Nie spodziewał się, że ten dzień nadejdzie, ale stało się. Kamienna Gwiazda zwołała klan. Podszedł jak każdy w miejsce skąd przemawiała, zaciekawiony co miała im do przekazania. Widząc, że jej wzrok spoczął na nim, strach ścisnął mu pierś. O nie! Dowiedziała się o jego złych czynach?! Zaraz go zdegraduję do rangi kocięcia, bo nie nadawał się na miano prawdziwego wojownika? A może go wygna? Matka jak nic będzie nim zawiedziona! Już czuł jak łapy zaczynają mu drżeć. Nie chciał odchodzić z klanu! To były przecież tylko żarty! Mógł się tak tym tłumaczyć! Wiedział, że czarna przez te szkolenia knuła jak go zniszczyć i właśnie miała to zrobić!
- Podejdź, Jelenia Łapo - rozkazała.
O nie... Właśnie nadchodziło jego upokorzenie. Powinien uciec, ale nie chciał wyjść na tchórza. Skoro Leśny Pożar przeżył, to i on da radę! Wystąpił do przodu, czując wzrok wszystkich na swoim grzbiecie.
- Ja, Kamienna Gwiazda, przywódczyni Klanu Burzy, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam jako kolejnego wojownika.
Jelenia Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
Wbijał w nią zaskoczony wzrok. Że co takiego?! Mianowała go na wojownika?! Cały stres powoli zaczął go opuszczać, ale szok i zdezorientowanie pozostały. Może to jakiś jej niecny plan? Nie rozumiał... Ale było w tym coś dobrego! Mógł spać teraz w legowisku, gdzie był jego przyjaciel i... i mama... O nie! Nie będą mogli rozmawiać ze sobą, bo kotka dowie się o tym, że ją okłamał! Będą musieli wymyślić coś innego.
- Przysięgam. - miauknął, widząc że czarna oczekuję jego słów.
- Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Jelenia Łapo, od tej pory będziesz znany jako Jeleni Puch. Klan Gwiazdy cieni twoją siłę i lojalność, oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Burzy. - Liderka podeszła do niego, dotykając pyskiem jego głowy. Jako, że widział wiele mianowań, wiedział jak zareagować. Dotknął jej barku, tak jak zwykli to robić uczniowie. Po tym usłyszał jak wszyscy skandują jego nowe imię.
Cieszył się... Naprawdę. Uśmiechnął się szeroko, a potem wziął udział w kolejnej części ceremonii. Musiał pilnować obozu przez całą noc, nie odzywając się do nikogo. Nie było dla niego to trudne, ponieważ w głowie kłębiło mu się tyle myśli, że wolał je najpierw poukładać sam, a ten czas idealnie się do tego nadawał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz