*jakieś kilka godzin po decyzji Igły*
Obserwował jak wściekły Potrójny Krok kica po legowisku medyków prychając i mamrocząc pod nosem. Rozumiał jego złość, nawet trochę ją podzielał, jednakże liczył cicho, że wnuk go zrozumie. W klanie wilka odwalała się co raz większa maniana a on nie miał już tyle siły i wigoru, żeby to znosić i rozwiązywać kolejne konflikty.
— Ty też chyba dziadku na łeb upał — miauknął kocur, niezadowolony machając kitą. Liliowy westchnął ciężko, kiwając łbem. Może trochę dostał na łeb? Możliwe, że na starość głupiał, jednak nic nie było pewne. Sam przestał być pewny swojej decyzji. Jakoś tak od dłuższego czasu większość rzeczy, do których był świetnie przekonany, zaczęły teraz mieć co raz mniej sensu. Miał jednak świadomość, że wszystko zaszło już zbyt daleko, żeby cokolwiek zmieniać.
— Po prostu miej na niego oko — odparł spokojnie, na co Potrójny Krok fuknął, siadając naburmuszony. Kocur trącił wnuka nosem, mrucząc cicho — Oj no nie złość się tak, nie będę przecież daleko. Zawsze będziesz mógł przyjść żeby pomarudzić — dodał, liżąc go za uchem. Medyk wydał z siebie jednak coś co przypominało burknięcie starego dziada.
— Nie jestem niańką.
— Czy ja ci kazałem nią być? Po prostu mówię, żebyś miał na niego oko.
— Bo ja nie mam nic lepszego do roboty. Dzięki dziadku, super rada.
Stary kocur pokręcił głową zrezygnowany. Ile musiał jeszcze tłumaczyć temu upartemu dzieciakowi? Co prawda kochał wnuka całym sercem, jednak momentami nie miał dla niego siły. No, upartość to jednak była cecha rodzina. Mimo wszystko uniósł kącik pyska w słabym uśmiechu.
— Przecież sam dobrze wiesz, że jakby coś się zaczęło paprać, to klan gwiazdy tego nie zostawi. Na pewne kwestie są dosyć... wrażliwi — mówiąc to, przeszył go dreszcz na wspomnienie Strzyżyk, którą w bezchmurny dzień trafił piorun. Otrzepał się, siadając obok wnuka.
— Wiem, wiem. Tylko... co jeśli ten szczeniak rozwali klan wilka? On ma jeszcze pstro we łbie — fuknął, szurając łapą po ziemi. Igła milczał jeszcze przez chwilę, nie wiedząc zbytnio co na to odpowiedzieć. Może i Trójka miał rację? Kocur co raz bardziej miał wrażenie, że spartolił sprawę. Odetchnął głęboko.
— Dlatego ty jako główny medyk powinieneś mu pomóc — miauknął spokojnie — Wiesz, pokazać drogę odpowiedzialnego lidera i takie tam. W końcu ty masz najbliższy kontakt z przodkami — rozluźnił się, gdy z pyska Trójki zniknęło niezadowolenie.
— A jak będzie trzeba... Zawsze możesz go poszczuć Tkaczem — uśmiechnął się, próbując zażartować. Sam jednak nie był przekonany do swych słów.
— Ty też chyba dziadku na łeb upał — miauknął kocur, niezadowolony machając kitą. Liliowy westchnął ciężko, kiwając łbem. Może trochę dostał na łeb? Możliwe, że na starość głupiał, jednak nic nie było pewne. Sam przestał być pewny swojej decyzji. Jakoś tak od dłuższego czasu większość rzeczy, do których był świetnie przekonany, zaczęły teraz mieć co raz mniej sensu. Miał jednak świadomość, że wszystko zaszło już zbyt daleko, żeby cokolwiek zmieniać.
— Po prostu miej na niego oko — odparł spokojnie, na co Potrójny Krok fuknął, siadając naburmuszony. Kocur trącił wnuka nosem, mrucząc cicho — Oj no nie złość się tak, nie będę przecież daleko. Zawsze będziesz mógł przyjść żeby pomarudzić — dodał, liżąc go za uchem. Medyk wydał z siebie jednak coś co przypominało burknięcie starego dziada.
— Nie jestem niańką.
— Czy ja ci kazałem nią być? Po prostu mówię, żebyś miał na niego oko.
— Bo ja nie mam nic lepszego do roboty. Dzięki dziadku, super rada.
Stary kocur pokręcił głową zrezygnowany. Ile musiał jeszcze tłumaczyć temu upartemu dzieciakowi? Co prawda kochał wnuka całym sercem, jednak momentami nie miał dla niego siły. No, upartość to jednak była cecha rodzina. Mimo wszystko uniósł kącik pyska w słabym uśmiechu.
— Przecież sam dobrze wiesz, że jakby coś się zaczęło paprać, to klan gwiazdy tego nie zostawi. Na pewne kwestie są dosyć... wrażliwi — mówiąc to, przeszył go dreszcz na wspomnienie Strzyżyk, którą w bezchmurny dzień trafił piorun. Otrzepał się, siadając obok wnuka.
— Wiem, wiem. Tylko... co jeśli ten szczeniak rozwali klan wilka? On ma jeszcze pstro we łbie — fuknął, szurając łapą po ziemi. Igła milczał jeszcze przez chwilę, nie wiedząc zbytnio co na to odpowiedzieć. Może i Trójka miał rację? Kocur co raz bardziej miał wrażenie, że spartolił sprawę. Odetchnął głęboko.
— Dlatego ty jako główny medyk powinieneś mu pomóc — miauknął spokojnie — Wiesz, pokazać drogę odpowiedzialnego lidera i takie tam. W końcu ty masz najbliższy kontakt z przodkami — rozluźnił się, gdy z pyska Trójki zniknęło niezadowolenie.
— A jak będzie trzeba... Zawsze możesz go poszczuć Tkaczem — uśmiechnął się, próbując zażartować. Sam jednak nie był przekonany do swych słów.
< Trójko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz