— A jak powlóci, to pewnie Tyglysia Gwiazda ją odeśle znowu tam gdzie jej miejsce. Do Mlocznego Lasu gdzie tlafiają zle koty. Tam pefnie tesz tlafisz i będziesz się bludzić w mule — Powiedział, po czym odwrócił się i odszedł spory kawałek, by zacząć budować swoją fortecę.
Iskierka wręcz gotowała się w środku ze złości. Jak ten smarkacz mógł ją tak bezczelnie obrażać! Jej mama miała rację - utrzymywanie jakiegokolwiek kontaktu z nierudymi groziło trwałym uszczerbkiem na psychice. Jednak… Swoim zachowaniem liliowy rzucił jej wyzwanie. Nie mogła tak po prostu odpuścić i tym samym przyznać mu rację.
Ruda szybkimi ruchami przeskoczyła do pobliskiej ściany i zaczęła zbierać potrzebne materiały. Nieco skrzywiła się z powodu potrzeby dotknięcia mchu - przecież Zięba nakazała im trzymanie się od niego z daleko - ale kotce wciąż przyświecała idea ,,pokazania smarkowi, gdzie jego miejsce” i była pewna, że matka przymknie na to oko.
— Iskierko? Co robisz? — zapytała zainteresowana Lew, mierząc poczynania siostry niepewnym spojrzeniem. — Zaraz… Czy to kamienie i błoto?! Zostaw to!
— Nie mogę — odparła cętkowana, przysuwając niezbędne materiały bliżej siebie. — Tutaj chodzi o mój honor, Lew.
— Jeśli nie wyrzucisz tych śmieci w tym momencie to powiem mamie! — parsknęła jej siostra, tupiąc przy tym łapką dla podkreślenia wagi swoich słów.
— Wy to jestescie siebie warte — zachichotał Szept, uśmiechając się znad swojej budowli. Jakimś cudem temu szczylowi udało się ułożyć z kamieni coś na kształt dużego gniazda i choć nie był to modelowy przykład fortecy, z pewnością przypominał ją bardziej niż sterta mchu leżąca obok Iskierki. — Niby takie specjalne, a jednak nic nie potlafią! Teraz to ja jestem władcą złobka.
Żółtooka zacisnęła zęby, starając się nie porzucić zimnego aktu, choć wcale nie było to łatwe zadanie. Ponownie skupiła swoją uwagę na realizowaniu planu, lecz zapomniała o jednym, drobnym szczególe w postaci własnej siostry; Lew wykorzystała jej chwilowe rozproszenie i jednym susem znalazła się u boku Zięby, z przejętą miną wskazując na nieposłuszeństwo cętkowanej.
— Iskierko — chłodny ton matki dobiegający z drugiego końca pomieszczenia spowodował u wspomnianej gęsią skórkę. — Podejdź tu natychmiast.
Nie zastanawiając się, kotka migiem wyprostowała łapy, ale szczęście jej dzisiaj wyjątkowo nie dopisywało. Przez nagłe ruchy i śliskie błoto z kałuży przed wejściem ruda wpadła w poślizg i boleśnie upadła na stos kamyków, mocno obijając sobie prawy bark.
— Nie ruszaj się, zaraz zawołam Wiśniową Iskrę — dodała pospiesznie Zięba, siląc się na zatroskany ton w obecności Różanej Przełęczy, jednak Iskierka doskonale dostrzegła wyraz zdegustowania w ślepiach matki. Przez pulsujące rwanie na grzbiecie miała ochotę rozryczeć się tu i teraz, by jakkolwiek dać upust emocjom, lecz nie mogła tego zrobić. Matka i tak była już wystarczająco rozczarowana jej zachowaniem.
— I co, pani wsystkowiedząca? Miałem lację. Złe koty zawsze dostają kalę — miauknął Szept, unosząc ogon w geście zadowolenia. Choć bardzo chciała rzucić ostrym komentarzem w jego stronę, Zięba powróciła z medyczką, tym samym zmuszając ją do poddania się.
***
— To powinno wystarczyć — podsumowała Wiśniowa Iskra, odsuwając na bok liście maliny i wierzbę, które pomogły złagodzić ból podczas nastawiania barku. — Musisz się oszczędzać przez kilka wschodów słońca, by nie podrażnić rany, ale nie będzie z tego nic poważniejszego.
— Dziękuję — odparła słabo Iskierka, delikatnie poruszając prawą łapą. Nadal czuła pieczenie w tej części ciała, ale było już o wiele lepiej.
— Jestem pewna, że jesteś bardzo zajęta, Wiśniowa Iskro — miauknęła Zięba. — Przypilnuję tej małej rozrabiaki.
Szylkretka skinęła łebkiem w wyrazie wdzięczności i opuściła swoje legowisko, pozostawiając dwie kotki same.
— Chyba nie muszę powtarzać po raz setny, że mnie zawiodłaś, prawda? — syknęła kocica, drastycznie zmieniając swoje nastawienie. — Poza tym nie tylko mnie - zawiodłaś całą naszą rodzinę. Ośmieszyłaś mnie i swoje rodzeństwo. Jesteś z siebie dumna? Odezwij się, mówię do ciebie!
— N-nie — załkała koteczka, chowając pyszczek w łapy, byleby nie napotkać rozwścieczonego wzroku matki. — Przepraszam! Już nigdy więcej…
— Nigdy więcej co? Nie będziesz zakałą? Ja już tego dopilnuję — warknęła Zięba, uderzając ją łapą z wysuniętymi pazurami po zranionym barku. — Te rany nie są na tyle głębokie, aby zostawić bliznę, ale mają być jedynie przestrogą. Jeszcze jedno nieposłuszeństwo skończy się o wiele gorzej. Nie waż się pisnąć ani słówka o tym, co właśnie się wydarzyło.
— O-oczywiście — przytaknęła roztrzęsiona, starając się nie przejmować świeżymi zadrapaniami, ponieważ wzrok matki złagodniał. Kocica delikatnie ułożyła się obok córki i polizała ją po głowie, a mała szybko strząsnęła nagromadzone łzy.
Mama miała rację. Nie może pozwolić sobie na kolejne nagięcie zasad. Te nierude kupy futra nie są tego warte.
***
Jako uczennica była skazana na wykonywanie obowiązków, których wcale nie miała ochoty wypełniać. W dodatku jej mentorką została niestabilna emocjonalnie Kurza Pogoń, do której była podobna (och, jak okropnie to brzmi) w paru aspektach - obie były wkurzająco uparte i rozwydrzone. Dlatego, gdy bura dostrzegła niechęć Iskrzącej Łapy w odwiedzaniu żłobka, magicznym sposobem to właśnie ta czynność stała się jej głównym zadaniem.
— Naprawdę nie możesz poprosić o to kogoś innego? — warknęła w stronę mentorki, na co ta przewróciła oczami.
— Nie. I z tego co wiem, bez wykonywania moich poleceń niczego w życiu nie osiągniesz, więc zmykaj tam migusiem — Kurza Pogoń posłała jej jadowity uśmieszek, nie pozostawiając żadnego wyboru.
Z niechętną miną porwała ze stosu nornicę i zaciągnęła ją do dawnego legowiska, a następnie rozglądnęła się za Różaną Przełęczą, jednak zastępczyni tam nie było. Zamiast tego natrafiła na paskudną sylwetkę Powiewa i jego mini kopii.
— Naprawdę myślałam, że już się was pozbyłam — ciężko westchnęła, podsuwając nornicę swojemu zdecydowanemu ulubieńcowi i szczerząc w jego kierunku kły. — Smacznego, nie zadław się smrodzie.
<Szept?>
[882 słowa]
[Przyznano 18%]
Wyleczona: Iskierka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz