Z zaciekawieniem wsłuchiwała się w jego słowa, choć lekko wątpiła w możliwość dokonania czegoś takiego.
- A byłbyś w ogóle w stanie powalić sam taką sarnę? – spytała niepewnie. Nigdy nie widziała w życiu tego stworzenia. Z opisów innych kotów wiedziała tylko, iż jest brązowa, duża i ma kopyta.
- Pewnie tak – odparł spokojnie. Zgubiona Dusza stwierdziła, że skoro tak mówi, to ma pewnie rację. Było jej trochę głupio z powodu nie złapanej zdobyczy, podczas gdy kocur mógł już się pochwalić ładną wiewiórką. Zaczęła rozglądać się za czymś, co mogła by grzecznie zabić i zanieść do obozu. Ich okolica wydawała się opustoszała względem zwierzyny, więc zdecydowali się pójść trochę dalej. Zimorodkowy Blask niósł swoją ofiarę w pysku, a jej bezwładne ciało kołysało się na boki, w szczególności rudy, puszysty ogon. Ich kocie łapy wciąż pozostawiały wyraźne ślady w śniegu, a dzięki temu, iż aktualnie nie zanosiło się na opady, ich droga powrotna była bardzo widoczna. Omal nie zaszli do terenów Klanu Nocy, więc kawałek przed granicą wykonali zwrot w prawo, zataczając pewne kółko wokół lasu.
- Coś pusto tu dzisiaj – mruknęła cicho kotka, zawiedziona, że mają pecha co do ilości zwierząt.
- Tam coś jest! – rzucił niespodziewanie niebieski, na co ta podskoczyła, zaskoczona jego nagłą reakcją. Powędrowała wzrokiem w tą samą stronę co on i dostrzegła rude stworzonko. Kolejna wiewiórka, przy której mogła się wykazać. Kocur dał jej szansę na zapolowanie, więc stwierdziła, że i ona musi coś zdobyć, by nie wracać do obozu z pustymi łapami. W głowie powtarzała sobie obraz polującego Zimorodka, przez co wbiła swe spojrzenie w drzewo i przypomniała sposób, w jaki się od niego odbił. Nie wiedziała, czy sama była na tyle zwinna, a jednak spróbowała to wykonać. Na ugiętych łapach przyczaiła się. Ruda istota kręciła się po środku, przez co Zguba nawet nie wiedziała, gdzie się przygotować, by być w jak najlepszej pozycji. W końcu jednak zwierzę skręciła do najbliżej znajdującego się niej okazu flory. Szylkretka postanowiła od razu przejść do działania, przyspieszając. Nie udało jej się skoczyć w stronę drzewa i od niego odbić, lecz w porę zahamowała i łapą przygniotła stworzenie do ziemi, pozbywając go ostatniego oddechu. Poczuła ulgę, wiedząc, iż coś jej dzisiaj wyszło. Nie była to może najzgrabniejsza i najskuteczniejsza metoda polowania, ale skoro się udało, to może uznać dzień za udany.
- Nie jest jeszcze ciemno, możemy jeszcze trochę poszukać – stwierdziła do zbliżającego się w jej stronę kocura. Ten kiwnął łebkiem i pogratulował jej zdobyczy. Ledwo przeszli parę kroków, a ujrzeli w puchu dziwnie, okrągłe ślady. Zimorodek uparł się, by za nimi pójść, jednak te urwały się dosyć prędko i tyle było z ich poszukiwań ciekawego zwierzęcia.
- Kurczę, byłem pewny, że to sarna – oświadczył kocur.
- One w ogóle żyją w tym lesie? – spytała Zguba, spoglądając na płaski śnieg przed nimi, na którym nie widać było jakichkolwiek oznak życia.
<Zimorodkowy Blasku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz