Muchomorzy Jad nigdy nie był dla niej ważny, dlatego tak się zaskoczyła jego nagłą prośbą. Szczerze, sama nawet nie wiedziała kim była ta Lamparcia Łapa, ale domyśliła się, że tą marudną uczennicą medyka, którą widywała zawsze gdy potrzebowała ziół. Po co jej były podstawy walki? I dlaczego też nie wiedziała tego w takim wieku? Szary powinien sam się tym zająć, a nie prosić ją o to. Nie miała ochoty uczyć jakiegoś bachora czegoś oczywistego, ale… Nie wypadało odmówić. W końcu, naprawdę ta kotka potrzebowała edukacji, skoro zwrócił się o pomoc do "zdrajcy". Miał tyle kotów wokół siebie, a zwrocił się akurat do niej? Śmieszne.
- Nie miałeś lepszego kota? Na serio? Jestem na wpół ślepa. Ale skoro ci tak na tym zależy…- miauknęła szybko, widząc, że kocur chce coś powiedzieć.- To dobrze. Postaram się. Jeżeli niczego się nie nauczy, to nie moja wina, tylko jej. Dam z siebie wszystko, ale nie obiecuję ci, że będą z tego jakieś efekty- mruknęła, odchodząc od cętkowanego, kierując się w stronę kotki. Nie chciała dalej z nim rozmawiać. Nie chciała z nikim mieć kontaktu, potrzebowała pobyć sama. Miała wszystkiego już dość. Zmęczona spojrzała na uczennicę medyka. Złotka kotka nie sprawiała wrażenia miłej czy sympatycznej, wręcz przeciwnie. Nawet nie chciało jej się gapić na ten pysk z wystającymi zębami, więc jedynie westchnęła. W końcu, powiedziała Muchomorzemu Jadowi, że to zrobi…
- Nie miałeś lepszego kota? Na serio? Jestem na wpół ślepa. Ale skoro ci tak na tym zależy…- miauknęła szybko, widząc, że kocur chce coś powiedzieć.- To dobrze. Postaram się. Jeżeli niczego się nie nauczy, to nie moja wina, tylko jej. Dam z siebie wszystko, ale nie obiecuję ci, że będą z tego jakieś efekty- mruknęła, odchodząc od cętkowanego, kierując się w stronę kotki. Nie chciała dalej z nim rozmawiać. Nie chciała z nikim mieć kontaktu, potrzebowała pobyć sama. Miała wszystkiego już dość. Zmęczona spojrzała na uczennicę medyka. Złotka kotka nie sprawiała wrażenia miłej czy sympatycznej, wręcz przeciwnie. Nawet nie chciało jej się gapić na ten pysk z wystającymi zębami, więc jedynie westchnęła. W końcu, powiedziała Muchomorzemu Jadowi, że to zrobi…
***
Naburmuszona wracała z treningu z Lamparcią Łapą. Czemu ona się na to zgodziła? To była jakaś tragedia! Kotka niczego nie rozumiała i jedyne co jej dobrze szło, to szczere do bólu raniące słowa. To było o wiele gorsze niż te jej krzywe próby ataku czy obrony, kręciła się jak głupi pies. Irytowała ją pod każdym niemalże względem. Już miała dość gapienia się na tą czekoladową sierść z białymi plamami. Miała ją ciągle teraz przed oczami. Miała nadzieję, że nigdy nie dostanie ucznia. To było męczące.
Odstawiła kotkę do Muchomorzego Jadu. Kotka szybko skierowała się w stronę jakichś durnych kupek ziół, prychając na odchodne. Jaka ulga… W końcu mogła zostawić tą zakałę tam gdzie powinna być. Chłodnym wzrokiem zmierzyła jej mentora. Powinien zadbać o to jak się zachowuje oraz o jej wykształcenie, bo było na słabym poziomie.
- Następnym razem jak będziesz szukał dla niej nauczyciela, to idź do kogo innego- prychnęła na odchodne, chcąc być jak najdalej tej głupiej uczennicy.
<Muchomorku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz