– A ty co tu robisz, gówniarzu? – usłyszał dobrze znajomy głos. Gęsi Wrzask właśnie ich zauważył. Śnieżek odsunął się trochę. Czemu on musiał przychodzić zawsze, jak Śnieżna Łapa akurat był w legowisku?
- No dalej! - krzyczał medyk.
- Przyszedłem odwiedzić siostrę — oznajmił Śnieżna Łapa, próbując zachować spokój. Gęsi Wrzask podszedł do niego.
- K**** a nie możesz znaleźć innego miejsca na te wasze spotkania? - zapytał medyk.
- Ona jest chora! - powiedział uczeń, nieco podnosząc głos — Nie widzisz?
- K**** nie jestem ślepy! - syknął Gęsi Wrzask — A teraz wynocha!
- Co? Ale przecież nic nie zrobiłem!
- Wynocha! - krzyknął medyk, złapał vana za futro na grzbiecie i wrzucił z legowiska.
***
Odkąd dostał karę, czuł się strasznie. Słyszał te szepty innych kotów, czuł na sobie te spojrzenia pełne pogardy. Dla wielu był zdrajcą. Czuł się jak w najgorszym koszmarze, który nie chce się skończyć. Nie mógł się obudzić. Przestał rozmawiać z innymi, siedział zazwyczaj sam, a jego pewność siebie zniknęła. Zniknęła tak jak jego imię. Teraz był Naiwną Łapą. Jak mógł do tego dopuścić? Nie powinien się nawet zadawać z tym samotnikiem, ale mimo to tęsknił za nim. To był jego jedyny przyjaciel, którego stracił. Nie mógł się nawet z nim pożegnać, powiedzieć, co się stało. Czuł się z tym strasznie.
- Naiwna Łapo — powiedział jakiś kot, na co Naiwna Łapa szybko się odsunął — No dalej, rusz się, musisz iść wymienić mech w legowisku starszyzny — oznajmił dość ostro. Kocurek wstał i poszedł do legowiska Gęsiego Wrzasku, by nie narobić sobie większej ilości kłopotów. Gdy szedł, słyszał za sobą szepty. Wiedział, że teraz większość klanu będzie patrzeć na niego krzywo, ale nie sądził, że aż tak go to dotknie. Myślał, że samemu da sobie doskonale radę, tak jak wcześniej, jednak się mylił. Wiedział już, jak się czuła Jutrzenkowa Łapa, podczas ich pierwszego spotkania i gdy się z niej śmiali. Wszedł do legowiska medyka, rozglądając się dookoła. Nigdzie nie widział mchu. Wszedł trochę głębiej. Nikogo w środku nie było. Podszedł więc do jednej z półek z ziołami i zaczął szukać mchu.
- Śnież... Znaczy... Naiwna Łapo, co ty tu robisz? - usłyszał za sobą głos Kuniej Norki. Lekko zjeżył sierść. Odwróci się w stronę medyczki, która właśnie zajmowała się Zapomnianym Pocałunkiem. Obok stała Płonąca Dusza i grzebała w ziemi.
- Emm... Ja szukam mchu — powiedział — Myślałem, że nikogo tu nie ma...
- Zaraz ci przyniosę mech słoneczko — miauknęła medyczka, szybko znalazła się przy półce i podała uczniowi mech. Ten kiwnięciem głowy podziękował jej i poszedł do legowiska starszyzny. Zaczął myśleć co dalej, lecz nagle wpadł na jakiegoś kota, przewracając go.
- Strasznie przepraszam Lawendowa Łapo.. - miauknął cicho i zaczął pomagać siostrze wstać.
<Lawendowa Łapo?>
[424 słowa]
[Przyznano 8%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz