Żółwik wystartował, szukając jakiegoś łatwego celu. Kogoś, kto przechadzałby się nieświadom zagrożenia z jego strony i kogoś, kto byłby na tyle blisko, by załatwić to szybko i szukać kolejnego kandydata. Musiał przecież być lepszy od Szakłaka. Już dość się poniżył przez tę akcję z rzeką. Teraz musiał być lepszy. Nawet jeśli to nie działa w ten sposób, to fajnie będzie odnieść jakieś zwycięstwo.
Kotek rozejrzał się jeszcze raz po żłobku. W końcu obrał cel. Jego brat może nie przechadzał się, jak to miał w założeniu pierwotnie niebieski, ale za to wylegiwał się spokojnie pod sąsiednią ścianą żłobka. W stronę Komara zmierzał już Szakłak, ale zaraz miał od niego odejść. Nie było nic prostszego, jak tylko udawać, że się go nie zauważyło i „niechcący” o niego zahaczyć.
Jak chciał, tak zrobił. Skierował się w stronę żółtookiego, kiedy liliowy od niego odchodził z uśmiechem i słowem „przepraszam” na pyszczku.
- Żółwiku, co ty wyprawiasz?- Nagle usłyszał jego zdziwiony głos.
- Huh?- Odwrócił się w stronę przyjaciela.- Idę przeprosić braciszka. Coś nie tak?
- Nie idź do Komara! To będzie podejrzane, jeśli...- W tym momencie ściszył głos do konspiracyjnego szeptu.- ...wiesz. Nie możemy na wszystkich wpadać po kolei i to tylko my dwoje. Domyślą się.
Faktycznie, o tym Żółwik nie pomyślał, za to zauważył swoją siostrę, zmierzającą w ich stronę. Szybko wyskoczył Pająk naprzeciw, zasłaniając syna Pstrokatego Serca.
- Heej, Pająk!- Maluch rzucił się na nią. Po chwili leżała na ziemi, a niebieski z satysfakcją polizał ją po pyszczku. Widział, że Szakłak uciekł na drugą stronę pomieszczenia.
- Żółwiku, nie teraz!- z minimalnym uśmiechem zrzuciła go z siebie, czego nie dostrzegł, bo tę minę szybko zastąpił zniesmaczony grymas.- Nie mam teraz czasu.
- Przepraszam...- Żółwik postarał się zabrzmieć jak najbardziej szczerze.
- No nic. Gdzie ten...? Eh, znowu mi zwiał.
Biało-szara kotka pożegnała się z bratem tylko wściekłym mruknięciem, na co wolał nie odpowiadać. Skierował się w swoją stronę. A raczej w stronę swojej mamy. Z nią będzie łatwo. Znaczy, o ile nie jest na niego zła. Hmm...
Bez dłuższych rozważań skierował się w stronę Jagodowej Skórki, która zobaczywszy go, postanowiła jeszcze zawołać swoją pociechę.
- Żółwiku, chodź! Pora na kąpiel!
O nie... Będzie go myć? Teraz?
Nie zdąży zawrócić!
Yh, kocurek, straciwszy już nadzieję na wygraną, wpadł na swoją mamusię. Ładnie przeprosił, po czym wpadł pod język rodzicielki, która wybaczyła mu jego niby niezdarność.
- Mamo, nie mogę teraz, muszę...
- Nie wymyślaj, kochany. Już dość się dzisiaj nabiegałeś. Chwila przerwy ci nie zaszkodzi.
Yhm, właśnie wręcz przeciwnie.
- Łaaa, Pstrąg, nie teraz! Zostaw mnie, bo przegram z Żółwikiem!- W całym żłobku dało się usłyszeć krzyk Szakłaka.
Najwyraźniej też natrafił na komplikacje. Jagodowa Skórka zaprzestała dokonywania rytuału kąpieli na swoim synku i zwróciła się do matki dwójki kociąt.
- Imbirowy Pazurze, to twoje maluchy? Co tam się dzieje?
Żółwik wykorzystał okazję i uciekł od Jagódki jak najszybciej, a przez zwrócenie uwagi przez królową na jazgot, również Szakłak wydostał się z opresji, jaką sprawiła mu siostra.
- Żółwiku!
- Przepraszam mamo- krzyknął, odwracając głowę w kierunku rodzicielki. Zanim z powrotem przekręcił głowę... Wpadł na kogoś. I to niechcący. I... zbyt szybko. Za mocno! Ał, ał!
- Ałć- mruknęła cicho poszkodowana. Ofiarą wypadku okazała się druga siostra Szakłaka — Szałwia. Kotka zachwiała się lekko, po czym usiadła na ziemię.
- Przepraszam, nie chciałem! Ja...yh. Boli? Bardzo?
Czekoladowa tylko mruknęła coś cicho w odpowiedzi. Żółwik nie usłyszał, co konkretnie, ale uznał to za wybaczenie. Kiedy jednak koteczka wstała i chwile potem znowu znalazła się na ziemi, pomyślał, że przeprosiny to nie to, czego było jej trzeba.
- Na pewno dobrze się czujesz...?
- Na... Na pewno- miauknęła cicho. Chciał jej jakoś pomóc.- Może troszkę boli...
- Pomogę ci- zaoferował i odruchowo polizał ją po pyszczku, tak jak to robił z siostrą, gdy coś jej zrobił. Oboje się speszyli. Żółwik odwrócił wzrok od skonsternowanej Szałwii. Jego spojrzenie padło na kolegę.
Szakłak zdążył już przeprosić swoją mamę, która zaczęła iść w stronę Szałwii, zawołana przez nią samą. Żółwik nie umiał liczyć, więc nie wiedział, kto prowadzi w ich małym konkursie, ale pomyślał, że liliowy nie może z nim wygrać.
Jest jeszcze ktoś do przepraszania?
Niebieski rozejrzał się po żłobku. Nikogo nie...
Ktoś wszedł! Oh, Szakłak również zauważył Kotkę, która ich nawiedziła. Spojrzeli na siebie przez ułamek sekundy i w mgnieniu oka zaczęli biec w stronę wejścia.
- Kto pierwszy, ten lepszy!- wykrzyknął Żółwik, jako iż w chwili startu znajdywał się bliżej gościa niż jego przyjaciel. Niestety był niskim kocurkiem z krótkimi łapkami i szybko stracił tę przewagę. Przyspieszył i na granicy swojej wytrzymałości zdołał rozpędzić się na tyle, by dogonić Szakłaka.
Ha! Udało mu się!
Oboje staranowali nowo przybyłą. Kociaki wleciały w kotkę z takim impetem, że było widać, że zrobiły to premedytacją.
- Przepraszam!- wykrzyknęli i zaczęli kłócić się między sobą.
Kto był pierwszy!? Żółwik uważał, że on. Szakłak natomiast sądził, że to jemu przypada zwycięstwo. Nikt nie zwracał uwagę na potrąconą kocicę. Dopóki nie odchrząknęła.
Spojrzeli na... liderkę swojego klanu.
Skończyło się na dłuuuugiej rozmowie i ukaraniu kociąt. Żółwik i Szakłak na początku udawali zmartwionych i przestraszonych, ale kiedy zostali sami, zaśmiali się głośno. Nie ważne, że spotkały ich konsekwencje. To było niezapomniane przeżycie, które wspominali jeszcze niejednokrotnie podczas wspólnych zabaw i harców.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
18 kwietnia 2019
Od Żółwiej Łapy CD Szakłakowej Łapy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz