Opanował mięśnie, starając się nie wykonać żadnego gwałtownego gestu. Sam fakt, że młody postanowił się przed nim… otworzyć, był godny podziwu i nie mógł teraz go zranić. Tak po prawdzie, to nie miał bladego pojęcia, co odpowiedzieć.
- Uhm, oczywiście, że nie byłbym zły.
Dla niego Leszczynek ciągle był tym malutkim, przestraszonym szczeniakiem i nie potrafił wyobrazić go sobie w roli amanta. Nie ważne, czy miałby głęboko patrzeć w oczy kotki czy kocura. To było… niewłaściwe.
Jego myśli powędrowały innym torem. On i Igła. Uśmiechnął się, przypominając sobie awanturę, którą pointowi urządziła Gąska…
Leszczynek posłał mu zdziwione spojrzenie. Pokręcił łbem i miauknął, rozbawiony:
- Kiedy jeszcze żyła twoja mama, zrobiła kiedyś Igle awanturę o to, że spędza ze mną zdecydowanie zbyt dużo czasu. Tak dużo, że niektórzy mają go nawet za mojego… - zaśmiał się, przypominając sobie swoje zdziwienie wtedy. - ...za mojego partnera. Ale mogę ci obiecać, że kocham tę… - powściągnął język, przypominając sobie, że rozmawia z synem lidera, na dodatek nawet jeszcze nie wojownikiem - kupę futra w inny sposób, jak swojego brata. Może ty też czujesz coś podobnego? - dodał, zerkając na kociaka.
Rudy utkwił wzrok gdzieś między łapami, wyraźnie zamyślony. Nie poganiał go.
- J-ja m-myślę, ż-że… że to n-nie to - spuścił wzrok.
Wilcze Serce uśmiechnął się delikatnie (a przynajmniej taki był jego zamysł). Cóż, nie ważne, jakiej płci był ten szczęściarz, ale wyglądało na to, że na Leszczynka właśnie przyszła TA pora. Pamiętał swoją pierwszą, szczeniacką miłość. Była piękna i dużo starsza od niego. Może teraz nie miałoby to znaczenia, ale wtedy… No, i była wilkiem. Westchnął, rozbawiony. Cóż, zawsze można pomarzyć. Chociaż teraz… Teraz już nie chciał. Przymknął ślepia na wspomnienie jej pomarańczowego spojrzenia.
- Myślę… - zaczął ostrożnie - że to zawsze tak samo piękne uczucie. I na miejscu Igły też nie byłbym na ciebie zły. Tylko pamiętaj - jego głos spoważniał. - Jeśli kiedykolwiek ktoś cię skrzywdzi… Po prostu powiedz. - ton jego głosu nie pozostawiał wątpliwości, co stanie się z takim delikwentem. - Koty… bywają różne. A jeśli komuś na kimś zależy, nigdy go nie skrzywdzi. Pamiętaj o tym. - “A przynajmniej tak powinno być”, przeszło kocurowi przez myśl. Dalej nie potrafił sobie wybaczyć, nawet teraz… - No, to teraz mi powiedz, fajny ten twój kolega? - Uśmiech wrócił na jego (paskudny) pysk, choć gdzieś w środku ciągle czuł smutek.
<Leszczynku? Wilczy się będzie czuł trochę niekomfortowo, ale próbuje zrozumieć xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz