Jej oczy same się zamykały, potwornie chciało jej się spać. Księżyc oblewał polankę bladą poświatą, a koteczka uznała, że wtuli się w sierść swojego „wybawiciela”. Zamruczała gardłowo, a zastępca Klanu Burzy owinął tą małą kluskę ogonem. Ziewnęła, odsłaniając białe ząbki.
Taniec już pewnie się wepchał na połowę jej posłania…
- Mokla Blisno, cyli byłam jak wojownićka? – upewniła się zaspana kolejny raz, podnosząc spojrzenie żółtych ślepi na kocura. Mokry uśmiechnął się lekko, tylko mocniej owijając dzieciaka ogonem.
- Byłaś – powiedział. Młoda pisnęła zachwycona, w ogóle nie przyjmując do myśli, że mógł powiedzieć to pod wpływem litości. Mimo obezwładniającego zmęczenia (dość nietypowego jak na nią) znalazła w sobie dość siły, by uśmiechnąć się zawadiacko.
Była tak padnięta, że zasnęłaby wtulona w Mokrą Bliznę, gdyby nie głośne poruszenie. Podskoczyła zlękniona i zakręciła się wokół własnej osi oszołomiona, po czym wpadła na kocura. Po kilku uderzeniach serca już chowała się za jego plecami. Jakby coś miało ich teraz zeżreć, on pójdzie na pierwszy ogień.
- Witaj, Pliszkowy Kroku – westchnął Mokra Blizna. Sikoreczka ostrożnie wychyliła się zza kocura, po czym odetchnęła z ulgą.
- Ceść! – pisnęła, rozanielona wpatrując się w tajemniczą kotkę. Pliszkowy Krok była doprawdy wspaniałą kocicą. Już jej imponowała i chyba nawet zdobyła jej szacunek (co wcale nie jest takie proste). Gdy usiadła obok niej, Sikorka starała się ułożyć ogon i łapki w dokładnie ten sam sposób, co starsza kotka. Posłała jej pełne uwielbienia spojrzenie, jednak wojowniczka chyba nawet tego nie zauważyła.
- Obudziliśmy cię? – mruknął nieśmiało Mokra Blizna. Pliszkowa ziewnęła i pokiwała głową z widocznym niezadowoleniem, jednak nic nie powiedziała. Sikorka wpatrywała się w nią z półotwartym pyszczkiem i oczkami dwa razy większymi niż normalnie.
- Pliskowy Kloku – powiedziała wyjątkowo cichutko i pokornie – jak to jest być wojownićką? Jesteś odwaźna? Jeśli tak, to cemu nie mas takiego ogona jak Mokla Blisna? I cemu…
Nie dokończyła, bowiem Pliszkowy Krok szybkim machnięciem ogona ją uciszyła. Sikoreczka spojrzała na nią pokornie.
- Odpowiadając po kolei na twoje pytania, to tak, jestem wojowniczką. To wspaniałe. Naprawdę nie wiem, czemu natura nie obdarzyła mnie tak pięknym ogonem jak ten Mokrej Blizny. A ty jesteś kociakiem i pora iść spać.
Po wypowiedzeniu tych słów złapała ją za luźną skórę na karku i zaniosła w kierunku żłobka. Sikorka wyrzuciła z siebie cichutko strumień protestów, jednak na starszej wojowniczce nie zrobiło to najmniejszego wrażenia. Z Mokrą Blizną u boku weszli do tymczasowego żłobka Klanu Burzy. Pliszkowy Krok bez słowa położyła ją u boku matki i wyszła. Nad usypiającym kociakiem pochylił się jeszcze Mokra Blizna.
- Następnym razem nie odwiedzaj legowiska wojowników – powiedział, językiem przejeżdżając po niebieskiej sierści. Zaspana Sikoreczka pokiwała głową, choć tak naprawdę nie miała zamiaru wykonywać nakazu. Przeciągnęła się i drobną łapkę położyła na pysku Mokrego, ziewając kolejny raz.
- Dobze. I doblanoc, wujku Mokla Blisno.
<Mokla Blisno? Myślę, że ten wątek można już zakończyć. Masz ochotę na kolejny? xD>
jasne, ze mam! Sikorka jest superXD
OdpowiedzUsuń