Zdziwiło go szczerze to, co Burzowa Noc mówiła. Do momentu, w którym mógł się w tym wszystkim połapać - zostało to bowiem opowiedziane dosyć chaotycznie. Nie miał słuchać liderów? I kodeksu? Miał przyjaźnić się z kotami z innych klanów? Czy to jakiś test lojalności? Powinien odpowiedzieć? A może po prostu zrozumiał opacznie wszystko to, co opowiadały mu inne koty?!
Nagle, po długiej wypowiedzi wojowniczki, zapadła cisza. Podczas jej trwania Słonecznikowa Łapa starał się dokładnie przeanalizować mowę swojej mentorki. Nie powinien z niej brać przykładu? O co jej chodziło? Przecież była taka miła, tyle mu wytłumaczyła... I poza tym - czy nie po to właśnie go szkoliła? Aby wziął z niej przykład i stał się pełnoprawnym, przydatnym członkiem klanu?... A może-
Jego rozmyślania przerwała sama niebieska kocica.
- Dobra, chodź, idziemy dalej. Czas za chwilę minie, a nie chcę, by ci łapki odpadły - powiedziała, ruszając przed siebie.
Kremowy zaczął iść tuż za nią, nadal zastanawiając się nad tym, co mu przekazała. W końcu powinien być posłuszny Mokrej Gwieździe, tak? A tym bardziej kodeksowi wojownika...
***
Po treningu skierował się do legowiska uczniów, licząc, że uda mu się ''porozmawiać'' z siostrą. Stracił już nadzieję na to, że ta kiedykolwiek odpowie mu inaczej, niż mimiką lub wzrokiem. Nie przeszkadzało mu to jednak tak bardzo, jak kiedyś. Rozumiał ją, że wolała zachować milczenie i szanował jej decyzję. Zresztą, nawet mimo tego, jakoś potrafił się z nią porozumieć! Albo przynajmniej tak uważał.
Rozejrzał się dookoła i zauważył Szepczącą Łapę siedzącą w rogu. Podszedł do niej, po czym usiadł obok i owinął ogon wokół swoich łap, wzdychając lekko.
- Czujesz się dobrze jako uczennica? To takie stresujące, zwłaszcza teraz...
Tak, jak przewidział - nie uzyskał słownej odpowiedzi na to pytanie. Błękitna jedynie skinęła głową i uśmiechnęła się delikatnie.
- Narcyzowy Pył pokazał ci już, jak się poluje? Jestem tego taki ciekaw... Moja mentorka na razie opowiedziała mi o relacjach, granicach, kodeksie... To też jest interesujące, oczywiście, ale chciałbym już zobaczyć, jak wyglądają prawdziwe łowy.
Kotka zaśmiała się bezgłośnie.
Słonecznik zadawał tyle pytań i był przy tym tak podekscytowany, że zdawał się wracać do bycia kociakiem. To było... cóż, w pewien sposób urocze. To z jaką pasją pytał o trening, jak o nim opowiadał... Trudno go jednak było winić - tą metodą radził on sobie ze zjadającym go stresem. Obawiał się... tak właściwie - niemal wszystkiego. A zwłaszcza tego, że nigdy nie dorówna reszcie wojowników. Że pozostanie słaby i niczego się nie nauczy. Że będzie jedynie balastem dla klanu i rozczarowaniem dla całej swojej rodziny.
Wziął głęboki wdech i w myślach odliczył kilka uderzeń serca. Nie był już małym kociaczkiem, nie powinien się nad sobą użalać. Powinien za to wziąć się w garść.
Pożegnał się z siostrą skinieniem głowy i opuścił legowisko, szukając spokojnego miejsca, w którym mógłby się zaszyć i odpocząć od przytłaczających go myśli.
***
Cóż... pierwsze zgromadzenie miał już za sobą. Jakie były jego odczucia? Nie miał pojęcia. Poznał miłego wojownika, zamienił z nim kilka słów, dowiedział się o morzu (i okropnych, szczypiących stworach!), ale poza tym raczej nic się nie wydarzyło. Nie to, że narzekał - wręcz przeciwnie. Podobało mu się, że wiele kotów zapominało o różnicach pomiędzy nimi, o podziale na klany... I mogli po prostu rozmawiać, bez żadnych obaw. Chciał, aby tak było zawsze. Naprawdę chciał.
Odpłynął tak daleko w morze wyobraźni, że nie zauważył, iż Burzowa Noc znacznie się od niego oddaliła. Dogonił kocicę i starał się dotrzymywać jej kroku, aby przypadkiem jej nie zirytować. W końcu nie chciał doprowadzić do sytuacji, w której wojowniczka uczyłaby go za karę, prawda?...
Kiedy doszli do celu, zatrzymała ucznia i stanęła przed nim.
- Dzisiaj pokażę ci podstawy polowania. Najpierw pozycje - miauknęła, po czym zrobiła to, co przed chwilą powiedziała - Powtórz ją.
Kocur wykonał jej polecenie i czekał na werdykt, mając nadzieję, że wszystko wykonał poprawnie. Nie wybaczyłby sobie, gdyby wypadł źle.
- Słonecznikowa Łapo! - usłyszał podniesiony głos swojej mentorki. Wzdrygnął się machinalnie. Czy zrobił coś nie tak?... - Brzuch wyżej, nie chcesz chyba, by zwierzyna ci uciekła?
- Nie chcę - odparł nieśmiało i postarał się poprawić pozycję.
- No mam nadzieję. A teraz brzuch wyżej - tym razem zabrzmiała znacznie łagodniej. Chyba się na niego nie zezłościła, prawda?... Oby. - A teraz przepytanie. Ile jest klanów? Czemu na myszy poluje się inaczej, niż na króliki? Podczas której nocy jest pokój? Odpowiadaj szybko.
Słonecznik postarał się skupić. Przecież znał odpowiedzi na tę pytania! Musiał tylko się wysilić...
- Są cztery klany. Królik usłyszy nas szybciej, niż mysz. Pokój panuje podczas nocy zgromadzenia, czyli pełni... - rzekł, starając się nie zawahać.
< Burzowa Noc? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz