— Myślisz, że Tygrysia Gwiazda da nam fajnych mentorów? Znaczy... Bo zastępczyni nas nie lubi... Sądzisz, że da nam po złości nierudych, których będziemy musieli się słuchać? — powiedział swoje obawy na głos. — A jak nas wygnają? Co my zrobimy sami bez klanu?
Iskierka zachichotała na samą myśl o nierudych, którzy mieliby wydawać jej polecenia.
— Braciszku, spokojnie. Po pierwsze, choć Tygrysia Gwiazda do najmądrzejszych nie należy, z pewnością wybierze nam sensownych mentorów. Po drugie, jesteśmy zbyt ważni i potrzebni klanowi, aby mieli nas wygnać. Przecież to byłaby ogromna strata! Wyrośniemy na najsilniejszych wojowników, jakich widział ten świat. Pamiętasz, co powtarza mama? Jeśli będziemy trzymać się razem, to nie ma niemożliwego. Ty, ja i Lew zostaliśmy urodzeni do wielkich rzeczy — zamruczała, czule liżąc kremowego po czole. — Wiesz przecież, że jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebował pomocy, możesz na mnie liczyć. Tak samo jak i ja wiem, że z kłopotem zwrócę się do ciebie, bo jesteś najlepszym bratem jakiego mogłabym mieć!
***
Gdyby tylko wiedziała, co przyszłość rzuci im pod łapy.
Wtedy słowa Piaska wydawały jej się tak zabawne! Nierudzi mentorzy? Przecież to brzmiało tak koszmarnie, że aż nierealnie. Myślała, że Tygrysia Gwiazda przeznaczy jej jakiegoś przystojnego, rudego kocura, np. Ostowego Pęda albo odważną kotkę kotkę jak Płonącą Pożogę. Zamiast tego została skazana na buraka w postaci Kurzej Pogoni, której samo imię powodowało śmiech. Przecież wojowniczka nawet nie złapała żadnej kury w życiu!
Zmordowana długim biegiem przez polanę dołączyła do wspomnianej kocicy, która z irytacją trzepała ogonem na boki.
— Ale z ciebie oferma i ślimak — parsknęła, gdy młodsza stanęła obok, starając opanować dyszenie. — No nic, dobrze, że już tu jesteś.
— Uwierz mi, gdybym mogła, wcale by mnie tu nie było — ruda terminatorka przewróciła żółtymi oczami.
— Postawmy sprawę jasno, Iskrząca Łapo. To, że Tygrysia Gwiazda wyznaczyła mnie na twoją mentorkę nie jest idealnym scenariuszem dla żadnej z nas. O wiele bardziej przemawiają do mnie maluchy Różanej Przełęczy — widząc zdegustowaną minę cętkowanej, bura dodała. — Nie wykrzywiaj się tak, podobno złość piękności szkodzi, księżniczko. Chodzi mi o to, że w moim oraz twoim interesie stoi zakończenie tego treningu jak najszybciej, no nie? Więc rusz ten leniwy zad i chwilę mnie posłuchaj.
Żółtooka musiała niechętnie przyznać, że kocica chyba po raz pierwszy powiedziała coś sensownego.
— Kilka słów o polowaniu. Bardzo ważna jest pozycja, tj. umiejscowienie ciała, utrzymywanie równowagi, wyczucie terenu. Właśnie, teren. Jego znajomość często decyduje o rozstrzygnięciu zarówno łowów, jak i walki, ale o niej później. Pamiętaj, by cicho stawiać kroki, bo inaczej spłoszysz wszystkie potencjalne ofiary w okolicy. Jako klan często polujący na otwartym terenie musimy też uważać na wiatr - musisz zaczaić się tak, by nie przeniósł twojego zapachu w stronę zwierzyny. Co jeszcze? Królik szybciej cię usłyszy, mysz wyczuje. To chyba tyle z podstaw. Gotowa?
Choć Kurza Pogoń miała skłonność do chaotycznej i nadwyraz głośnej mowy, Iskrząca Łapa wyłapała kilka ważnych szczegółów, które mogły jej się przydać. Przytaknęła kocicy, która zdecydowanym ruchem ogona wskazała jej kierunek i ruda dołączyła do mentorki szybkim krokiem.
***
Nic nie było w stanie przebić uczucia dumy, które wypełniało pierś Iskrzącej Łapy podczas wkraczania do obozu. Udało jej się! Po kilku wschodach słońca udało i ciężkich treningach udało jej się coś upolować. Choć pliszka nie była gigantyczna, w oczach uczennicy była najwspanialszą zdobyczą w jej całym życiu. Nawet Kurza Pogoń, która nie szczędziła jej kąśliwych komentarzy, uśmiechnęła się na widok ptaka zwisającego z pyska rudej.
W pierwszej kolejności Iskierka pragnęła pochwalić się Ziębiej Łapie, lecz kierując się w stronę legowiska terminatorów, jej uwagę przykuła kremowa postać skulona tuż obok nory.
— Fjasek? — wymamrotała nad uchem brata, który sprawiał wrażenie wyrwanego z jakiegoś smutnego transu. Pospieszne wypluła pliszkę i przysiadła u boku kocurka. — Co się dzieje?
— N-nic, wszystko w porządku — odparł nieśmiało, jednak ruda przejrzała jego zmyłkę.
— Nie kłam mi w żywe oczy, Piaskowa Łapo. Widzę, że coś cię gryzie — miauknęła z troską, wbijając w niego naglące spojrzenie żółtych ślepi.
— Ja po prostu… Tropiący Szlak strasznie się nade mną znęca w trakcie treningów i mam tego dość. On mnie nienawidzi i pragnie udowodnić, że bycie przodkiem Piaskowej Gwiazdy czyni mnie gorszym kotem — westchnął ciężko, mimowolnie opierając łebek na barku siostry.
Iskrząca Łapa zacisnęła zęby. Ogromna radość, która dopiero co od niej promieniowała, momentalnie wyparowała, a na jej miejscu pojawiło się ciążące na sercu niczym kamień poczucie winy. To ona w dzieciństwie, gdy razem z Piaskiem wymknęli się poza żłobek, obarczyła odpowiedzialnością burego wojownika, robiąc przy tym scenę i narażając go na gniew ich matki. Wtedy była zadowolona, że oprócz lania od Zięby nie czekały nich poważniejsze konsekwencje, lecz widocznie dopadły ich teraz.
— Piasku… Przepraszam, to wszystko moja wina — szepnęła. — To przeze mnie i moje głupie zachowanie musisz użerać się z tym bucem… Pewnie dlatego Tygrysia Gwiazda przydzieliła nam tak straszliwych mentorów. J-ja… — nie będąc pewną, co powinna zrobić, odsunęła się od kremowego. Czuła, jak łzy napływają jej do oczu.
— Ma-mama miała rację, przez moje b-błędy cierpi cała rodzina. Gdybym tylko mogła c-cofnąć czas… — wyjąkała, usiłując powstrzymać szalejące emocje.
Iskrząca Łapa nie należała jednak do kotów, które w obliczu kłopotu się poddają. Nim kocurek miał szansę zareagować, ruda wyrwała białe piórko z leżącej obok pliszki. Nachyliła się nad bratem i delikatnie wsunęła je za jego wywinięte ucho.
— Przyjmij je jako o-obietnicę, że j-już nigdy cię nie zawiodę, dobrze? Jeszcze raz przepraszam, Piasku.
<Braciszku?>
[865 słowa]
[Przyznano 17%]
Kocham cię siostrzyczko ;-; — Piasek
OdpowiedzUsuńJa ciebie też braciszku <3 ~ Iskra
Usuń