- Puszczalska jak jej matka. - mruknął pod nosem.
Dalej był przekonany, że Nornica i Koszatek byli dziećmi Chmurki. Ta myśl dodała mu więcej żalu do ojca, mieszające się z nienawiścią. Nie lubił tych smarków i Nornica mogła być pewna, że jej pobyt na JEGO terenie, będzie skutkował większym piekłem, niż to jakie przeżyła w niewoli.
***
Powrócił do treningów. Szło mu doskonale. W końcu znał wszystkie podstawy, najmniejsze ruchy, każdą technikę. Mając trzech mentorów, można się dużo nauczyć. Żadna zwierzyna mu nie uciekła, wygrywał pojedynki. Dalej czuł zapach krwi, chociaż umył się porządnie po bitwie. Wiele czynników dodawało mu siły. Stał się nawet lojalnym członkiem, niż mógłby przypuszczać z początku. Strata Pszczółki także miała swoje piętno, jednak to co czuł, zachował głęboko w sobie, na pysku mając obojętność, tak jak zawsze. Nic się nie zmienił.
Dzisiejszy dzień był taką samą rutyną co poprzednie. Wrócił z patrolu wzdłuż Ogrodzenia. Nie zamierzał się za nie zapuszczać, nie ciągnęło go do walk z lisami, czy wdychania okropnych, obleśnych woni innych klanów. Tutaj przynajmniej nikt mu nie zwracał ogona, a spadające jabłka na głowy pobratymców, często przynosiły rozrywkę. Kocur akurat siedział obok Wschodu. Brat zajmował się Gąską, która miała gorączkę. Pozbył się już kleszcza. Przeżuł papkę z wrotyczu, którą wojowniczka niemal od razu zjadła. Chciała już pewnie wyzdrowieć. Śliwka i Brzoskwinka uważnie obserwowały poczynania medyka. Przewrócił oczami. Phi, on umiał lepiej.
Wyczuwając znajomy zapach, odwrócił łeb, jeszcze zanim Czermień zdążył do niego podejść. Czy ten lisi bobek musiał stać z wiatrem? Wstał na równe łapy, podchodząc do niego, z jak zawsze stanowczym wyrazem pyszczka.
- No, czego? - mruknął Bocian, wpatrując się zielonymi ślepiami w przyjaciela. - Gdzie zgubiłeś narzeczoną?
Uśmiechnął się z drwiną. Nie umknęło jego uwadze, że Czermień nie przepada za Nornicą.
.
<Czermień?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz