Uśmiechnął się do ucznia.
- Dziękuję. Sam ledwo mogę w to uwierzyć. Wiesz... Kociaki... - Pokręcił głową.
Myśl, że niedługo po obozie będą latać jego maleństwa sprawiała, że czuł nostalgie. W końcu nie tak dawno temu, on sam był małym kociakiem. A teraz? Wyrósł i uczył już drugiego ucznia!
- Dziś pójdziemy nad rzekę. Czas byś nauczył się pływać - odpowiedział na pytanie Króliczej Łapy.
Jego uczeń coraz lepiej radził sobie z walką i polowaniem, a że pogoda była ładna, nie mogli jej marnować. Dojście we wskazane miejsce, zajęło im kilka uderzeń serca. Było tu płytko, więc jak na pierwsze spotkanie z wodą się nada. Teraz musiał tylko wrzucić kociaka i pokazać mu, że woda go nie zje. Za bardzo nie chciał tego robić, ale wujek miał rację. W taki sposób tworzy się więź z uczniem. Nie mówiąc za wiele, wskazał niebieskiemu rzekę. Ten otwierał pyszczek, by coś powiedzieć, kiedy to Jesionowy Wicher wrzucił go do wody. Tak jak się spodziewał, uczeń młócił łapkami jej toń, wzburzając małe fale.
- Spokojnie, Królicza Łapo! Uspokój się i wstań na łapy! - poinstruował go.
Syn Żółwiego Brzasku zrobił to i ze zdziwieniem zauważył, że dotyka dna, a woda już go nie wciąga w swoje objęcia.
- Przepraszam... Taki tu panuje zwyczaj. Mentor wrzuca swojego ucznia do wody, podczas pierwszej nauki pływania. - wyjaśnił. - Jak widzisz... Woda cię nie zjadła. Nie trzeba się jej bać. Nie zrobi ci nic złego, jeśli będziesz wiedział co robić. Teraz nie wiedziałeś i tonąłeś. Wystarczyło, że powiedziałem ci byś stanął na łapy, a to przerwałeś. Tak to wygląda również, gdy nie masz na czym oprzeć łap. Gdy wiesz co robić, będziesz się unosił na powierzchni. - zaczął wprowadzać go w nową umiejętność. - W głębokiej wodzie, musisz machać łapami, pysk trzymać wysoko i sterować ogonem, aby wybrać odpowiedni kierunek. - wyjaśnił wchodząc do wody. - Obserwuj mnie uważnie.
Wszedł głębiej i zaprezentował pozycję. Następnie zaczął instruować Króliczą Łapę, jak powinien machać łapami oraz jak kierować ogonem. Ociekając wodą zbliżył się do skupionego ucznia i wskazał na głębinę.
- Teraz ty. Spróbuj. Jak coś to cię uratuję. - zapewnił go.
<Królicza Łapo?>
dobrze, ze jeszcze nikt się nie dowiedział kto wymyślił ten zwyczaj xd
OdpowiedzUsuń