było znaleźć jej jakiegoś kocura. Być może wtedy wyleczy ją z tej choroby.
Idąc tak, nie patrzył przed siebie, przez co omal nie zderzył się z Zajęczą Łapą, która na jego widok zrobiła śmieszną minę.
— Niesamowite, ty jeszcze dychasz — prychnęła. — Ciekawe, na jak długo...
Zjeżył się na jej widok, czując palącą nienawiść.
— I wzajemnie — syknął. — Dalej jesteś uczennicą? Jak mi przykro. Słyszałem, że mentorka ci zdechła, ojoj biedactwo. Nie masz teraz wtyków u lidera, za to twój zboczony ojciec ma, skoro daje dupy Rudzikowi. Musisz być naprawdę z niego dumna.
<Zając?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz