Wszędzie było gorąco jak na patelni. Zachodzący Promyk leżała w cieniu jakiegoś pokaźnego drzewa i próbowała utrzymać przytomne spojrzenie na swoich pociechach. Od rana z gorąca bolała ją głowa i nie miała siły na absolutnie nic. Było jej niedobrze, czuła się padnięta. Przymknęła na moment oczy, wdychając zdecydowanie zbyt rozgrzane powietrze i delektując się ciszą.
Była z siebie niezwykle dumna, po raz pierwszy udało jej się namówić Nocka do zabawy z synem Lilii i resztą rodzeństwa. Ziewnęła szeroko, spod przymrużonych powiek obserwując bawiące się kociaki. Nocek mocował się z Miętkiem, a Cyprys, Żmija i Świst pełnili rolę spokojnych obserwatorów. Zachodzący Promyk z dumą zauważyła, że jej urocza, czarna pociecha jest dużo silniejsza niż syn Liliowej Sadzawki. W tym momencie wcale nie myślała o tym, jakie to problemy sprawia jej ukochana latorośl. Liczyło się tylko to, że przewyższa kolegę siłą i już ma zadatki na wybitnego wojownika.
― Czy to jest aby na pewno bezpieczne? ― spytała nerwowo Liliowa Sadzawka, obrzucając dwójkę kocurków zaniepokojonym spojrzeniem. Zachodzący Promyk miała ochotę odpowiedzieć jej coś nieszczególnie miłego, ale w porę ubiegła ją Wschodząca Fala.
― Masz go przecież na oku ― powiedziała ciepło babcia rudego kociaka i polizała córkę czule po policzku. Zachodzący Promyk odwróciła pyszczek, żeby żadna z karmicielek nie dostrzegła jej gwałtownej zmiany nastroju. Czy gdyby Zaskrońcowy Syk żyła, również tak czule zajmowałaby się swoimi wnukami? Z pewnością! Jej mamusia była wspaniałą i troskliwą wojowniczką, wzorem matki. Gdyby tylko ta szylkretowa gnida jej wtedy nie dobiła…
― Idę po coś na ząb ― rzuciła z uśmiechem Wschodząca Fala i wolnym krokiem oddaliła się. Zachodzący Promyk została sam na sam z jej temperamentną córeczką. Liliowa Sadzawka najwidoczniej nie miała zamiaru się do niej odzywać, więc Zachód sama postanowiła przerwać tę niezręczną ciszę.
― Ładna dzisiaj… pogoda, ekhm? ― zapytała. Liliowa Sadzawka skinęła szorstko głową i dalej wodziła wzrokiem za swoim synkiem, Miętkiem. Irytacja Zachodzącego Promyka sięgnęła zenitu. Prychnęła cicho i położyła głowę na łapach, chcąc uciąć sobie krótką drzemkę. Liliowa Sadzawka nawet na nią nie spojrzała.
Zapadła w niespokojny sen, przerywany jedynie pojedynczymi wrzaskami kociąt. Po chwili pod powiekami pojawił się z lekka zamglony obraz jej matki, Zaskrońcowego Syku, i Zachód mimowolnie uśmiechnęła się ciepło przez sen. W pewnym momencie powietrze przeszył krzyk jej przymusowej koleżanki, Liliowej Sadzawki.
― Miętku! ― teraz Zachodzący Promyk była pewna, że nie zaśnie. Wstała i rzuciła spojrzenie na Liliową Sadzawkę, która błyskawicznie ruszyła w kierunku kociaków. Zaspana zobaczyła, że Noc wali wrzeszczącego wniebogłosy Miętka po głowie. Z soczyście zielonych oczu kociaka ciekły gorzkie łzy.
Zażenowana odwróciła głowę i dostrzegła babcię kociaka, Wschodzącą Falę, która wypuściła zdobycz z pyska. Czarna szylkretka podbiegła uspokajać wyjącego bachora.
Czy już nikt nie stanie w obronie jej syna?
Dźwignęła się na łapy i zaspana ruszyła w kierunku zbiegowiska. Zatrzymała się i potarła nieprzytomne ślepia łapami. Gdy wolnym krokiem zbliżyła się, miała ochotę spłonąć w środku ze wstydu.
― Zdechlak! Wyrzygany kłak! Idiota! Palant! ― siarczyste wyzwiska wylatujące z pyszczka jej ukochanego syneczka były, no cóż… Trochę straszne, jednak była pewna, że to Miętek zaczął. ― A ty, stary spróchniały worku kości, czego tu szukasz? Wyjazd! ― oczy Wschodzącej Fali zrobiły się dwa razy większe niż normalnie. ― Trzymaj tego szatana z dala od Miętka! ― fuknęła Liliowa Sadzawka i przerwała na moment energiczne wylizywanie ryczącego Miętka. Wbiła w młodszą karmicielkę wściekłe spojrzenie intensywnie zielonych oczu i wstała, zjeżając sierść. Zachodzący Promyk była niemalże pewna, że zaraz jej przywali.
― Przecież… ― mruknęła niepewnie ― On się tylko bawi… No dobra ― warknęła i złapała syna za luźną skórę na karku. Skrzywiła się, gdy ten gwałtownie zaczął jej się wyrywać. Zgarnęła szybko ogonem płaczącą Żmijkę, zszokowaną Cyprys i obojętnego Śwista. Uszy piekły ją ze wstydu. Nadal była pewna, że on się tylko bronił. To taki uroczy kociak, nie mógłby zrobić Miętkowi umyślnie krzywdy, prawda? Niech lepiej Liliowa Sadzawka nauczy się wychowywać tego swojego dzieciaka, bo inaczej cały klan będzie miał z tego powodu kłopoty.
<Ktoś z KK chce sesyjkę?>
KLEP
OdpowiedzUsuńEj nooo, ale Miętek to nie jest jakaś tam memeja, co by tak się rozryczała x"D
OdpowiedzUsuńMoże i by ciekły łzy, ale użarłby Nocka prędzej w cokolwiek, niż darł się w niebogłosy TvT
No ale uznajmy, że niech już tak będzie,,,