Nie mógł zaprzeczyć, zasmucił się słysząc jej przeżycia. To było na pewno ciężkie do udźwignięcia przez kotkę, a on powinien tam być! Głupio się zachowywał obwiniając siebie za czyjeś problemy, ale to było jego rodzeństwo! Ktoś naprawdę ważny, a dla niego niemal prawie cały świat. Żył po to by im móc dawać wsparcie i pomoc. Gdzie on był, gdy kotce działa się krzywda? Cieszył się, że uznała go za najlepszego brata jakiego mogła sobie wyobrazić, ale to za mało. Nie zjawił się kiedy było trzeba, a o wszystkim dowiedział się dość późno. To wszystko czyniło z niego kogoś, kto nie poradził sobie z obowiązkiem. On śmiał szkolić się na wojownika, kogoś tak pełnego chwały, a nie potrafił podejść do siostrzyczki, kogoś tak bliskiego, by po prostu zapytać jak tam leci? Gdyby to zrobił wcześniej, może by trochę na to poradził. Może nie czułaby się taka sama, tylko… Kochana przez kogoś na tyle mocno, że nie bałaby się tego wszystkiego. Może dałaby sobie z tym jakoś radę, ale nie, wszystko musiał zepsuć! Był najgorszym bratem na świecie i teraz mógł mieć tylko nadzieję, że odkupi swoje winy.
- Wiesz... Nie jestem pewien. Ostatnio Klan Gwiazdy coś sobie średnio radził, skoro doszło do... Tego. Lecz teraz powinni się podnieść z prochów i nam pomóc, prawda? Bo to oni nas wygonili z terenów. Jeżeli znajdziemy nowy dom... To pewnie nie będzie koniec przeszkód. Ale będzie lepiej. Może w końcu znajdę jakąkolwiek żywą istotę, którą z dumą będę mógł dać upolowaną na stos zwierzyny, by inni się tym cieszyli? Bo tak w trakcie drogi to jednak kicha.
Nie pozwolił kotce odpowiedzieć, tylko szybko pognał gdzieś na bok, węsząc nosem w poszukiwaniu… Czegoś ważnego. Wskoczył w trawy, odgarniając uschnięte krzaki, które jedynie mu przeszkadzały. Niech to szlag! Akurat teraz wszędzie nagle jakby było pusto. Z obawą patrzył się na bok, by nie zabłądzić gdzieś daleko. Nie wiedział, czy wróciłby do klanu, a wtedy… Już nigdy by się nie spotkał z bliskimi. Umarłby w dziczy, sam, bez nikogo przy duszy… Straszne. Popatrzył w kępkę trawy i z uśmiechem spojrzał na znalezisko. Jest! Porwał szybko małego, białego kwiatka, uważając, żeby go nie zepsuć. Był… Piękny. Tak piękny jak jego wspaniała siostra. Wrócił do niej i wplótł kwiatuszek w jej futro.
- Patrz jaki śliczny. Tak samo jak ty- powiedział cicho, uśmiechając się do niej szeroko.
- Wiesz... Nie jestem pewien. Ostatnio Klan Gwiazdy coś sobie średnio radził, skoro doszło do... Tego. Lecz teraz powinni się podnieść z prochów i nam pomóc, prawda? Bo to oni nas wygonili z terenów. Jeżeli znajdziemy nowy dom... To pewnie nie będzie koniec przeszkód. Ale będzie lepiej. Może w końcu znajdę jakąkolwiek żywą istotę, którą z dumą będę mógł dać upolowaną na stos zwierzyny, by inni się tym cieszyli? Bo tak w trakcie drogi to jednak kicha.
Nie pozwolił kotce odpowiedzieć, tylko szybko pognał gdzieś na bok, węsząc nosem w poszukiwaniu… Czegoś ważnego. Wskoczył w trawy, odgarniając uschnięte krzaki, które jedynie mu przeszkadzały. Niech to szlag! Akurat teraz wszędzie nagle jakby było pusto. Z obawą patrzył się na bok, by nie zabłądzić gdzieś daleko. Nie wiedział, czy wróciłby do klanu, a wtedy… Już nigdy by się nie spotkał z bliskimi. Umarłby w dziczy, sam, bez nikogo przy duszy… Straszne. Popatrzył w kępkę trawy i z uśmiechem spojrzał na znalezisko. Jest! Porwał szybko małego, białego kwiatka, uważając, żeby go nie zepsuć. Był… Piękny. Tak piękny jak jego wspaniała siostra. Wrócił do niej i wplótł kwiatuszek w jej futro.
- Patrz jaki śliczny. Tak samo jak ty- powiedział cicho, uśmiechając się do niej szeroko.
<Lisek?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz