— A teraz Iskierko śpimy — oznajmiła Lew ziewając delikatnie, tak jak na najprawdziwszą z dam przystało, dodatkowo zakryła łapką swój pyszczek — Jutro z rana możesz podpytać mamę o jej przeszłość, teraz lepiej jej nie przeszkadzać, bo będzie zła. A jak wiesz złość piękności szkodzi, a przecież chcemy żeby nasza mama była najpiękniejszą kotką na świecie — wymruczała ciszej, zamykając oczy i ponownie wygodnie układając się pomiędzy futrem matki.
Iskierka z zadowoleniem zamruczała w odpowiedzi na słowa siostry i wtuliła się w jej mięciutki bok. Tak, Lew ma rację. Jutro dowiedzą się o tylu fascynujących rzeczach!
— Dobranoc, siostrzyczko — dodała sennym tonem, owijając łapki ogonem.
***
— Mamusiu, mogę cię o coś zapytać? — zagadnęła Iskierka, siadając przed bicolorką z uśmiechniętą mordką. Moment później w jej ślady poszła Lew i obie małe kopie Zięby wpatrywały się w nią z oczekiwaniem.
— Jasne, skarbie — odparła kocica, z gracją siadając przed córkami, które na wzór matki w tym samym momencie się wyprostowały i uniosły główki.
— Jak wygląda świat poza żłobkiem? Czy jest piękny? A może przerażający? Jak poznałaś tatę? Gdzie mieszkałaś? — wypaliła Iskierka, niemal podskakując w miejscu, lecz Zięba stanowczym ruchem łapy usadowiła ją z powrotem na jej miejscu.
— Co mówiłam u nadpobudliwości u damy? — westchnęła. — Bierz przykład ze swojej siostry.
Na słowa matki Lew wypięła pierś jeszcze bardziej, choć Iskierce wydawało się to niemożliwym zadaniem. Nie była zazdrosna; lekkie kłucie w piersi było raczej skutkiem smutku z powodu własnej wady aniżeli uczuciem zawiści. Kochała swoją siostrzyczkę całym sercem i wiedziała, że w tym niesprawiedliwym świecie nierudych zawsze będą mogły na sobie polegać - w końcu gdy działają we dwójkę nic nie jest w stanie stanąć im na drodze.
— Przepraszam — miauknęła, kręcąc się w miejscu w celu poprawienia swojej pozycji. — To… Czy mogłabyś nam coś opowiedzieć, mamusiu?
— Bardzo prosimy — dodała Lew, robiąc maślane oczy.
— Skoro tak bardzo nalegacie — odpowiedziała Zięba, zaczynając swoją wypowiedź.
Iskierka z zachwytem wsłuchiwała się w historię matki. Plaża brzmiała jak jakieś magiczne miejsce! Nie do końca potrafiła sobie wyobrazić połaci rozgrzanego piachu w otoczeniu ogromnej kałuży, w której pływały stworzenia nazywane rybami, ale nie wątpiła w żadne słowo padające z pyska mamy. W dodatku fakt, że - tak jak ona - Zięba posiadała brata i siostrę, wywołał w niej jakieś dziwne uczucie zbliżone do dumy; dzięki temu była jeszcze podobniejsza do matki.
— Gdyby nie ja, to Różanecznik i Mewa już dawno wpadliby w paszcze potworów — ciągnęła ruda kocica, lecz jej córki natychmiast się do siebie odwróciły.
— Prawdziwych potworów? — zapytała z niedowierzaniem Lew. — Iskierko, miałaś rację! One naprawdę istnieją! Czy są bardzo groźne, mamusiu?
— Niestety tak. Posiadają niewiarygodnie szybkie łapy, wielkie lśniące ślepia, a ich nadejście zwiastuje groźny warkot. Żaden kot nie ma z nimi szans. Ale nie martwcie się, te potwory poruszają się jedynie własnymi drogami, dlatego dzięki ostrożności łatwo je ominiecie.
Iskierka wymieniła porozumiewawcze spojrzenie z siostrą. Opowieść mamy nie brzmiała zbyt optymistycznie, ale kto powiedział, że zagłada nierudych będzie łatwym zadaniem? Oczywiście, że tak jak każdy szlachetny czyn, obarczona będzie niebezpieczeństwem. Jednak Klan Burzy jeszcze nigdy napotkał równie dzielnych sióstr, które stawią czoła każdej przeszkodzie.
***
Iskrząca Łapa przypuszczała, że Tygrysia Gwiazda w chwili mianowania musiała mieć naprawdę zły humor. Jak inaczej wytłumaczyć fakt, iż wyznaczyła im na mentorów tak złośliwe i głupie mysie strawy? Tropiący Szlak, z którym miała na pieńku od dzieciństwa, obecnie znęcał się nad Piaskową Łapą, natomiast Gepardzi Mróz i Kurza Pogoń były irytującymi siostrami, które przypadły jej i Lwiej Łapie. Kotka nie miała pojęcia, jakim cudem ma wytrzymać jeszcze tyle księżyców z parszywą buraską, której obecnym hobby było dokładanie jej problemów i zmartwień. Normalnie poszłaby z tym do liderki, ale nie mogła pokazać po sobie słabości - żaden nierudy przecież jej nie złamie!
— Iskrząca Łapo, Lwia Łapo! — wydarła się Kurza Pogoń, która oczywiście nie mogła używać normalnego tonu głosu. — Przynieście tu swoje rude tyłki i wyruszamy na polowanie z Gepardzim Mrozem!
— Przynajmniej w końcu będę mogła spędzić ten czas z kotem, który nie powoduje u mnie odruchu wymiotnego — westchnęła do siostry, czule trącając ją ogonem w bok. Była wyczerpana po ledwie przespanej nocy w nowym legowisku, ale wizja porannego polowania z Lwią Łapą wywołała uśmiech na jej mordce.
— Też się cieszę, Iskierko. Już nie wytrzymuję z Gepardzim Mrozem — odparła kotka, a gdy zbliżyły się do mentorek ciszej dodała. — Najchętniej bym ją…
— Skończcie plotkować i przyspieszcie. Nie mamy całego wschodu — jak na zawołanie szynszylowa kocica zmierzyła je surowym spojrzeniem i zmusiła do nadrobienia dystansu.
Siostry jednocześnie przewróciły oczami. Iskierka musiała przyznać, że gdy Kurza Pogoń nie męczyła jej uszu swoim miaukoleniem, była w stanie czerpać radość z krajobrazu powoli budzącego się do życia po zimie. Rosa przyjemnie chłodziła jej łapy, a lekki wiaterek mile łaskotał futerko.
— Właśnie mijamy wrzosowisko — wyjaśniła bura, wskazując ogonem na polanę porośniętą fioletowymi kwiatami, które skrzyły się w blasku słońce, sprawiając wrażenie zaczarowanych. — Czasami kryją się tu ptaki lub wiewiórki. Właśnie macie okazję wykorzystać wiedzę o polowaniu, którą przekazywałyśmy wam przez ostatnie dni.
— Zobaczymy, czy rude futro faktycznie czyni z was kogoś lepszego — zaśmiała się Gepardzi Mróz. — Ja i Kurza Pogoń zapolujemy w tamtej części, wy rozglądajcie się tutaj. Za niedługo przekonamy się o waszych faktycznych umiejętnościach.
— Chodź, Lwia Łapo. Nie mamy czasu do stracenia! — miauknęła Iskrząca Łapa i razem z siostrą pomknęły w kierunku wskazanym przez mentorki.
— Nareszcie coś fajnego — ruda uśmiechnęła się w odpowiedzi i zatrzymała w miejscu, starając się wychwycić nosem zapach zwierzyny.
Iskierka również skupiła się na otoczeniu i wyostrzyła wszystkie swoje zmysły, usiłując zlokalizować najbliższą ofiarę. Zamiast tego, do jej nozdrzy dotarł drażniący, nieznany dotąd zapach i kotka zastygła w miejscu.
— Lew? Czy ty też to czujesz? — zapytała niepewnie, powoli drepcząc w kierunku, z którego dochodziła specyficzna woń.
— Faktycznie coś tu nie pasuje… — odparła druga uczennica, lekko marszcząc nosek.
Zanim cętkowana zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, z niedalekiej odległości dobiegł przerażający turkot.
— Czy to… potwory?
<Siostrzyczko?>
[947 słowa]
[Przyznano 19%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz