— Sikorko, jestem pefny, że nic takiego sie nie stanie. — zamruczał cichutko kocurek, przytulając siostrę. Musiał spróbować chociaż trochę uspokoić zaniepokojoną koteczkę. Postanowił zrobić to, co robi mamusia, gdy burasek przychodzi do niej pocieszenie - zaczął delikatnie lizać siostrę za uchem, mrucząc przy tym. Miał nadzieję, że chociaż w jakimś stopniu ta metoda zadziała.
— Skąd wies? Pzieciez wojofniy się tak nie zachofują! Tatuś na pewno będzie zły! I-i będzie... — przejęta koteczka dalej nawijała o potencjalnych konsekwencjach ich wcześniejszego zachowania. Taniec jednak nie wierzył, że cokolwiek z jej pomysłów się wydarzy, a nawet jeśli by się na to zapowiadało, to przecież ich mamusia obroni swoje dzieciaki przed wszystkim!
— Ale... — zaczęła kotka, próbując coś jeszcze powiedzieć, jednak Taniec uciszył ją, kładąc swoją łapkę na jej łapce.
— Wsystko bedze dobze, zobacysz. — zamruczał, próbując brzmieć jak najbardziej uspokajająco. Sikorka delikatnie odsunęła się od niewiele starszego braciszka i spojrzała w jego zielone oczy.
— Obiecujes? — zapytała, wyczekując odpowiedzi od pręgowanego kocurka. Maluch uśmiechnął się i polizał niewielką kotkę po główce.
— Obiecuje. — miauknął pewnym swojego dnia, czułym głosikiem. — A telaz choćmy już spać, plose.
Burasek ziewnął szeroko, po czym upewniając się, że Sikorka nie ma nic więcej do powiedzenia, położył główkę blisko jej szylkretowych łapek i miał zamia wrócić do spania, by zregenerować swoje siły na jutro.
<Sikorko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz