Aroniowa Gwiazda westchnął. Dobrze było wiedzieć, że nie tylko jego irytował Ognista Łapa. Kocur widocznie miał coś nie tak ze łbem i niejednego irytował.
— Czy ty go widzisz? Jak on śmie traktować tak przyszłego lidera? — burzył się czarny.
Lider zjeżył się.
— Wyjazd. — syknął.
Ognista Łapa spojrzał dumny na Jesionowy Wicher.
— Słyszałeś? — mruknął, mrużąc ślipia zadowolony.
— To było do ciebie, mysia strawo. — burknął Aronia, łapiąc kocura za kark i ciągnąć go do wyjścia. — Wyjdziesz sam, czy mam ci pomóc?
Ognista Łapa prychnął.
— Gdy ja będę liderem...
— To na szczęście ja będę już martwy. — przerwał mu, wypychając go ze swojego legowiska.
Niestety sądząc po stękaniu z dołu, uczeń nie złamał sobie karku. Aronia mruknął zirytowany. Za co Klan Gwiazd karał go tym matołem?
— Co za udręka. Podrzućmy go Burzakom. — zaproponował Jesionowy Wicher.
— Zwróciliby nam go szybciej niż byś się obejrzał. — stęknął. — Gdybym tylko wiedział... Od razu zaproponowałbym mu Klan Klifu. Tam zrobiliby z nim należyty porządek. Jesionowy Wichrze, co ja mam z nim zrobić?
Kocur westchnął.
— Na pewno nie możemy gdzieś go podrzucić? Albo wywalić?
— Chciałbym, ale... oprócz bycia irytującą kupą łajna nie zrobić nic złego.
— To... zakaz zbliżania do ciebie? Jakieś kary? Cokolwiek.
— Jak nie zadziała to najwyżej go otrujemy... — mruknął Aroniowa Gwiazda.
Jesionowy Wicher spojrzał na niego zaskoczony.
— Żartuję. — dodał jak od niechcenia.
— Aroniowa Gwiazdo! — usłyszeli wrzask z dołu.
Spojrzeli po sobie i zignorowali wrzeszczącego młodzika.
— Wyzywam cię! Wyzywam cię na pojedynek! O miejsce lidera! — nie przestawał się drzeć.
Aronia wywrócił ślipiami. Jesionowy Wicher wbił pazury w podłoże. Może też już rozważał otrucie ucznia.
— U nas to tak nie działa. — odkrzyknął Jesionowy Wicher, podchodząc do wyjścia z jego legowiska.
Czarno-biały także podszedł. Spojrzał w dół. Czarny uśmiechnął się do niego pewnie.
— Po prostu tchórzysz. No trudno. Może chociaż miejsce zastępcy wywalczę. Czy ty też się cykasz? — prychnął śmiało.
Lider trzepnął ogonem. Miał już tylko ochotę dać Ognistej Łapie bolesną nauczkę. Wyskoczył z legowiska nim Jesionowy Wicher zdążył pierwszy się dorwać do młodzika. Trudno było mu dalej się powstrzymywać. Niejednemu kotu mogło się nie podobać jego rządzenie, ale Ognista Łapa... on... on był przesadą.
— A jednak się pofatygowałeś. Pokłoń się przed Ognistą Gwiazdą!
Aronia prychnął.
— Tylko nie płacz później. — warknął, rzucając się na młodzika.
Ognista Łapa odskoczył i sam go zaatakował. Czyli czegoś się nauczył od Wieczernikowego Wzgórza. Lider odskoczył, sam zadając atak. Pazury sprawnie przeryły pysk Ognistej Łapy. Krew spłynęła po pysku ucznia.
— Masz dość? — warknął.
Czarny pokręcił łbem, sam rzucając się na niego. Czarno-biały złamał go za kark i przycisnął do ziemi. Uczeń się rwał. W jego pomarańczowych oczach błyszczała determinacja.
— I co ja powinienem z tobą zrobić, co? Może faktycznie najlepiej wywalić cię na zbity pysk. — syknął uczniowi do ucha.
— A jednak się pofatygowałeś. Pokłoń się przed Ognistą Gwiazdą!
Aronia prychnął.
— Tylko nie płacz później. — warknął, rzucając się na młodzika.
Ognista Łapa odskoczył i sam go zaatakował. Czyli czegoś się nauczył od Wieczernikowego Wzgórza. Lider odskoczył, sam zadając atak. Pazury sprawnie przeryły pysk Ognistej Łapy. Krew spłynęła po pysku ucznia.
— Masz dość? — warknął.
Czarny pokręcił łbem, sam rzucając się na niego. Czarno-biały złamał go za kark i przycisnął do ziemi. Uczeń się rwał. W jego pomarańczowych oczach błyszczała determinacja.
— I co ja powinienem z tobą zrobić, co? Może faktycznie najlepiej wywalić cię na zbity pysk. — syknął uczniowi do ucha.
Ognista Łapa prychnął i wgryzł się boleśnie w jego nos. Aronia pisnął i zdezorientowany odskoczył od ucznia. Ten jakby tylko na to czekał, popchnął go, by uderzył o ziemię. Lądowanie nie zakończyło się miękko. Jego łeb uderzył głucho o kamień.
Pierwsze co ujrzał to szylkretowe futro. Wojowniczka przyglądała mu się z lekkim rozbawieniem.
— Dać się pokonać takiej kupie futra... — mruknęła z uśmiechem.
Pierwsze co ujrzał to szylkretowe futro. Wojowniczka przyglądała mu się z lekkim rozbawieniem.
— Dać się pokonać takiej kupie futra... — mruknęła z uśmiechem.
Aronia trzepnął ogonem.
— Nie przypominaj mi. — warknął.
— Powinieneś bardziej uważać na starość. Tym bardziej, że sam widzisz, że sobie nie radzisz.
Westchnął. Miała racje, choć nie zamierzał tego przyznać.
— Chcesz mi coś mądrego powiedzieć? — burknął.
— Tylko żebyś się rozglądał lepiej. — odparła.
Prychnął. Rozmyte głosy zaczęły dochodzić do jego uszów. Przymknął oczy, próbując się na nich skupić.
— Wygrał pojedynek uczciwie! Nie masz prawa!
— Pojedynki nie kończą się śmiercią.
— Na pewno...? Chyba dobrze pamiętamy jeden...
Otworzył ślipia. Widok zjeżonych kotów nie był dla niego zaskoczeniem. Borsuczy Warkot patrzył na jego zastępcę jak na Klifiaka. Jesionowy Wicher miał nie lepszą minę. Podniósł się niepewnie na łapach. Łeb nadal go bolał. Usłyszał niezadowolone stęknięcie. Poranna Zorza nie był zachwycony z tego, że ktoś przerywa jego pracę. Położył uszy, zdejmując pajęczynę z łba.
— Co tu się dzieje? — prychnął na mierzącą się wzrokiem dwójkę.
— Nie przypominaj mi. — warknął.
— Powinieneś bardziej uważać na starość. Tym bardziej, że sam widzisz, że sobie nie radzisz.
Westchnął. Miała racje, choć nie zamierzał tego przyznać.
— Chcesz mi coś mądrego powiedzieć? — burknął.
— Tylko żebyś się rozglądał lepiej. — odparła.
Prychnął. Rozmyte głosy zaczęły dochodzić do jego uszów. Przymknął oczy, próbując się na nich skupić.
— Wygrał pojedynek uczciwie! Nie masz prawa!
— Pojedynki nie kończą się śmiercią.
— Na pewno...? Chyba dobrze pamiętamy jeden...
Otworzył ślipia. Widok zjeżonych kotów nie był dla niego zaskoczeniem. Borsuczy Warkot patrzył na jego zastępcę jak na Klifiaka. Jesionowy Wicher miał nie lepszą minę. Podniósł się niepewnie na łapach. Łeb nadal go bolał. Usłyszał niezadowolone stęknięcie. Poranna Zorza nie był zachwycony z tego, że ktoś przerywa jego pracę. Położył uszy, zdejmując pajęczynę z łba.
— Co tu się dzieje? — prychnął na mierzącą się wzrokiem dwójkę.
<Jesion?>
O kurde xD
OdpowiedzUsuń